Osteria Sielska Beka to wegańska i wegetariańska restauracja położona wśród lasów w Tworogu Małym (powiat gliwicki, gmina Sośnicowice). W sezonie letnim czynna cały tydzień, jesienią - w weekendy. Tu zagorzali mięsożercy nie pojedzą, za to ci, którzy lubią jeść bezmięsne, mają raj: potrawy z sezonowych owoców i warzyw, np. zupa pieczarkowa z ziemniakami i makaronem 400 ml (13 zł), zupa krem z dyni 900 ml (18 zł), kotleciki 5 szt. 25 zł, ravioli z bakłażanem i pieczonym czosnkiem porcja 18-20 szt. (30 zł), gruzińskie badridżani 6 szt. (25 zł), pierożki z farszem z suszonych pomidorów z palonym masłem i serem grana padano 10 szt. (22 zł), knedle ze śliwkami (20 zł), frittata warzywną z sosem koperkowym i surówką (20 zł). Na miejscu i na wynos. Codziennie coś nowego i świeżego. Dodatkowo można tu kupić chleb.
Słowo "Sielska" w nazwie jest nie przypadek. Okoliczności przyrody są tu piękne, wokół las, cisza, relaks.
Restauracja nie chce w swoich progach myśliwych
Jednak właścicielka Osterii bez ogródek przyznaje, że ma wrogów. Informuje o tym na facebookowym profilu Osterii:
"Średnio uprzejmie, a wręcz bez najmniejszej uprzejmości informujemy, że NIE OBSŁUGUJEMY MYŚLIWYCH!!!!, strzelających do zwierzyny zamieszkującej nasze lasy i wszystkie zresztą inne też. Odgłosy waszych "zabaw" mamy nieprzyjemność słuchać "po sąsiedzku", każdorazowo sztywniejąc. Liczymy, że zwyczajnie pójdziecie sobie gdzie indziej, bo w odruchu niekontrolowanym nie będziemy potrafili być ani odrobinę mili.".
Niektórzy fani Sielskiej Beki na Facebooku przyznają rację właścicielce. 'Bardzo dobra decyzja" - pisze Aga. "Szacunek" - dokłada się Piotr. Pojawiły się też wpisy w kontrze. "Taki to trochę wegefaszyzm? Co?" - skomentowała Agata. Na takie dictum Osteria odpowiada: "Nie piszę, że nie obsługujemy osób jedzących mięso, a myśliwych, to takie osoby, które strzelają do dzikich zwierząt, nęcąc je jedzeniem zostawianym na otwartej przestrzeni, a potem strzelają sobie focie z łupem obnażając zwierzynę z resztek zwierzęcej godności...".
Dyskusję tonuje Mario: "Myślę, że każdemu człowiekowi, który ma w sobie choć trochę empatii, jest przykro z powodu zabijania zwierząt (nawet myśliwemu). Niestety nie wszystko jest czarno-białe. Człowiek zbyt bardzo ingeruje w naturalne środowisko, żeby mógł się z niego teraz wycofać i pozostawić wszystko naturze. Chcemy jeść, a zarazem nie chcemy zabijać. Popadając w skrajność, możemy powiedzieć, że każdy organizm ma prawo do życia, rośliny również, a jedząc je, zabijamy. Różni są ludzie. Nie ważne czy to myśliwy, wegetarianin czy ksiądz. Zawsze możemy trafić na dobrego i złego."
Może Cię zainteresować: