Mat. Port Czystej Energii
Port Czystej Energii Gdańsk

Michał Wroński: Spalarnia dla Metropolii w powijakach. Pomorze buduje ją bez specjalnej ustawy

Michał Wroński: Spalarnia dla Metropolii w powijakach. Pomorze buduje ją bez specjalnej ustawy

autor artykułu

Michał Wroński

Nie potrzeba mieć ustawy metropolitalnej, by wspólnie rozwiązywać typowo metropolitalne problemy. I odwrotnie, sama ustawa nie zastąpi metropolitalnego myślenia. Do takich wniosków można dojść spoglądając ze śląsko – zagłębiowskiej perspektywy na to jak pomorskie gminy budują spalarnię odpadów.

Port Czystej Energii, jest największą w historii Gdańska inwestycją komunalną. Elektrociepłownia produkować będzie energię elektryczną i ciepło z bezużytecznych śmieci z 23 gmin Metropolii Gdańsk – Gdynia – Sopot – taki wpis na Twitterze umieściło w poniedziałek (16 maja) stowarzyszenie Obszar Metropolitalny Gdańsk – Gdynia – Sopot, informując o symbolicznym chrzcie tzw. walczaka (jednego z kluczowych elementów instalacji budowanej właśnie instalacji do spalania odpadów).

Powstałe 11 lat temu stowarzyszenie skupia obecnie 59 miast, gmin i powiatów Pomorza Gdańskiego. Od wielu lat, wspólnie z samorządem województwa i pomorskimi parlamentarzystami, zabiega o ustawę metropolitalną dla Trójmiasta i okolic, by w ten sposób zyskać ramy prawne i dodatkowe pieniądze dla ułatwienia współpracy pomorskich gmin. Na razie bezskutecznie. Projekt, choć został przyjęty w Senacie, utknął w Sejmie i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie ktoś miał sobie o nim przypomnieć.

Tak więc pomorskie gminy metropolii nie mają specjalnej ustawy, ale – jak widać – z typowo metropolitalnym zadaniem, jakim jest gospodarka odpadami na dużym obszarze miejskim radzą sobie lepiej niż gminy Górnego Śląska i Zagłębia, choć te ostatnie od pięciu już lat mogą się cieszyć z ustawy metropolitalnej i dołożonych w pakiecie 5 proc. ze zbieranego tutaj podatku PIT. Mimo tego narzędzia, budowa spalarni dla Górnośląsko – Zagłębiowskiej Metropolii utknęła bowiem w powijakach. Brak jasnego zapisu w ustawie, dającego taką możliwość plus sztywne stanowisko nadzoru prawnego wojewody i brak porozumienia w sprawie odbioru ciepła przez Tauron Ciepło (to ostatnie jest kluczowe, by finansowo inwestycja miała sens) zablokowały możliwość budowy jednego wspólnego zakładu dla całej Metropolii.

Ten brak sprawia, że nasza Metropolia coraz bardziej odstaje od innych dużych (a nawet średnich) ośrodków miejskich w Polsce, gdzie takie instalacje albo już istnieją (np. Kraków, Poznań, Szczecin), albo są budowane (Warszawa, Gdańsk, Olsztyn). Produkujące ciepło i energię elektryczną instalacje postrzegane są przez tamtejszych włodarzy jako sposób na ograniczenie błyskawicznie rosnących kosztów gospodarki odpadami, a przy okazji na dywersyfikację miksu w lokalnym ciepłownictwie.

U nas z budową spalarni nie poradził sobie Górnośląski Związek Metropolitalny, tracąc zarezerwowane na ten cel unijne dofinansowanie, dziś z tematem męczy się Metropolia, próbując znaleźć jakieś wyjście awaryjne z kłopotliwej sytuacji. Mogłoby nim się stać porozumienie z gminami o przekazaniu tego zadania Metropolii, co by miało przynajmniej dać szansę na wykonanie studium wykonalności takiej inwestycji i rozpoczęcie procesu konsultacji z mieszkańcami. Rozwiązanie to ułomne, długotrwałe (tymczasem trójmiejska spalarnia ma być gotowa pod koniec przyszłego roku) i wcale nie gwarantujące pomyślnego zakończenia, ale cóż, jak się nie ma, co się lubi, to pozostaje polubić, to co, się ma.

Przyglądanie się temu, co się dzieje w Trójmieście ma dla nas o tyle sens, że jest to jedyny w Polsce obszar o realiach zbliżonych do Górnego Śląska i Zagłębia. O ile w przypadku Krakowa, Łodzi, czy Wrocławia, zawsze można powiedzieć, że przy dysproporcji dzielącej te miasta od otaczającego je "obwarzanka" mogą one w mniej lub bardziej subtelny sposób narzucać swój punkt widzenia sąsiadom, to na Pomorzu ten argument nie działa. Tam trzeba się było dogadać. Czyli można, nawet bez metropolii.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon