Pamiętacie bestsellerową książkę Patricii Schultz, prezentującą 1000 niezwykłych zakątków globu, które trzeba zobaczyć? „1000 miejsc, które musisz zobaczyć przed śmiercią” – ta pozycja doczekała się wielu wznowień, filmowych adaptacji i najrozmaitszych kontynuacji. Na pytanie, czy w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii są też takie miejsca, odpowiedź jest jedna: jasne, że są. To przecież najbardziej zróżnicowany ze zurbanizowanych terenów Polski. Miasta stare i nowoczesne, bogaty przekrój architektury, zabytki przemysłu, ciekawa, nieodkryta szerzej przyroda. I o tym wszystkim piszemy w tym cyklu.
Katowicom, które w roku 1922 wystartowały do kariery dynamicznej stolicy regionu (za czasów II RP województwa śląskiego, po II wojnie światowej całego wschodniego Górnego Śląska oraz przyległej doń części Małopolski), brakowało zakrojonego na jej miarę obiektu dla wielkich wydarzeń sportowych, kulturalnych, a i politycznych.
Toteż w latach 50. zaczęły pojawiać się projekty i to monumentalne, jak wielki cyrk stały w Rowie Wełnowieckim czy Hala Ludowa dla 15 tysięcy widzów przy parku Kościuszki. Z jednego i drugiego nic nie wyszło, a budowy hali widowiskowo-sportowej Katowice doczekały się dopiero pod koniec kolejnej dekady.
Może Cię zainteresować:
Oto TOP 13 ikonicznych zabytków w Katowicach. To nie tylko Spodek i Nikiszowiec [GALERIA]
I może dobrze się stało, że realizacja tej inwestycji przypadła na czas, gdy socrealizm odchodził już do przeszłości. Wprawdzie, wbrew obiegowym opiniom, epoka ta nie była w architekturze beznadziejna, jednak co za dużo to niezdrowo.
Budujemy!
Zaczęło się w roku 1959, od konkursu na projekt hali sportowej, ogłoszonego przez Stowarzyszenie Architektów Polskich. Wygrał go warszawski zespół projektantów, który tworzyli architekci Jerzy Hryniewiecki, Maciej Gintowt i Maciej Krasiński, a także konstruktorzy Wacław Zalewski i Andrzej Żórawski. Jak dowodzi Aneta Borowik, Hryniewiecki nie brał udziału w tworzeniu samego projektu, którego autorstwo należy przypisać tylko Gintowtowi, Krasińskiemu i Żurawskiemu. Niemniej rola Hryniewieckiego i tak okazała się kluczowa. Według słynnego architekta Jerzego Gottfrieda, to on właśnie, jako przyjaciel wojewody Jerzego Ziętka, przekonał go, by zmienić planowaną lokalizację hali. I tak zamiast Rowu Wełnowieckiego, Spodek stanął nieopodal katowickiego Ronda. Skądinąd tam, gdzie w swoim czasie przewidzianym dla planowanego Teatru Opery i Baletu. Dziś nie wyobrażamy go sobie w innym miejscu, ale mogło być inaczej! I to wręcz radykalnie, bo gdyby zrealizowano ideę budowy hali w WPKiW, to Spodek mógłby obecnie nawet wcale nie znajdować się w Katowicach, a w Parku Śląskim w Chorzowie, na terenie obecnego skansenu.
Spodek rodził się w latach 60. w bólach i nie bez problemów. Pierwsze prace budowlane ruszyły dopiero w roku 1964, przy wciąż jeszcze trwającej weryfikacji naukowej projektu (zakończyła się w 1967 r.) - tak nieszablonowego, iż budził obawy ekspertów, że dojdzie do katastrofy. Spory tonących w matematycznych wyliczeniach fachowców ostatecznie przeciął wojewoda Ziętek, zapewniony przez Żurawskiego, że konstrukcja wytrzyma. Słowa Jorga przeszły do historii:
Chłopy, nie zawracajcie mi tu dupy, budujemy!
