KSW uwielbia Arenę Gliwice i chętnie do niej regularnie wraca. Mało tego, to w tej hali organizowane są hitowe gale z największymi gwiazdami polskiego MMA. W tym roku nie mogło być inaczej, ale takiego wydarzenia jeszcze nie było i to nie tylko w Gliwicach, ale także w całej historii polskiego MMA.
W środę 5 października oficjalnie ogłoszono walkę Mariusza Pudzianowskiego z Mamedem Chalidowem. Będą się bić na gali KSW 77, która 17 grudnia odbędzie się we wspomnianej Arenie.
W klatce zobaczymy dwóch legendarnych wojowników, którzy sprawili, że Polska zakochała się w mieszanych sztukach walki. Pudzian wykorzystał ogromną popularność, którą zdobył w strongmenach. W MMA najpierw był uznawany za "freaka", który bije się tylko dla pieniędzy i pewnego poziomu nigdy nie przeskoczy.
"Dominator" jednak zawsze podkreślał, że "cierpliwy nawet i kamień ugotuje" i nie słuchając złośliwych, po prostu robił swoje. Dziś może pochwalić się rekordem, składającym się z 17 zwycięstw i 7 porażek, a na koncie ma wygrane z takimi legendami KSW, jak Łukasz Jurkowski i Michał Materla.
Chalidow to z kolei wojownik, który podbił serca kibiców, dając widowiskowe walki. Często podczas jego pojedynków wystarczyło na sekundę zamknąć oczy, aby przegapić całe starcie. Przez lata dominował w ringu, nokautował kolejne gwiazdy i gdyby tylko chciał, to ruszyłbym na podbój organizacji UFC. W pewnym momencie doszedł do wniosku, że lepiej zostać gwiazdą własnego podwórka.
Kilka lat temu murowanym faworytem walki wieczoru na KSW 77 byłby Chalidow. Ostatnio jednak sporo się zmieniło. Mamed z pięciu ostatnich walk wygrał tylko jedną, a Pudzian w tym czasie zwyciężył pięć razy z rzędu.
Wydaje się, że największy hit w historii polskiego MMA zorganizowano w najlepszym czasie. Wygrać bowiem może każdy, a to tylko podkręca emocje. Tym bardziej cieszy, że to właśnie Gliwice będą mieć ten zaszczyt, aby gościć dwóch tak znakomitych wojowników.