Zakończyły się trwające kilkanaście miesięcy negocjacje strony polskiej z Komisją Europejską w sprawie liczby regionów górniczych, które miałyby prawo skorzystać z unijnych pieniędzy na łagodzenie skutków czekającej je transformacji. Komisja od początku stała na stanowisku, że pieniądze na ten cel powinny trafić do województw
- śląskiego,
- wielkopolskiego,
- dolnośląskiego,
zaś polski rząd konsekwentnie optował za tym, by do tej listy dopisać jeszcze
- małopolskie,
- łódzkie,
- lubelskie.
Przywiązanie do koncepcji sześciu regionów było tak silne, że kiedy niemal dokładnie rok temu Waldemar Buda, ówczesny wiceminister funduszy i polityki regionalnej, przedstawiał ostateczny podział budżetów programów regionalnych na lata 2021-2027, to przy trzech spornych województwach znalazły się konkretne kwoty, które miałyby do nich trafić, gdyby KE uznała polskie argumenty.
Dziś wiemy już, że negocjacje
zakończyły się swego rodzaju kompromisem – KE wyraziła zgodę,
aby pieniądze na transformację otrzymało woj. łódzkie (344 mln
euro), gdzie mocnym ośrodkiem górnictwa węgla brunatnego
pozostaje powiat bełchatowski i częściowo Małopolska, a
poza
„burtą” znalazło się natomiast woj. lubelskie, gdzie co prawda intensywnie fedruje „Bogdanka”, lecz
nie ma mowy o jakimkolwiek wygaszaniu wydobycia w najbliższych
latach (Fundusz Sprawiedliwej Transformacji ograniczony jest do roku
2027).
Osobliwie rozwiązano przypadek Małopolski uznając, że co prawda region ten nie spełnia przesłanek do objęcia go własnym terytorialnym planem sprawiedliwej transformacji, ale pozostaje w tzw. „cieniu oddziaływania” województwa śląskiego i stąd jakieś pieniądze na łagodzenie skutków transformacji mu się należą. W praktyce chodzi o pomoc dla zachodnich powiatów Małopolski, gdzie sporo osób zawodowo związanych jest z kopalniami w Jaworznie czy Bieruniu.
- To potwierdza, że to jest fundusz społeczny. To są pieniądze dotyczące głównie ludzi odchodzących z górnictwa, ale również ich rodzin – komentował w piątkowej (10 czerwca) rozmowie na antenie Radia Piekary eurodeputowany Jan Olbrycht.
Nie stracimy, a wręcz zyskamy
- Nam to w żaden sposób nie uszczupla naszej puli na transformację – zapewniła nas Beata Goleśna, rzecznik funduszy europejskich w urzędzie marszałkowskim województwa śląskiego. Jak wyjaśnia, pieniądze na sprawiedliwą transformację Małopolski pójdą z jej puli, przy czym formalne umocowanie tego procesu będzie w terytorialnym planie sprawiedliwej transformacji województwa śląskiego. Przy okazji ujawniła, że znaczna część pieniędzy z niedoszłego funduszu transformacji województwa lubelskiego trafi właśnie do nas.
- W sumie kwota naszego programu regionalnego przekroczy 5 mld euro – przekazała nam Beata Goleśna (przypomnijmy, że początkowo cały Program Fundusze Europejskie dla Śląskiego 2021-2027 miał liczyć rekordowe w skali kraju 4,85 mld euro, z czego 2 mld euro miały stanowić fundusze na sprawiedliwą transformację).
Co warte odnotowania, z dyskusji wokół pieniędzy na transformację Śląska zniknął wątek zagrożenia dla nich ze strony nowych inwestycji górniczych. Przypomnijmy, że jeszcze kilka miesięcy temu głośno było o możliwości pozbawienia dostępu do tych środków gmin z tzw. podregionu katowickiego, m.in.
- Rudy Śląskiej,
- Chorzowa,
- Świętochłowic
za sprawą planowanej budowy prywatnej kopalni w Mysłowicach. Przerażeni samorządowcy zastanawiali się, jak zablokować inwestora, któremu koncesję na eksploatację węgla wydało wcześniej Ministerstwo Klimatu i Środowiska (ze strony prezydenta Mysłowic pojawiały się w tym kontekście zgoła ekstrawaganckie pomysły), sam resort podjął decyzje o ponownym wszczęciu postępowania koncesyjnego, a urzędnicy marszałka na krótko przed wysłaniem programu regionalnego do Brukseli ukuli argumentację wedle której nawet przy ewentualnym uruchomieniu „gruby” w Mysłowicach, liczba zamykanych innych kopalń będzie na tyle duża, że „bilans klimatyczny” dla podregionu będzie korzystny, co pozwoli mu zachować możliwość sięgania po unijne pieniądze na transformację. Dziś o tym wszystkim nie słychać.
- Wyczułem, że Komisja Europejska zakłada, że te kopalnie nie ruszą – krótko skomentował ten wątek Jan Olbrycht.
Czekamy w kolejce do negocjacji. Rząd ma pierwszeństwo
Kiedy z unijnych pieniędzy faktycznie będzie można skorzystać w regionie? Tego na razie nie wiadomo. We wtorek (14 czerwca) miną dokładnie trzy miesiące od przesłania Programu Fundusze Europejskie dla Śląskiego 2021-2027 do KE. W tym czasie zakończyły się konsultacje społeczne jego projektu (i projektu TPST) wraz z Prognozą oddziaływania na środowisko. Teraz pojawiające się w toku tych konsultacji uwagi, a także te zgłaszane w czasie nieformalnych rozmów z Komisją Europejską, wprowadzane będą do projektu.
To, co niepokoi urzędników marszałka, to możliwość przedłużenia się prac nad programem ze względu na konieczność „podpięcia” transformacji Małopolski pod nasz TPST. W sprawie tej interweniował w KE marszałek Jakub Chełstowski sugerując, by zmiany z tym związane były możliwie niewielkie i nie wywracały dotychczasowych zapisów. Inna sprawa, że dopóki nie zakończą się prowadzone przez rząd negocjacje umowy partnerstwa i programów krajowych, to nie ma mowy o rozpoczęciu oficjalnych negocjacji programów regionalnych. Mimo tego urzędnicy mają jednak nadzieję, że program dla naszego województwa zostanie zatwierdzony w czwartym kwartale tego roku i od 2023 r. będzie można zacząć ogłaszać konkursy dla zainteresowanych tym dofinansowaniem.
ZOBACZ TEŻ:
- Debata "Musimy porozmawiać o Bytomiu". Przed Bytomiem ważny czas. Jak się uda zrealizować strategiczny plan, miasto może się rozwijać jak Gliwice, Tychy czy Katowice
- Embargo na rosyjskie surowce. Jerzy Markowski: Natychmiastowe odcięcie się od ropy i gazu z Rosji? Niemożliwe