I zbudowali.
"Stanie się symbolem Katowic"
Spodek, oddany do użytku w 1971 roku, to nie tylko sam spodek. W rzeczywistości tworzy go kilka brył. Tą największą jest Spodek "właściwy", czyli Hala Widowiskowo-Sportowa dla 12 tysięcy widzów w kształcie latającego talerza (do dziś nadal kojarzonym z UFO domniemanymi statkami kosmicznymi zaawansowanych, obcych cywilizacji. Lecz na cały kompleks Spodka utworzyły jeszcze hala lodowiska (2500 miejsc dla widzów), hala gimnastyczna (500 miejsc), a do tego m.in. hotel sportowy z lokalami gastronomicznymi, wojewódzka przychodnia sportowo-lekarska, fińska sauna z basenem czy sala rytmiki (wprawdzie już nie tak awangardowe w formie jak główna hala). I jeszcze ciekawostka - spodków w Spodku planowano więcej. Dwa mniejsze, usytuowane tuż obok (według planów z 1974 roku), miały pomieścić pływalnie. Ale nawet taki Spodek, jaki zrealizowano i jaki znamy, szybko zyskał zasłużoną sławę na nie tylko regionalną, ale ogólnopolską skalę. Spodek dostrzeżono zresztą także za granicą. Architekci i dziennikarze wychwalali go pod niebiosa, np. Andrzej Wrazidło w "Dzienniku Zachodnim" określił Spodek pomnikiem współczesnej polskiej architektury i myśli konstrukcyjnej. Z kolei architekt województwa Katowickiego Czesław Kotela zapowiedział, iż Spodek dzięki swej atrakcyjnej formie zostanie symbolem Katowic. Słowa jego okazały się prorocze.
Aneta Borowik nazywa Spodek najoryginalniejszym polskim obiektem swoich czasów oraz jedynym takim pod względem multifunkcjonalności.
Halę główną cechowała uniwersalność - pisze autorka książki "Nowe Katowice"- można w niej było organizować imprezy różnego typu: sportowe, w tym wymagające urządzenia lodowiska, widowiska estradowe i teatralne, projekcje kinowe, cyrk, zjazdy i kongresy, zabawy, wystawy oraz targi.
Przez ponad pół wieku funkcjonowania Spodka imprez takich odbyło się w nim setki. Nie licząc odwiedzających go wycieczek - tych zaś były tysiące, gdyż Spodek sam w sobie stał się turystyczną atrakcją Katowic.
Obiekt wpłynął też na architekturę w swojej okolicy. Niewielka, ale też budząca kosmiczne skojarzenia półkopuła wyrosła pośrodku ronda im. Jerzego Ziętka, a ze Spodkiem skomponowano założenie sąsiedniego Międzynarodowego Centrum Kongresowego, którego bryłę zaprojektowano z charakterystycznym obniżeniem, naśladującym bruzdę wyrytą w gruncie przez lądujący statek. Dowcipnie nawiązuje to do architektury Spodka rodem ze science-fiction.
Jak dotrzeć do Spodka?
Spodek znajduje się w centrum Katowic. Łatwo dojedziemy do niego publicznym transportem ze wszystkich miast aglomeracji. Z jej stolicą łączą je liczne linie kolejowe, autobusowe i tramwajowe. Znalazłszy się na rynku w Katowicach, pod Spodek dojedziemy wszystkimi tramwajami jadącymi aleją Wojciecha Korfantego (jedziemy jeden przystanek i wysiadamy na rondzie im. Jerzego Ziętka). W okolice Spodka można też dostać się samochodem, który można zostawić na parkingu (płatnym) w Strefie Kultury. Miejsc do zaparkowania w odległości kilku minut spaceru od Spodka jest więcej. Do Spodka dojedziemy też rowerem i oczywiście pieszo. To najwyżej kilkanaście minut marszu od katowickiego rynku.
Może Cię zainteresować: