Styczeń 1945 roku na Górnym Śląsku dla ludności cywilnej nie oznaczał końca wojny i nie miał nic wspólnego z „wyzwoleniem”. Po wkroczeniu na ten teren Armii Czerwonej rozpoczęły się: morderstwa, gwałty, rabunki, wywózki do pracy w Związku Radzieckim, zamykanie w obozach, wysiedlania czy grabież zakładów przemysłowych.
Trwało to przez kilka lat, a ten okres w historii regionu został przez historyków nazwany Tragedią Górnośląską, zdefiniowaną przez Instytut Pamięci Narodowej jako „represje wobec niewinnej ludności cywilnej Górnego Śląska po zakończeniu działań frontowych, podejmowanych głównie ze względów narodowościowych”.
Poszukiwani świadkowie Tragedii Górnośląskiej
- Przygotowuję projekt, który ocali od zapomnienia bolesne, ale niezwykle cenne relacje świadków historii, pamiętających Tragedię Górnośląską i szczególnie mroczny 1945 rok na Śląsku. Szczególnie cenne będą relacje osób, które zgodzą się powrócić do w dalszym ciągu trudnych wspomnień, a potem rzetelnie i ciekawie opowiedzą o swych doświadczeniach związanych z wywózką Górnoślązaków w głąb ZSRR, jak również pobytem w obozach koncentracyjnych, rozlokowanych na terenie Górnego Śląska i gwałtach na mieszkankach naszej ziemi – poinformował Łukasz Kohut, śląski poseł do Parlamentu Europejskiego.
Osoby, która chcą się włączyć w realizację projektu śląskiego europosła, który – jak zaznacza Łukasz Kohut - ocali dla następnych pokoleń prawdziwą historię tamtego czasu, mogą się z nim kontaktować pod numerem telefonu: 576 794 433.
Powojenne represje na Górnym Śląsku pochłonęły kilkadziesiąt tysięcy ofiar
Według historyków z Instytutu Pamięci Narodowej represje określane jako Tragedia Górnośląska pochłonęły kilkadziesiąt tysięcy ofiar. Szacuje się, że około 50 tys. mieszkańców Górnego Śląska zostało deportowanych do Związku Radzieckiego, gdzie byli zmuszani do niewolniczej pracy m.in. w kopalniach. Historycy szacują, że około 25-30 proc. wywiezionych nie powróciło do domów.
Symbolami represji wobec cywilnej ludności Górnego Śląska są masakra w podbytomskich Miechowicach, podczas której żołnierze Armii Czerwonej zamordowali blisko 400 osób, a także obozy prowadzone przez polskie Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego w Łambinowicach, Mysłowicach czy Świętochłowicach-Zgodzie.
Tylko przez obóz Zgoda (na zdjęciu głównym brama tego obozu) od lutego do listopada przeszło około 6 tys. osób. Trafiali tam m.in. Górnoślązacy podejrzewani o wrogi stosunek do władzy. Często jedynie na podstawie widzimisię funkcjonariusza MO czy UB lub sąsiedzkiego donosu, dzięki któremu można było zająć mieszkanie uwięzionego. W obozie panowało przeludnienie, głód i choroby, a więźniów torturowano. Dokładana liczba ofiar śmiertelnych Zgody nie jest znana. Szacunki mówią, że mogło ich być od 1,8 tys. do 2,5 tys.
Tragedia Górnośląska była tematem tabu
Tragedia Górnośląska przez dziesiątki lat w Polsce była tematem tabu. Dopiero po przełomie 1989 roku ta historia zaistniała w przestrzeni publicznej. W 2010 r. Sejmik Województwa Śląskiego, a dwa lata później Sejmik Województwa Opolskiego, przyjęły uchwałę o corocznym upamiętnianiu tych wydarzeń.
W woj. śląskim w ostatnią niedzielę stycznia obchodzony jest więc Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 r. W przyszłym roku przypada 80. rocznica tych wydarzeń, w związku z tym Sejmik Województwa Śląskiego przyjął uchwałę w sprawie ogłoszenia roku 2025 Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Może Cię zainteresować: