Tysiące chętnych do pracy na „grubie”, ale fachowców brakuje
Chętnych do pracy w górnictwie dziś nie brakuje. Sama tylko Jastrzębska Spółka Węglowa w prowadzonej przez siebie aktywnej bazie kandydatów ma ok. 17 tysięcy podań. To niewiele mniej niż wynosi ogólna liczba pracowników w JSW. W Polskiej Grupie Górniczej – jak poinformowali jej przedstawiciele w trakcie posiedzenia sejmowej podkomisji stałej ds. rynku pracy – „czynnych kandydatów” jest prawie 9 tysięcy. Rzecz w tym jednak, że nie do końca zgłaszają się tacy kandydaci, jakich oczekiwałaby spółka.
- Jeżeli chodzi o elektryków, ślusarzy, to na rynku jest dość dużo wykwalifikowanych w tym zakresie pracowników. W tej chwili, przy tej tendencji płacowej, właściwie nie ma problemu, jeżeli chodzi o pozyskanie ich do pracy – oceniał w trakcie posiedzenia podkomisji Jerzy Janczewski, wiceprezes PGG ds. pracowniczych. Jak przyznał znacznie gorzej wygląda natomiast sytuacja z pozyskiwaniem osób z typowym wykształceniem górniczym.
- Pojawiają się pojedyncze osoby, które gdzieś tam rezygnują z pracy w firmach. Oni podejmują to ryzyko i pojawiają się na rynku, ale to nie jest liczne grono – mówił Janczewski.
Innymi słowy, znaczna część kandydatów na górników praktyczne umiejętności związane z tym zawodem musi zdobywać będąc już na stanie załogi. Dodatkowym problemem są braki wśród pracowników górniczego dozoru. Na uczelniach wyższych chętnych do studiowania kierunków związanych górnictwem można policzyć na palcach. Stąd PGG stara się pozyskiwać kandydatów na pracowników dozoru w szeregach już zatrudnionych u siebie osób, kierując je następnie na odpowiednie studia podyplomowe. Zwłaszcza, że osób z wyższym wykształceniem pod ziemią nie brakuje.
-
Pozwoliłem sobie zrobić analizę, ile my mamy osób
z wykształceniem wyższym na stanowiskach fizycznych i sam
byłem zszokowany ilością tych ludzi. To są ludzie po różnych
studiach, począwszy od kierunków humanistycznych, ekonomicznych,
finansowych, a nawet tych politechnicznych – mówił
na forum sejmowej podkomisji
prezes
Janczewski.
Stypendia, nagrody i gwarancja roboty. Do czasu aż zamkną „grubę”
Wszystkie te kłopoty najprawdopodobniej pogłębia się za 10 lat, kiedy uprawnienia emerytalne zaczną nabywać pracownicy zatrudniani przez PGG po roku 2007. Jeśli zaczną od razu masowo odchodzić na emerytury (a wciąż obowiązujące wewnętrzne regulacje spółki zachęcają do takiej decyzji), może się okazać, że w przyszłej dekadzie nie będzie komu fedrować.
Zapobiec ziszczeniu się takiego scenariusza ma reaktywacja (po 2-letniej przerwie) klas górniczych w Rybniku, Radlinie i Rudzie Śląskiej. Na mocy porozumienia podpisanego przez władze tych miast z władzami PGG od września w trzech tamtejszych szkołach mają ruszyć klasy o profilu „technik górnictwa podziemnego” oraz „górnik eksploatacji podziemnej”. Mogłoby się w nich uczyć 60 uczniów. O ile oczywiście znajdą się chętni, by taką naukę podjąć. Dlatego też, na zachętę spółka proponuje 400 zł stypendium, 1500 zł nagrody rocznej za dobre wyniki i dodatkowo 5 tys. zł za ukończenie szkoły.
Wszyscy absolwenci mają też mieć gwarancję zatrudnienia w kopalniach PGG. Przy czym – i to jest potencjalnie najsłabszy punkt całej tej operacji – ostatnie kopalnie PGG (zgodnie z harmonogramem umowy społecznej) mają zakończyć działalność w roku 2049. Ostatnie, podkreślmy, bo pierwsze z obecnie działających zakładów mają zaprzestać fedrowania jeszcze w tej dekadzie.
Jak łatwo policzyć dzisiejsi nastolatkowie, rozpoczynając naukę w klasie górniczej i za cztery lata (czyli w roku 2027) podejmujący prace na „grubie” nijak nie będą mieli szansy dorobić tam do emerytury (po prostu nie zdążą przerobić niezbędnych 25 lat „dołu”). A to oznacza, że po ok. 20 latach pracy na kopalni będą musieli się przebranżowić. O tym już spółka nie mówi, choć jej przedstawiciele między wierszami zdają się sugerować młodzieży, że za bramą „gruby” też sobie poradzi.
- Górnictwo to poligon nowych technologii, zaawansowanych maszyn i urządzeń o potężnej mocy, uruchamianych energią pneumatyczną i hydrauliczną, z zastosowaniem zaawansowanej automatyzacji. Gdy uczeń się z nimi zapozna to doświadczenie ma ogromne, które będzie procentowało na każdym stanowisku – przekonuje Andrzej Sączek, dyrektor Departamentu Wsparcia HR PGG.
Może Cię zainteresować: