Około 17 mln ton węgla ma sprzedać w tym roku Polska Grupa Górnicza, największy w naszym kraju producent węgla kamiennego. To o 5 mln ton mniej niż zakładano, układając plany finansowe na ten rok.
- To nie jest spadek, to jest tąpnięcie. To powoduje spadek o przychodów o ponad 40 proc. To nie są setki milionów, to miliardy złotych mniejszych przychodów – mówił podczas odbywających się w Katowicach Energy Days prezes PGG, Leszek Pietraszek.
Jak tłumaczył, spadek przychodów wynika zarówno z mniejszego zapotrzebowania na węgiel, jak i z niższych cen na ten surowiec. Do tego dochodzą jeszcze skutki zdarzeń losowych. Po lipcowym wstrząsie w Ruchu Rydułtowy kopalni ROW dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku wydał decyzję o częściowym wstrzymaniu ruchu tego zakładu (wyjątkowo wolno podjąć tylko niezbędne prace profilaktyczne). Tylko to oznacza zmniejszenie tegorocznego wydobycia o kilkaset tysięcy ton mającego wzięcie węgla koksowego.
Prezes PGG deklaruje, że spółka zmieści się jednak w założonej kwocie (ponad 6 miliardów zł!) dotacji na – jak to jest oficjalnie określane - zmniejszanie mocy produkcyjnych.
- Nawet odrobinę mniej tych środków publicznych będziemy potrzebować niż wynika ze zgłoszonego zapotrzebowania. Udało nam się zmniejszyć nasze koszty oraz popracować nad pozycjami przychodowymi– mówi Pietraszek.
Pytany o przedstawione przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska założenia do Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (dokument ten przewiduje, że w roku 2030 wydobycie węgla nie przekroczy 30 mln ton, a w scenariuszu „ambitniejszym” jest mowa nawet o 22 mln ton) prezes PGG stwierdził, że projekt te nie stanowi zaskoczenia.
- Te cyfry nas nie zaskakują. Nasze prognozy są mniej więcej w połowie między tym scenariuszem ambitnym, a tym scenariuszem racjonalnym. I pod to nasz biznes przygotowujemy – powiedział.
Może Cię zainteresować: