Tego dnia termometry w Katowicach pokazywały nawet 36 stopni. Ale była to temperatura powietrza. Betonowe płyty chodnikowe (szczególnie te ciemniejsze) osiągały temperaturę niemal 60°C, czyli okolice tej, w której ścina się białko. Członkowie partii Razem postanowili sprawdzić, czy tak rozgrzana katowicka "patelnia", czyli Rynek, nada się do zastosowania jako płyta grzewcza. I spróbowali usmażyć na niej jajecznicę. Udało się?
- Cóż, tak, ale nie wyglądała za dobrze. To znaczy - nie podalibyśmy jej nikomu w trosce o zdrowie, ale rozgrzany beton pozwolił na ścięcie białka i stworzenie nawet przypominającej jajecznicę potrawy - zrelacjonowali na Facebooku.
- Warto jednak spojrzeć na inną stronę naszego eksperymentu. Przeprowadzając go mieliśmy poważny problem z tym, by wytrzymać bez ucieczek do cienia (dawanego niestety tylko przez budynki, nie drzewa). Możemy zatem z całą pewnością powiedzieć, że Rynek nie nadaje się ani do letniego wyjścia ze znajomymi, ani do usmażenia porządnej jajecznicy. Jaka jest zatem jego funkcja w obecnej formie? Czy sytuacja, w której główny plac miasta nagrzewa się do temperatury ścięcia białka i nie oferuje praktycznie żadnej możliwości ucieczki od wszechogarniającego upału, jest normalna? - pytali działacze Razem.
"Naszym zdaniem - zdecydowanie nie. Musimy myśleć o miejskiej przestrzeni inaczej. Rynek w Katowicach, który jest poskładany z kilku różnych pomysłów urbanistycznych, z których dosłownie żaden nie wzbudza zachwytu, to idealne miejsce na pierwszy obiekt do takich przemyśleń" - podkreślili autorzy eksperymentu.