Nim powstało śląskie zoo, w regionie istniały dwa ogrody zoologiczne – w Bytomiu, który powstał w 1898 roku, a jego działalność, po latach wojny, wznowiono w 1947 roku oraz w Katowicach, który został utworzony w 1946 roku – i otwarty dla zwiedzających cztery lata później – z inicjatywy Towarzystwa Ochrony Zwierząt. Tymczasem w 1951 roku rozpoczęła się budowa Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, zaś decyzję o stworzeniu nowoczesnego zoo uchwaliło w 1953 r. Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w ówczesnym Stalinogrodzie. Uchwała jednocześnie likwidowała ogrody zoologiczne w Bytomiu i Katowicach – ich działalność ostatecznie zakończyła się w 1957 roku.
Zwierzęta? Przywozili je marynarze
Nim powstał nowy ogród zoologiczny, część zwierząt z Bytomia i Katowic przewieziono wcześniej do WPKiW – w miejscu, gdzie dziś jest „Leśniczówka” zaaranżowano prowizoryczne zoo i ogrodzono teren. Trafiły tam wówczas między innymi niedźwiedzie brunatne i sporo ptaków. Właściwe zoo otwarto dla zwiedzających w 1958 roku i od razu stało się niezwykle popularne. Podczas pierwszego roku działalności odwiedziło je pół miliona osób, zaś liczba ta została podwojona już w 1961 roku. W 1958 r. gotowe były pomieszczenia dla bawołów, niedźwiedzi brunatnych i himalajskich, a także dla lwów oraz panter. Powstał ponadto budynek ambulatorium weterynaryjnego. Dwa lata później wybudowano Egzotarium – dziś w tym budynku można oglądać małpy i gady.
Już na początku działalności były i hodowlane sukcesy – w 1959 roku wykluły się tu trzy czarne łabędzie, pierwsze w Polsce od 1949 roku. A skąd trafiały w latach 50. i 60. zeszłego wieku do śląskiego zoo zwierzęta? – Częściowo zasiliły je inne polskie ogrody zoologiczne – mówi Andrzej Malec, zastępca dyrektora Śląskiego Ogrodu Zoologicznego ds. hodowli. – Źródłem były też dary prywatne, ponieważ przepisy dotyczące zwierząt były w tamtych latach bardzo liberalne. W ten sposób do Chorzowa trafiły zwierzęta przywiezione statkami przez marynarzy, były to głównie małpy i gady. Zwierzęta sprowadzaliśmy także z NRD czy Czechosłowacji. Odpowiednie pozwolenia – w imieniu ministerstwa – wydawane były przez zoo w Łodzi, a zwierzęta podróżowały często pociągami, w wagonach pocztowych. Odbierane były na dworcu w Katowicach.
Do śląskiego zoo trafiły wkrótce także wielbłądy z Kazachstanu. – Odebrane zostały w Medyce. Ich hodowla rozwijała się u nas tak dobrze, że wielbłąd trafił nawet do logo zoo – podkreśla Andrzej Malec. Z kolei w latach 70. żyrafiarnia śląskiego zoo była najnowocześniejsza w Polsce.
Może Cię zainteresować:
Początki zoo w Chorzowie. Najstarsze zdjęcia Śląskiego Ogrodu Zoologicznego [GALERIA]
Kierunek: bank genów
Pierwsze lata działalności zoo były trudne także z powodu braku wykwalifikowanego personelu.
– Współcześnie są na uczelniach kierunki związane z hodowlą zwierząt egzotycznych, w tym roku mamy kilkudziesięciu praktykantów, ale kiedyś opiekunami zwierząt były osoby bez odpowiednich kwalifikacji. Nie było wprawdzie większych problemów z osobami z terenów wiejskich, które miału u siebie kontakt ze zwierzętami, gorzej, jeśli byli to górnicy, albo pracownicy innych zakładów przemysłowych. Ich początki były bardzo trudne – opowiada Andrzej Malec.
Obecnie sprawa wygląda zupełnie inaczej, podobnie jest także ze sprowadzaniem zwierząt. Śląskie zoo jest w strukturach Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów i to właśnie ta organizacja koordynuje programy hodowlane w placówkach na Starym Kontynencie. – Aby wziąć udział w takim programie trzeba mieć odpowiedni projekt. Jeśli koordynator danego gatunku, w ramach stowarzyszenia, go zaakceptuje, wtedy zoo trafia „do kolejki” i można zacząć planować rozwój – wyjaśnia wicedyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. – Oczywiście trzeba mieć pieniądze na budowę nowych obiektów, które spełniają współczesne wymogi. A te są coraz większe. Dziś zresztą popularność zdobywa koncepcja zoo „360”, w którym zwierzęta 2-3 w roku zmieniają swoje miejsce pobytu w ramach jednego ogrodu.
