Śląska Wioska Humanitarna powstała w Siemianowicach Śląskich w hali Eco-Team przy ul. Wyzwolenia 22 spontanicznie już na początku wojny w Ukrainie dzięki zaangażowaniu kilku prywatnych osób, w odpowiedzi na potrzeby tysięcy uchodźców z Ukrainy, którzy przybyli na Śląsk szukać ochrony przed wojną. Nierzadko przyjechali, uciekając przed wojną, z jedną torbą w ręce. Nie mieli w co się ubrać, czym umyć i jak zadbać o dzieci.
O Wiosce pisaliśmy:
- Rozmach akcji „Siemianowice dla Ukrainy” przekroczył oczekiwania. Hala zamieniona została w wioskę humanitarną. Uchodźcy otrzymują tu najpotrzebniejsze rzeczy
- Siemianowice Śląskie: „wioska humanitarna” z pomocą dla Ukraińców zamknięta do odwołania. Zapotrzebowanie było tak duże, że zabrakło żywności
Dzisiaj, w 82. dniu napaści Rosji na Ukrainę, Śląska Wioska Humanitarna wciąż nie dostała systemowego wsparcia ani od organów rządowych, w postaci wojewody, ani od miasta Siemianowice Śląskie.
450 rodzin przychodzi w dniu, gdy Wioska jest otwarta
Grzegorz Kaszubowski, spiritus movens Wioski, prezes hali, która służy za magazyn i miejsce wydawania towarów, nie kryje rozgoryczenia takim obrotem sprawy.
- Musieliśmy ograniczyć działanie Wioski, bo brakuje nam rzeczy do wydawania - tłumaczy Kaszubowski. - Teraz wydajemy produkty uchodźcom raz w tygodniu. W ubiegły piątek, 13 maja, obsłużyliśmy 450 rodzin, około 1100 osób. Ciągle ci ludzie potrzebują takiego wsparcia, powinniśmy działać 5 dni w tygodniu. Ale po dwóch miesiącach takiej akcyjnej pracy nie da się już dłużej pracować tak, jak na początku. Potrzebujemy systemowego wsparcia - dodaje.
Jak informuje Kaszubowski, odbyło się spotkanie przedstawicieli Wioski - jego i jego siostry, Beaty Kaszubowskiej, z urzędnikami Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. - To była strata czasu - ocenia. - Zarzucili nas liczbami, jak to wojewoda pomaga, nic konstruktywnego nam nie zaproponowali, mimo że oferowałem im udostępnienie naszego, zrobionego specjalnie dla Wioski przez zaprzyjaźnioną francuską firmę, systemu informatycznego, który identyfikuje uchodźców i zapobiega nadużywaniu pomocy - opowiada.
To może miasto Siemianowice Śląskie jakoś zaangażowało się w pomoc Wiosce, o której było głośno w ogólnopolskich mediach, i która promuje Siemianowice? - A gdzie tam! - zżyma się Kaszubowski. - Prezydent Piech prowadzi antyukraińską agitację w internecie. Nami się nie interesuje, nawet nas nie odwiedził. Już sami urzędnicy, oczywiście anonimowo, nam pomagają, ale miasto - nie.
Wioska potrzebuje stałych pracowników
Wioska, by działać tak, jak powinna, potrzebuje, oprócz wolontariuszy, ludzi na stałe zajmujących się nią, magazyniera, kierowcę, ludzi, którzy odbieraliby telefony od zainteresowanych pomocą uchodźców.
- Ukraińcy przyjeżdżają do nas naprawdę z daleka, z całego województwa. Mieliśmy ostatnio panią, która miesza z dziećmi w domku letniskowym w Brennej, wysoko w górach. Ona raz była u nas, stała 5 godzin w kolejce, później nie umiała wrócić z dziećmi, z tymi wszystkimi rzeczami. Drugi raz nie była w stanie przyjechać, więc ja do niej pojechałem autem z napędem na 4 koła, bo inaczej tam się nie da wjechać. Takich ludzi jako ona, zapomnianych, jest bardzo dużo. Oni nie mają za co kupić jedzenia, podstawowych produktów. Dopiero teraz zaczynają do nich spływać pierwsze wypłaty 500+ - opowiada Grzegorz Kaszubowski.
- W Polsce pomoc rządowa dla uchodźców to pomoc zza biurka i z telewizora. Daję rządowi 0 punktów. To wielka kompromitacja państwa - dodaje Kaszubowski.
ZOBACZ TEŻ:
- Dla jednych Górnik Zabrze, dla drugich Rosja. Kiosk na os. Witosa zmieni barwy?
- Namioty dla uchodźców zniknęły spod dworca PKP w Katowicach. Miasto zapowiada zmiany w systemie organizacji pomocy dla uchodźców