Śląsk to nie tylko powstania, plebiscyt, kopalnie i przemysł. Prof. Jerzy Sperka: „Mamy wiele miast o średniowiecznym rodowodzie”

Kiedy Górny Śląsk nazwano Śląskiem? Kto i dlaczego uważał jego władców za książąt polskich? Którzy książęta śląscy byli najbardziej propolscy? O książętach raciborskich i ich dziedzictwie rozmawiamy z prof. dr. hab. Jerzym Sperką, dyrektorem Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego i autorem książki „Książęta i księżne raciborscy (1290/1291-1521)”.

Wikipedia
Zamek książąt raciborskich

Książka o górnośląskich książętach sprzed wieków może przybliżyć Śląsk Polsce?
Sądzę, że tak. Dosłownie każda książka o historii Górnego Śląska wyjaśnia i prostuje pewne sprawy. Jest takim edukatorem nie tylko dla czytelnika miejscowego, ale także zewnętrznego. Szczególnie, gdy dotyczy okresów wcześniejszych. Nawet ludzie oczytani i interesujący się historią niezbyt kojarzą Górny Śląsk ze średniowieczem. On generalnie kojarzy się z historią XX wieku – polskim odrodzeniem narodowym, powstaniami, plebiscytem... Ktoś tam słyszał o autonomii Śląska w ramach II Rzeczpospolitej, choć już nie bardzo rozumie, o co chodzi, a z kolei Górny Śląsk w okresie powojennym postrzegany jest jako miejsce, gdzie się rozwijał wielki przemysł, gdzie ludzie ze wszystkich regionów naszego kraju przyjeżdżali za pracą . Nic tylko kopalnie, huty, blokowiska, malownicze pióropusze na czapkach górniczych i Barbórka. Niestety, to się za nami ciągnie.

Niesłusznie?
Ludzie przybywający na Śląsk z zewnątrz często widzą tylko Katowice. Czyli miasto przemysłowe powstałe w XIX wieku, choć duża część ich obecnych dzielnic ma proweniencję średniowieczną – np. Roździeń, Szopienice czy Bogucice to dawne wsie na rubieżach księstwa raciborskiego. Ale przecież Katowice to nie cały Górny Śląsk. Mamy Bytom, mamy Gliwice, Mysłowice, Pszczynę, Żory, Rybnik, Wodzisław Śląski, Mikołów, Racibórz. To wszystko miasta o średniowiecznym rodowodzie. Dodajmy Czeladź – chyba nie wszyscy wiedzą, że jest to miasto, które powstało w ramach księstw śląskich. Podobnie Siewierz. Często nawet ich obecni mieszkańcy nie zdają sobie z tego sprawy. Albo takie Zator czy Oświęcim. Większość ich mieszkańców popukałaby się w głowę, gdyby powiedzieć im „Leżycie na terytorium dawnego Śląska”. A przecież to prawda. Jednak ludzie przeważnie nie znają historii.

Mało kto zdaje więc sobie sprawę z tego, że średniowieczna przynależność tych ziem jest tak skomplikowana.
A jest i to bardzo. Dodajmy, że duża część dzisiejszego Górnego Śląska to dawna ziemia krakowska – ziemie przekazane przez Kazimierza Sprawiedliwego Mieszkowi Plątonogiemu w roku 1179. O tym, jak biegła ta granica i dokąd sięgała w kierunku zachodnim, świadczy wielusetletnia przynależność kościelna tych ziem. Do początku XIX wieku Mysłowice, Bytom, Pszczyna i Mikołów należały do diecezji krakowskiej. Natomiast diecezji wrocławskiej podlegały np. Żory, Cieszyn, Racibórz i Gliwice. Był to relikt dawnej granicy kościelnej, jednocześnie stanowiącej granicę państwową. Granica z ziemią krakowską i Królestwem Polskim na Przemszy to późniejsza sprawa. Z drugiej strony, był czas, gdy „Śląsk” rozciągał się pod sam Tyniec. Pierwotne księstwo opolsko-raciborskie (czy raciborsko-opolskie, gdyż i tak je nazywają) przez cały wiek XIII sięgało do rzeki Wisły i Skawinki. Zakonnicy z tynieckiego klasztoru, patrząc stamtąd na zachód, widzieli komorę celną w Brzeźnicy, pomiędzy księstwem krakowskim a ziemiami we władzy śląskiego księcia.

Tak go nazywano – śląskim?
Kolejna skomplikowana sprawa. Nazwa Śląsk w XIII wieku odnosiła się do Dolnego Śląska i dopiero w XIV wieku powoli nasuwa się na Górny Śląsk. Wcześniej nie był tak określany, funkcjonował jako księstwo opolskie. Tak samo jak panujących tam książąt, których tytułowano opolskimi, a nie śląskimi. Nazewnictwo Górny Śląsk to dopiero XV wiek. W XIV wieku, po tym jak księstwa śląskie zostały inkorporowane do Królestwa Czeskiego, kiedy zaczyna się kształtować prowincja śląska jako całość, wtedy i książęta górnośląscy są nazywani coraz częściej książętami śląskimi. Ale wszyscy wiedzą, że to są dawni książęta polscy i tak się ich tytułuje. Źródła świadczą o tym, że nawet do drugiej połowy XV wieku są oni generalnie postrzegani jako książęta polscy.

Serio, Piastowe śląscy funkcjonują jako książęta polscy?
Tak i jest na to masa przykładów. Tak mówią źródła obce szeroko rozumianej proweniencji papieskiej, świadczące o tym, jak postrzegała ich kuria rzymska. Gdy np. któryś z nich występuje z supliką do papieża, to ten odpowiada na suplikę księcia polskiego. Podobnie tytułują ich władcy niemieccy, to samo jest w źródłach czeskich. Są oni oczywiście poddanymi króla czeskiego, jako że od 1348 roku Śląsk to integralna część Korony Czeskiej. Jednak w Pradze wszyscy doskonale wiedzą, że to są książęta polscy. Taka świadomość w elitach czeskich i na tamtejszym dworze królewskim funkcjonuje jeszcze w XV wieku.

A wśród poddanych? I tak właściwie, to za kogo oni sami się uważali, skoro Górny Śląsk początkowo nie był określany Śląskiem?
W tej średniowiecznej masie społecznej, w której skład wchodzili szlachetnie urodzeni, czyli rycerze, mieszczaństwo i kmiecie, generalnie wszyscy mówili o sobie, że są poddanymi takiego czy innego władcy. W tym wypadku księcia raciborskiego, ale odnosiło się to do każdego innego księstwa i królestwa w Europie. Owszem, między tymi poddanymi istniały różnice narodowościowe i były one wyraźne ze względu na język, jakiego używali. Jeśli chodzi o warstwę rycerską, to mieliśmy do czynienia i z rycerstwem wywodzącym się z miejscowego pnia, czyli polskim (później nazwijmy je śląskim), i z napływowym, głównie niemieckim, ale też czeskim. Przy czym te grupy integrowały się poprzez mieszane małżeństwa. Z kolei mieszczaństwo w miastach na prawie niemieckim początkowo było głównie niemieckie. To widać zwłaszcza w stosunkowo dużym mieście, jakim był Racibórz. Ale też w XV wieku powstaje tam kaplica polska przy głównej farze, wspierana nadaniami przez książąt.

O czym to świadczy?
Że musiał być silny żywioł polski, który domagał się kaplicy, gdzie wygłaszano kazania w zrozumiałym dla wiernych języku. Jeszcze inną sytuację obserwujemy w małych miastach, jak np. Mikołów czy Pszczyna. Tam nie tylko żywioł polski i niemiecki jest wyrównany, ale wręcz postępuje polonizacja. Świadczy o niej język, jakim posługują się mieszkańcy w XVI czy XVII wieku. Różnice narodowościowe więc istniały, jednak dla ówczesnego społeczeństwa, średniowiecznego społeczeństwa stanowego, nie miały decydującego znaczenia. Mieszczanie mieli te same prawa niezależnie od pochodzenia. Analogicznie rycerstwo. Ewentualnych narodowościowych animozji możemy się co najwyżej domyślać, zakładając, że zawsze jakieś występują. Ale skąpe źródła średniowieczne nie pozwalają tego udowodnić.

Prof. Jerzy Sperka

Sami książęta uważali się za polskich?
W przypadku takich książąt raciborskich nie można postawić tak jednoznacznej tezy. Przede wszystkim pamiętać trzeba, że w księstwie raciborskim Piastowie panowali tylko przez dwa pokolenia. Już od roku 1337 rządzili nim czescy Przemyślidzi – boczna linia królewskiej dynastii. I tak już pozostało do ich wymarcia w 1521 roku. Zarazem jednak akurat książęta raciborscy, od pewnego momentu, byli najbardziej propolskimi ze wszystkich śląskich książąt! Ich żonami bywały polskie szlachcianki czy krakowskie mieszczki, a swoje córki wydawali za polskich możnowładców. W sporach z królem węgierskim Maciejem Korwinem opowiedzieli się po stronie polskiej i zapłacili za to straszną cenę, bo Maciej po swoim zwycięstwie poodbierał niektórym ich dobra. Tak było z Wacławem rybnickim, który stracił ziemię pszczyńską. Z kolei jego brat stracił całe księstwo, został mu tylko Wodzisław. Obaj ponieśli karę za to, że poparli Jagiellonów. Powtarzam więc: bardziej propolskich książąt śląskich niż raciborscy w połowie XV wieku nie było.

A czy to przypadkiem nie w tym właśnie czasie Jan Długosz narzeka, że Ślązacy nienawidzą Polaków?
Cóż, każdy historyk czy publicysta potrafi napisać coś, co nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Choć tutaj nie krytykowałbym Długosza, a tych, którzy szermują wyrwanym z kontekstu cytatem. Owszem, Długosz stwierdza w pewnym momencie , że nie ma gorszej nacji, która nie lubi Polaków niż Ślązacy. Pisze to jednak przy okazji wojen o Śląsk i koronę czeską między Maciejem Korwinem a Jagiellonami, mając konkretnie na myśli wrocławian, którzy postawili na Macieja Korwina i dali się we znaki polskim poselstwom. Toteż strona polska ich znienawidziła, następnie zresztą biorąc odwet na wrocławskich kupcach. Słowa Długosza wynikały z tej jednej sytuacji, nie należy ich uogólniać.

Jednak mamy tendencję do tego typu uogólnień i pochopnych sądów.
Można wskazać wiele tego przejawów, jeśli chodzi o oceny książąt śląskich. Przykładem już Janko z Czarnkowa i jego kronika z lat 80. XIV wieku, w której bardzo negatywnie pisał o książętach śląskich, którzy w latach 1327 i 1329 podporządkowali się Janowi Luksemburskiemu. Obrzucał ich wręcz wyzwiskami – zdrajcy, wyrodni synowie i tak dalej. Tymczasem władcy ci, składając hołdy Janowi, składali mu je jako królowi czeskiemu i polskiemu. Tytułował się bowiem królem Czech i Polski, mając do tego pełne prawo. Z jego punktu widzenia to Władysław Łokietek był uzurpatorem. Janko potępiał ich i dyskwalifikował jako polski patriota, ale po upływie kilkudziesięciu lat od tych wydarzeń. Już po tym, jak Kazimierz Wielki wykupił prawa do tronu polskiego od Jana Luksemburskiego i Piastowie znów stali się jedynymi w pełni legalnymi władcami Królestwa Polskiego.

Zatem Polacy mieli tendencję pobieżnie oceniać Ślązaków?
Kolejny przykład to pochopne ocenianie śląskiego społeczeństwa przez polskie elity na podstawie znajomości jedynie jego niewielkiego wycinka. Otóż otoczenie śląskich książąt, z czasem coraz bardziej kosmopolitycznych, samo stawało się kosmopolityczne. W dużej mierze posługiwało się językiem niemieckim, reprezentowało niemiecką kulturę. Podobnie kupcy, szczególnie z Dolnego Śląska, którego ośrodki miejskie bardzo szybko zostały zdominowane przez ludność niemiecką. A to właśnie z członkami tych dwóch grup mieli przeważnie do czynienia mieszkańcy Królestwa Polskiego. To oni przybywali do Polski jako posłowie czy inni dostojni goście, to oni handlowali z Polakami. Ci ostatni stykali się więc na ogół z nimi i to oni byli dla Polaków jakimiś wzorcami Ślązaków. Oni, a nie prości mieszczanie z Pszczyny czy Mikołowa albo też ubodzy rycerze czy kmiecie spod Raciborza. A do tego jeszcze śląski towar konkurował nieraz z polskim, wywołując międzypaństwowe animozje dokładnie w ten sam sposób, jak powstają one w dzisiejszym świecie.

Funkcjonujące nadal mechanizmy psychologiczne czy ekonomiczne swoją drogą, ale czy do naszych czasów przetrwały jakieś namacalne ślady po książętach raciborskich?
Ich średniowieczna spuścizna jest do dzisiejszego dnia widoczna na Śląsku. Możemy ją zwiedzać, dotknąć, podziwiać. W Raciborzu przetrwały wspaniałe relikty po Piastach i Przemyślidach. Przede wszystkim piękny, odbudowany zamek. Po przeprowadzonej renowacji widać, że jego pozostałości są imponujące – to przede wszystkim kaplica św. Tomasza, ufundowana jeszcze przez Mieszka i Przemysława, książąt opolskich (ten drugi został później księciem Raciborza), dawna raciborska kolegiata. To coś wspaniałego, przepiękna kaplica, którą po przeprowadzonej w ostatnich latach renowacji można wreszcie zwiedzać. W Raciborzu przetrwały też trzy wspaniałe, średniowieczne kościoły – farny Najświętszej Maryi Panny (kiedyś kolegiata, którą stał się w XV wieku po przeniesieniu jej z zamku); dawny kościół Świętego Ducha, będący nekropolią dla dużej części panujących (tam spoczywał ostatni z nich, Walenty, którego prawdopodobny grób odkryto w latach 90. i rozpoznano dzięki odnalezionemu w nim złamanemu mieczowi, symbolowi końca dynastii); a także kościół św. Jakuba, dominikanów (fundacja wcześniejsza wprawdzie, księcia Mieszka Otyłego, ale to tam spoczęli Przemysław i Leszek, pierwsi książęta raciborscy z przełomu XIII i XIV wieku i to tam się znajduje piękna tablica grobowa Hanusza z Ligoty, którego owdowiała żona wyszła za księcia Mikołaja raciborskiego).

Czy poza Raciborzem również warto polecić do zwiedzania coś związanego z książętami raciborskimi?
O tak! Ich spuściznę znajdziemy właściwie w każdym mieście. W Wodzisławiu mamy pozostałości po klasztorze franciszkanów. Gotycki kościół franciszkanów zachował się w dużym stopniu aż do dnia dzisiejszego. W Rybniku z kolei mamy pozostałości po farze miejskiej, czyli Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny na Górce Kościelnej. To dawne prezbiterium gotyckiego kościoła, pozostałe po przeniesieniu świątyni do miasta. A do tego rybnicki zamek, który oczywiście zmienił formę w późniejszych latach, ale w okresie Przemyślidów pełnił bardzo ważną rolę. Inna, piękna gotycka budowla przetrwała do dnia dzisiejszego w Żorach. To kościół świętych Filipa i Jakuba, ufundowany przez książąt raciborskich na przełomie XIII i XIV wieku (rozbudowany przez mieszczan, ale wspomaganych przez władców). Kolejnym średniowiecznym zabytkiem Żor są ich mury miejskie, które oparły się wyprawie Kazimierza Wielkiego, a później obroniły Żory i książąt raciborskich przed husytami oraz innymi książętami śląskimi. Także wspaniały, nowożytny zamek w Pszczynie ma przecież proweniencję starszą. W jego piwnicach wyeksponowane są pierwotne, ceglane mury z okresu średniowiecza. Do tego dochodzi cała bogata historia samego miasta, które – jak wszystko na to wskazuje – uzyskało prawa miejskie z woli Leszka raciborskiego. Zaś kolejni książęta czynili fundacje na rzecz tamtejszego kościoła. Nawet w najbardziej ubogim pod tym względem Mikołowie zabytkiem z tych czasów jest stary kościół parafialny pod wezwaniem św. Wojciecha i Matki Boskiej, z zachowanym portalem gotyckim. A to wszystko tylko po stronie polskiej. Trzeba też przecież pamiętać, że domeną przemyślidzkich książąt raciborskich były także miasta i zamki po stronie czeskiej, w ziemi opawskiej. To Karniów, Bruntal, czy zamek Cvilín, stanowiący kiedyś jedną z głównych siedzib książąt raciborskich.

Władysław Opolczyk pieczęć 1379

Może Cię zainteresować:

Wszyscy ludzie Opolczyka. O Ślązakach w ruskim eldorado mówi profesor Jerzy Sperka

Autor: Tomasz Borówka

22/05/2022

Średniowieczni kochankowie wg ryciny w "Codex Manesse"

Może Cię zainteresować:

Sposób na śląskiego faceta w średniowieczu? "Pokrzywy do uryny, kości do ognia, a mąż zapłonie miłością"

Autor: Tomasz Borówka

14/02/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon