Na mocy ustawy, za którą głosowało 445 spośród 453 obecnych na sali posłów na Sejm RP, szpitale muszą podnieść wynagrodzenia swoim pracownikom. Ministerstwo Zdrowia zaproponowało, aby pieniądze na podwyżki pochodziły z nowych stawek za wykonywane przez świadczenia zdrowotne. To okazało się jednak niewystarczające. Placówkom reprezentowanym przez Związek Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego miesięcznie będzie brakowało od 100 tys. do nawet dwóch milionów złotych.
- Jesteśmy szpitalem niewielkim, którego kontrakt (z Narodowym Funduszem Zdrowia - przyp. red.) to około czterech milionów złotych miesięcznie. W naszym przypadku wzrost wynagrodzeń z tytułu umowy o pracę to 570 tys. złotych miesięcznie. To i tak wynagrodzenia za wykształcenie przez nas wymagane, a nie posiadane w rzeczywistości przez pracowników. Dodatkowo 70 proc. lekarzy zatrudniamy w formie kontraktowej, co należy doliczy i wtedy wzrost wynagrodzeń to już 750 tys. złotych miesięcznie - tłumaczy Joanna Maruszczyk, dyrektorka Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kłobucku.
Z uwagi na nową wycenę wykonywanych świadczeń zdrowotnych szpital zyskał miesięcznie 380 tys. złotych, co oznacza, że nadal brakuje mu 370 tys. na podwyżki dla pracowników.
- Założycielem szpitala jest powiat, a nie oszukujmy się, powiatów ziemskich nie stać, aby dokładały do ochrony zdrowia, ponieważ ich budżety są małe - dodaje Joanna Maruszczyk, która podkreśliła również, że placówkę byłoby stać na podwyżki, gdyby Ministerstwo Zdrowia nie zlikwidowało współczynników korygujących wynagrodzenia w ochronie zdrowia (np. tzw. dodatku "zembalowego" dla pielęgniarek).
- Podwyższono wyceny świadczeń, ale zabrano współczynniki korygujące. W tym roku otrzymamy finansowanie wyższe o 4,6 mln złotych, ale straciliśmy 3,6 mln złotych, co daje w rzeczywistości milion złotych więcej, a na same podwyżki dla personelu potrzebujemy prawie sześciu milionów. To pokazuje gigantyczny deficyt - mówi Krzysztof Zaczek, prezes Szpital Murcki.
- Szacujemy, że od 1 lipca do 31 grudnia musielibyśmy dołożyć ponad pięć milionów złotych do podwyżek wynagrodzeń - dodaje Sebastian Grabowski, prezes Wielospecjalistycznego Szpitala Powiatowego w Tarnowskich Górach.
"Pieniędzy wystarczy na miesiąc lub dwa"
Na konferencji prasowej, która odbyła się w poniedziałek, 8 sierpnia, dyrektorzy i prezesi szpitali zrzeszonych w Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego zwrócili się do personelu placówek, aby zapewnić, że podwyżki prędzej czy później do niego trafią.
- Pracownicy liczą na te pieniądze, a dyrektorzy i prezesi robią wszystko, aby otrzymali je przysłowiowego "dziesiątego". Chcę uspokoić pracowników, że te pieniądze do nich trafią prędzej czy później. Wszystko będzie zależało od możliwości i tego, czy organy prowadzące wezmą to na swoje barki, czy Ministerstwo Zdrowia pochyli się nad tym problemem - powiedział Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.
- To nie jest tak, że dyrektorzy i prezesi mają problem, bo muszą znaleźć pieniądze. W naszym wspólnym interesie jest to, aby wypłacić pracownikom należne im wynagrodzenia. Niestety słyszę, że w większości placówek pieniędzy wystarczy na miesiąc lub dwa. Później będziemy mieli problem - podkreślił Krzysztof Zaczek.
Związek Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego zaapelował o przyjęcie rozwiązań finansowych, które nie będą uderzały w placówki ochrony zdrowia.