W sobotę, 25 maja 2024 r., w Planetarium - Śląskim Parku Nauki odbędzie się druga edycja Cosmiconu - Śląskiego Festiwalu Fantastyki. Tym razem pod hasłem „Przeszłość bramą do przyszłości". W dwóch salach równolegle będą się odbywały prezentacje i dyskusje panelowe poświęcone między innymi przyszłości medycyny, grom komputerowym, paradoksom podróży w czasie czy sztucznej inteligencji. Będzie także m.in. pokaz cosplayerów, strefa walka na miecze świetlne czy wystawa starych komputerów. Nie zabraknie oczywiście postaci z "Gwiezdnych wojen". Jedna
jest tam zresztą na co dzień. To Krzysztof Wencel – przewodnik po
planetarium, a prywatnie wielki miłośnik gwiezdnej sagi i członek
polskiego garnizonu, Legionu 501. Jego członkowie noszą dokładne repliki
strojów postaci z filmów, które są po ciemnej stronie mocy. Kilka
takich ma „szturmowiec z planetarium”, który podczas konwentu będzie
jednym z gospodarzy.
Na co dzień przewodnik w Planetarium Śląskim, a „od święta” szturmowiec Imperium?
„Od święta” jestem m.in. szturmowcem imperialnym, czyli żołnierzem w białym pancerzu. Mam też strój sandtroopera, to są jednostki pustynne i strój jest przybrudzony piachem, do tego jest specjalny plecak i karabin – tzw. blaster, dość sporych rozmiarów. Trzeci strój jest – jak nazywamy u siebie w klanie – szmaciany. Prosty strój pilota maszyny kroczącej. Wygląda trochę jak ubiór mechanika samochodowego.
Na bogato. Może pan występować w trzech postaciach.
U nas w Legionie każdy zaczyna od jednego stroju, ale – jak powiadają – apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Kiedy zaczęła się ta pasja?
Zaczęła się w 1978 r. kiedy w Polsce pojawiły się te pierwsze stare „Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja”. Miałem wtedy 7 lat. Zobaczyłem szturmowców maszerujących przed Vaderem. Do tego te statki kosmiczne. Wtedy stwierdziłem: To jest to!
A pierwszy strój?
Pierwszy strój był, niestety, dużo później, gdy miałem już około czterdziestki. Pracowałem i odkładałem, żeby w końcu kupić ten wymarzony strój szturmowca.
Jest jak z filmowego ekranu?
Nasze stroje – szturmowców, czy te szmaciane, takie jak mundury czy kombinezony – są wykonywane na podstawie tzw. CRL-u, czyli wytycznych dotyczących tego, jak ma dany strój wyglądać. Jest to dokładne przeniesienie z filmu. Opisany jest każdy detal – jakie mają być wymiary, jaka gramatura materiału czy jego wzór.
Kupuje się gotowy strój czy trzeba go kompletować?
Np. strój szturmowca można kupić w formie takiej „wyprawki” do poskładania. Jest na potrzeby naszego garnizonu produkowany w Polsce przez jedną osobę, która od podstaw stworzyła formy do jego odlewania. Są także osoby, które specjalizują się tylko w produkcji hełmów i są one w bogatszej wersji. Wszystko musi być jednak zgodne z tym, co widać a filmie. Nas można wstawić do filmu i nie będzie żadnej różnicy między postaciami na ekranie, a naszymi strojami.
Ile to kosztuje?
Osobno kupujemy pancerze, buty, karabin blasterowy. Koszt takiej podstawowej wersji stroju szturmowca to jest 4 tys. złotych.
A co rodzina na te pana hobby?
Córki się wciągnęły. Jedna z nich też chodzi w strojach z „Gwiezdnych wojen”. Ma strój Jawy, czyli tzw. złomiarza ze świecącymi czerwonymi oczami i takim długim habicie. A także strój strój księżniczki Lei z „Powrót Jedi”, tzw. slave. Druga przebierała się w postacie z „Gwiezdnych wojen”, ale stwierdziła, że woli klimaty fantasy.
Ilu członków liczy polski garnizon Legionu 501?
Obecnie jest już ponad 100 osób i reprezentują bardzo różne zawody. Jest np. tłumaczka książek. Są górnicy, ślusarze czy aktorzy. Przekrój jest bardzo szeroki.
Legion 501 nazywany jest „pięścią Vadera”, ale wy jesteście po dobrej stronie mocy, bo zajmujecie się m.in. działalnością charytatywną.
Tak. Mamy w statucie zapisaną działalność charytatywną. Jesteśmy złymi chłopcami, którzy robią dobre rzeczy. Odwiedzamy m.in. dzieci leżące w szpitalach, żeby sprawić im trochę radości. Bierzemy też udział w różnego rodzaju zbiórkach na rzecz chorych dzieci.
Ta charytatywna działalność Legionu 501 została doceniona przez twórców „Gwiezdnych wojen".
Za nasze zasługi zostaliśmy częścią filmowego kanonu „Gwiezdnych wojen”. W „Zemście Sithów” jedna z jednostek żołnierzy-klonów została nazwana Legionem 501. Dowodził nim Darth Vader podczas czystki Rycerzy Jedi w Świątyni Jedi na Coruscant. Część naszego Legionu wystąpiła też w serialu „The Mandalorian”, osadzonym w świecie „Gwiezdnych wojen”.
Wracając do pana pracy w Planetarium Śląskim, to na Cosmiconie będzie pan tam jako jeden z „gospodarzy”.
Tak się złożyło, że można połączyć pasję z pracą, co nie zawsze się udaje.
Wystąpi pan w roli szturmowca?
Będę w szmacianym stroju pilota. Tak będzie łatwiej wszystko ogarnąć, bo w stroju szturmowca trzeba co chwilę ściągać hełm, żeby z kimś porozmawiać czy gdzieś pokierować. Ale jako szturmowiec byłem już kilka razy w planetarium i oprowadzałem w tym stroju gości. Można wtedy sobie ze mną zdjęcia zrobić.
A jak reagują goście na ten strój?
Widok szturmowca na ekranie jest fajny, ale w świecie realnym niektóre dzieci chowają się za rodziców. Ale są też takie, które chętnie podchodzą.
W planetarium jest pan jedynym członkiem Legionu 501, ale w weekend będzie was tam więcej.
W najbliższej okolicy mieszka około 10 osób, ale przyjadą ludzie z całej Polski, żeby uczestniczyć w dobrej zabawie. Najdalsza ekipa dotrze do nas z Ełku.
Może Cię zainteresować:
Pierwszy Cosmicon w Planetarium Śląskim, a w Leśniczówce konwent „Stary Świat”
Może Cię zainteresować: