Wśród kamienic i ulicznych bruków budujących się Katowic wyrastało mnóstwo drzew.
Katowice miastem ogrodów. Były
Drzewa licznie rosły na najważniejszych ulicach, jak Dworcowa czy Warszawska (wówczas Friedrichstrasse). Przy tej drugiej natknąć się można było na całe oazy zieleni, jak np. ogród otaczający willę Holtzego. Prawdziwa zielona wyspa powstała (i istnieje nadal) przy kościele ewangelickim na rogu dzisiejszej Warszawskiej i Szkolnej. Podobnymi ośrodkami zieleni stały się też inne katowickie świątynie, jak kościół Mariacki i synagoga. Dworski ogród rezydencji Tiele-Wincklerów przy ulicy Zamkowej (dzisiejszej Korfantego, która właśnie katowickiemu "zamkowi" zawdzięcza swą nazwę), był na tyle imponujący, by w XXI wieku, gdy po samej rezydencji nie pozostało już śladu (bezsensownie wyburzono ją w latach 70. XX wieku), awansować go do rangi parku. To dzisiejszy park Powstańców Śląskich.
W Katowicach można było nawet pospacerować wśród drzew przy nadrzecznym bulwarze. A tak! Albowiem wzdłuż Rawy ciągnął się piękny bulwar!
Miały też powstające Katowice szczęście do miejskich placów, jak Andreasplatz (plac Andrzeja), Wilhelmsplatz (plac Wolności) czy Blücherplatz (plac Miarki). Rozległe i zadrzewione, stały się czymś może mniej niż parkami, lecz więcej niż skwerami.
Park miejski i zielone dzielnice
Rzecz jasna, powstał i pierwszy miejski park z prawdziwego zdarzenia: Süd Park, czyli Park Południowy, za czasów II Rzeczypospolitej przemianowany na park Kościuszki. Zaistniał pod koniec XIX wieku. Jego teren był pozostałością kompleksu leśnego, który na szczęście nie poszedł pod topór i miejską zabudowę, ale został zachowany i zagospodarowany jako teren rekreacyjny dla mieszkańców miasta. Z czasem teren parku powiększono, zadrzewiono też prowadzącą doń górną część Beatestrasse (ulicę Beaty, następnie Kościuszki), w latach II RP nazwaną Promenadą Kościuszki. Promenada w Katowicach!
Za czasów II Rzeczypospolitej ilość zieleni w Katowicach gwałtownie wzrosła. Jednak nie za sprawą architektów krajobrazu, a polityków. W 1924 roku, celem wzmocnienia żywiołu polskiego w stolicy województwa śląskiego, przyłączono do Katowic cieszące się dotąd odrębnością sąsiednie gminy, takie jak Ligota, Brynów i Załęże. Efektem ubocznym było to, że niejako w posagu wniosły też Katowicom swoje przepiękne i rozległe tereny zielone, o wiejskim jeszcze w znacznej mierze charakterze, z ogrodami i sadami, a do tego z wieloma hektarami lasów. Ligota zaczęła zmieniać swój charakter, powstała w niej tzw. kolonia urzędnicza. Przy jej modernistycznych willach powstawały piękne nieraz ogrody. Perfekcyjnie zaplanowano tam też zieleń w przestrzeni publicznej. Jedna z ulic została zaprojektowana jako osiedlowy deptak, a każdą z nich obsadzono drzewami innego gatunku. Katowicom przybył też swoisty park w postaci panewnickiej kalwarii. Oraz zielona, pełna uroku dolina czystej, nieskalanej jeszcze wtedy ściekami komunalnymi i przemysłowymi rzeki Kłodnicy.
Może Cię zainteresować: