Rozmowa z Damianem Kocurem, reżyserem i scenarzystą filmu "Chleb i sól"
Urodził się pan w Katowicach w 1983 r. Czy tu też pan się wychował?
Nie. Wychowałem się w Łaziskach Górnych. Mama pochodzi z Łazisk, tata – z Katowic. Oboje dostali pracę w Łaziskach i tam zamieszkaliśmy.
Czyli wychował się pan w mniejszym mieście?
Tak. Chodziłem do szkoły podstawowej i liceum w Łaziskach. Po maturze miałem rok przerwy, z którego kilka miesięcy przepracowałem w Zakładach Tworzyw Sztucznych Erg-Łaziska przy taśmie produkcyjnej. Po roku zdałem na Uniwersytet Jagielloński do Kolegium Nauczycielskiego języka niemieckiego na studia licencjackie. Zdobyłem licencjata. Odbyłem staż nauczycielski. Przeprowadziłem się do Warszawy na dwa lata, tam trochę tłumaczyłem, ale głównie pracowałem w knajpie, a potem wróciłem do Katowic na studia w Szkole Filmowej.
Dlaczego zdecydował się pan po liceum na pracę w fabryce?
To był początek lat 2000. Nie było innych możliwości. Bezrobocie było bardzo wysokie i w zasadzie możliwość jakiejkolwiek pracy była cenna. Cała moja rodzina tam pracowała, i też koledzy z podwórka. Fabryka stała zaraz koło mojego domu. Chciałem mieć jakieś swoje pieniądze.
Skąd pomysł, by studiować germanistykę?
Lubiłem ten język, generalnie byłem dobry w językach, szybko się ich uczyłem. Poza tym nie miałem innego pomysłu.
Nie myślał pan jeszcze wtedy o studiach filmowych?
Dopiero jak skończyłem 25 lat, to zacząłem o tym myśleć. Poznałem osobę, która mnie wciągnęła w świat filmu, zainteresowała mnie nim. Zdałem na kierunek operatorski Szkoły Filmowej im. Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Tam nakręciłem moje pierwsze filmy krótkometrażowe, studenckie etiudy.
Na koncie ma pan osiem krótkometrażowych filmów fabularnych. „Chleb i sól”, który wejdzie do polskich kin 27 stycznia 2023 roku jest pańskim debiutem w pełnym metrażu. Inspiracją dla pana, bo jest pan też autorem scenariusza, było prawdziwe wydarzenie…
Tak, w Ełku w noc sylwestrową 2016/2017 tunezyjski pracownik baru z kebabem śmiertelnie ranił Polaka, który ukradł napoje z lodówki.
Skąd pomysł, by osadzić akcję pańskiego filmu w małym mieście?
Czułem, że to powinno się rozgrywać w takim miejscu. Ja jestem z takiego małego miasta, więc wydawało mi się, że wiem najlepiej, jak o tym opowiadać. Jest mi to najbardziej znana przestrzeń.