Gdybyście przegapili... Jest projekt
ustawy o ustroju miasta metropolitalnego Katowice. Zakłada stworzenie na terenie dzisiejszej GZM gminy na prawach powiatu o
charakterze metropolitalnym.
W
jej skład weszłoby 18 miast, które dziś stanowią tzw. rdzeń
Metropolii tj. Będzin, Bytom, Chorzów, Czeladź, Dąbrowa Górnicza, Gliwice,
Katowice, Mikołów, Mysłowice, Piekary Śląskie, Radzionków, Ruda Śląska, Siemianowice
Śląskie, Sosnowiec, Świętochłowice, Tarnowskie Góry, Tychy i Zabrze. Supermiasto. Wielkie Katowice.
To w sumie nic nowego, bo o nowych Wielkich Katowicach, które mogłyby wchłonąć sąsiednie miasta, słyszeliśmy po raz pierwszy bodaj za prezydentury Piotra Uszoka. Jego następca, Marcin Krupa, również podkreśla dziś, że jedno miasto zamiast kilkunastu to większy potencjał gospodarczy, większa dynamika rozwoju i... wiadomo: metropolia większa od Warszawy.
To teraz "Święta wojna". Wszystko, co powiedziano na temat tego serialu: aktorstwa w nim, humoru, scenariuszowej maestrii, zapewne jest prawdą. Pamiętacie, jak było. Warto jednak przypomnieć jeden odcinek: 283., zatytułowany... "Aglomerator". Rok 2007. Wizja przyszłości. Jak z przywołanych na wstępie "Simpsonów".
Ernest (w tej roli Józef Polok) ma pomysł na biznes. Superbiznes. "Chcemy zrobić z Katowic co najmniej dwumilionowe miasto" - opowiada. Żeby nie było za poważnie, Zbyszek, ten z Warszawy (Zbigniew Buczkowski), jest początkowo przekonany, że chodzi o przyrost naturalny i on mógłby się w tej sprawie do czegoś przydać. "To rozwój, aglomeracja, autostrady, stadiony!" - ekscytuje się Ernest. W tle pobrzmiewa tradycyjna sprzeczka Bercika (Krzysztof Hanke) ze Zbyszkiem o to, czy lepsza jest Warszawa czy Śląsk. Pasjonujące.
"Chodzi o to, by połączyć 16 śląskich miast w jeden wielki organizm" - klaruje Ernest Bercikowi.
W "Świętej wojnie" nigdy nie było za dużo logiki, więc wydarzeniem przełomowym miało być spotkanie Ernesta z zagranicznymi inwestorami i pieniądze z Unii Europejskiej. "Ino żeby zaś kopalni nam nie zawarli" - ripostuje Bercik. No właśnie. Ta wizja przyszłości to np. "zawarcie kopalni" i zrobienie w niej "nowoczesnego centrum handlowego". Coś jak Silesia City Center w Katowicach, prawda?
Z czasem pojawiają się problemy. Bercik dowiaduje się, że w skład 2-milionowych Wielkich Katowic wejdzie również Sosnowiec. "Po moim trupie" - krzyczy Bercik, następnie wchodzą tradycyjnie ryzykowne suchary, m.in. o "300 Murzynach, którzy podpalili komisariat w Sosnowcu" (potem okazało się, że jednak w Afryce). Minutę później Bercik jest już pogodzony ze sobą i nie chce więcej podziałów na Hanysów i Goroli.
No i ten finał. Trójkąt małżeński. Andzia "woli Murzyna od warszawioka" Szamotanina. Kurtyna. Napisy końcowe. Zresztą, sami zobaczcie.