Narciarz w Beskidach bał się, że w Słowacji zapłaci za akcję ratunkową. Mógł przez to zginąć
Narciarz skiturowy utknął w masywie Pilska. Nie chciał pomocy od słowackich służb, ponieważ nie wykupił ubezpieczenia i bał się, że będzie musiał zapłacić za akcję ratunkową. - Decyzja ta mogła kosztować go życie - podkreśla Grupa Beskidzka GOPR. Ratownicy dotarli do niego po wielu godzinach. Był przemoczony, wychłodzony i skrajnie wyczerpany. Wiatr wiał z prędkością do 80 km/h, a widoczność była ograniczona do kilku metrów. To jedna z najtrudniejszy akcji ostatnich lat.