Jak podkreśla Andrzej Malec, stowarzyszenie stawia przede wszystkim na hodowlę, zwłaszcza gatunków zagrożonych wyginięciem. – Taka hodowla jest traktowana jak bank genów po to, by możliwe było odzyskanie danego gatunku. To jednak sprawa przyszłości – wyjaśnia.
Dodajmy, że w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym są już gotowe projekty dotyczące między innymi niedźwiedzi polarnych. To jednak drogie przedsięwzięcie, które zrealizować będzie można dopiero przy dofinansowaniu z funduszy unijnych.
Może Cię zainteresować:
Park Śląski powinien znów być miejscem 5-gwiazdkowym. A skąd te gwiazdki? Debata ŚLĄZAGA
Mikroklimat Amazonii
Dziś w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym mieszka 2,6-2,8 tys. zwierząt, przedstawicieli niemal 280 gatunków. W ostatnich latach zoo znów zaczęło się rozwijać. W 2020 roku – po ponad 40 latach nieobecności – wróciły pingwiny. To pingwiny Humboldta, które otrzymały nowy obiekt. Jedna z największych inwestycji jest natomiast obecnie realizowana. W miejscu dawnej żyrafiarni i terenu nosorożców (żyrafy mają niedaleko nowy pawilon i wybieg, nosorożce też trafiły do nowego obiektu) powstaje – za niemal 18 milionów złotych – strefa lasu deszczowego. W nowym budynku będzie można znaleźć kawałek Amazonii – trafią tu rośliny i zwierzęta z Ameryki Południowej. W obiekcie utrzymywano będzie mikroklimat charakterystyczny dla lasu deszczowego, z dużą wilgotnością i temperaturą powyżej 30 stopni Celsjusza.
– W lipcu rozpoczniemy przygotowania do zasiedlenia pawilonu gadami i płazami, będzie też ptactwo i inne zwierzęta zamieszkujące lasy deszczowe, takie jak pazurkowce, mrówkojady czy wyjce. Wstępnie zaplanowaliśmy także leniwce, ale najpierw musi nam się roślinność rozwinąć, bo one przebywają w najwyższych partiach. Do jesieni ten budynek powinien być już „urządzony” i częściowo zasiedlony zwierzętami – wyjaśnia Andrzej Malec.
Może Cię zainteresować:
Zanim powstało zoo w Chorzowie, czyli najstarsze ogrody zoologiczne na Górnym Śląsku
Program dla lwów
To nie koniec zmian. Przebudowany i powiększony jest bowiem wybieg dla rysi i rosomaków. W bliskich planach jest budowa nowego budynku dla lwów – na drugim końcu zoo (w miejscu obecnego wybiegu strusi i kobów liczi) wraz z trzema zewnętrznymi wybiegami (obecny pochodzi jeszcze z lat 60.). Dodajmy: projekt nowej lwiarni już jest, a przetarg wyłoni wykonawcę tej inwestycji. Nowa lwiarnia pozwoli Śląskiemu Ogrodowi Zoologicznemu uczestniczyć w programie hodowlanym lwów angolskich i stać się trzecim ośrodkiem Europie – obok Lizbony i Gdańska – rozmnażającym ten podgatunek.
W bardzo popularnej Kotlinie Dinozaurów (dla przypomnienia: są tam betonowe rekonstrukcje 16 dinozaurów, których szczątki odnalazła polska grupa paleontologów na pustyni Gobi w latach 1963-1971) zagospodarowany zostanie wybieg dla waranów z Komodo, zaś nad samą kotliną wybudowany zostanie most ze szklaną podłogą, który prowadzić będzie od strefy lasu deszczowego do starej części zoo.
W zeszłym roku Śląski Ogród Zoologiczny odwiedziło niemal 490 tysięcy osób. – Czy w tym roku przekroczona zostanie bariera 500 tysięcy? Trudno powiedzieć, bo pogodę mamy na razie dość kapryśną – kończy Andrzej Malec.