Jarosław Gwizdak: Stonesi w Mediolanie chwycili mnie za gardło. Bo wojna jest "oddalona o jeden strzał"
Nie udało mi się wybrać na pamiętny koncert AC/DC, Metalliki i Quensryche w 1991 r., uważany za pierwsze takie wydarzenie w chorzowskim „kotle czarownic”. Trochę basów było słychać na Koszutce, a przyjaciele z „Tauzena” opowiadali, że widzieli i słyszeli wszystko z balkonów. Wtedy obiecałem sobie, że kolejny wielki koncert na Śląskim muszę zobaczyć i usłyszeć. Musiałem na to długo poczekać, dopiero w 1998 r. – przy okazji trasy promującej płytę „Bridges to Babylon” – do Chorzowa przyjechali The Rolling Stones.