Istebniańskie Świerki
Patrzysz na las i nie możesz przestać… O istebniańskim świerku mówi się, że jest pierwszym marketingowym zabiegiem leśników. I to tych XIX-wiecznych. Tych eksperymentujących, poznających, nie wszystko wiedzących. Unikatowy gatunek świerka, rosnący tylko w okolicach Istebnej (w pewnym sensie endemit), powstał ze skrzyżowania gatunków syberyjskich z… alpejskimi. Są to drzewa piękne, zdrowe, strzeliste, zielone i pachnące. Szwedzcy naukowcy (przecież znają się na drzewach) nazwali go nawet “najpiękniejszym drzewem iglastym świata”. Miło nam, choć zapewne nieco przesada, gdy wspomnimy libańskie cedry albo kalifornijskie sekwoje. Choć w sumie…
Polecam przespacerować się szlakami zachodniej części wsi Istebna, łącznie z odwiedzeniem przełomu rzeki Olzy od okolic Amfiteatru i Ośrodka Edukacji Ekologicznej do przysiółka Szymcze wzdłuż szumiących wód rzeki, która postanowiła się zbuntować i uciekać… do Czech. Ach te podatki…
Dolina Potoku Czadeczka
Trójstyk Granic w Jaworzynce to ciekawy turystycznie i geograficznie punkt naszego województwa, zgodzę się. Ale jest już dość popularny, opisany, obfotografowany, nic tylko iść i “strzelić” sobie selfie. A właściwie trzy selfie z obeliskami. Mało kto jednak wie, że nieopodal Jaworzynki znajdują się dwa inne fascynujące miejsca z tej samej kategorii. Idąc szlakiem żółtym do przejścia granicznego Bukovec, możemy dostać się do “najbardziej na wschód wysuniętego punktu Czeskiej Republiki”, do którego ochoczo pielgrzymują czescy turyści. Jest tu też Rezerwat Bukovec. Ale wróćmy do siebie. Idąc z tej samej Jaworzynki spod przystanku szlakiem zielonym (Zbójnicka Ścieżka Harnasi), dojdziemy do wiaty turystycznej w dolinie rzeki Czadeczka. Otóż wody te są jedynymi oprócz Orawy i Strwiąża, które z Polski spływają do… Morza Czarnego. Czadeczka należy do dorzecza Wagu i potem Dunaju, więc papierowy stateczek puszczony z przysiółka Kikula może dopłynie do… Bułgarii. A niech ma!
Wrócić możemy niebieskim szlakiem po stronie słowackiej, który doprowadzi nas znowu do trójstyku granic. Wniosek: To są aż trzy geograficzne przygody podczas jednego weekendowego wypadu do Trójwsi Beskidzkiej.
Węgierska Górka i Cięcina
Nazwy zapewne znane i kojarzone. Ale zdecydowanie zbyt wielu turystów traktuje te miejscowości tylko jako bazy wypadowe w góry albo przystanek po drodze. Owszem, można stąd osiągnąć piękne widoki Beskidu Żywieckiego, ale w przypadku Węgierskiej Górki warto zwrócić uwagę na historyczny kontekst początku II wojny światowej, gdy armia niemiecka wraz ze Słowakami dokonała inwazji na Żywiecczyznę właśnie przez tutejszy przesmyk górski.
Jednak kilka fortów, np. Wyrwidąb, Wąwóz czy Wędrowiec częściowo skutecznie oparło się najeźdźcy na jakiś czas. Dziś można te obiekty zwiedzać, szczególnie polecam naprawdę ciekawie wyposażoną i obudowaną eksponatami ekspozycję fortu Wędrowiec tuż nad doliną potoku Żabniczanka. Do nieoczywistych miejsc należy położony dosłownie obok projekt “Sopki Stopki” w Cięcinie. Wioska, moim zdaniem, jest jedną z najpiękniejszych w całych naszych Beskidach z uwagi na dość autentyczny krajobraz kulturowy stoków z pastwiskami i śladami gospodarki leśno-łanowej. To nic innego jak bacówka albo i gospodarstwo pasterskie z kilkuset owcami, ale o wybitnie edukacyjnym charakterze. Twórcy produkują ekologiczne wyroby, prowadzą warsztaty i pokazy, ratują drewnianą architekturę beskidzką. Będzie z tego miejsca naprawdę dużo pożytku!
Czerwony szlak (części Głównego Szlaku Beskidzkiego) wychodzi pograniczem Węgierskiej Górki i Cięciny w kierunku Stacji Turystycznej Abrahamów.
Skansen w Ślemieniu
Idąc za ciosem proponuję jedno z moich najnowszych odkryć. Uzupełniając wiadomości i ujęcia do filmu o Beskidzie Żywieckim, wpadłem po latach do Skansenu w Ślemieniu. O, przepraszam, oficjalnie Muzeum Żywiecki Park Etnograficzny w Ślemieniu. Piękny dzień, kwitnące drzewa, kwiaty, nawet dwie dzikie sarny, kilka kotów i… kompletnie brak turystów. To trochę smutne, bo to przecież największy (mimo, że kameralny) skansen architektury drewnianej w naszych Beskidach. A jednocześnie obiecujące, bo miejsce “poza szlakami” warto wpisać do nieoczywistych. Skansen odwzorowuje układ urbanistyczny i zabudowę wsi Beskidu Żywieckiego. Na obszarze ponad 6 ha posadowionych zostało już 19 zabytkowych obiektów architektury. Rarytasem może się okazać chata z unikatowymi detalami snycerskimi wykonanymi w stylu alpejsko-tyrolskim czy małomiasteczkowa apteka.
Przy okazji w Ślemieniu można wstąpić do najmniejszego sanktuarium województwa, kameralnej “Jasnej Górki”, której murowany kamienny kościółek wybudowany został w 1862 roku i posiada cudowny, zdaniem wiernych, wizerunek Matki Boskiej, a źródła historyczne udowadniają, że pątnicy przybywali na wzgórze pod Ślemieniem już 500 lat temu. I to również z Górnych Węgier.
A szlaki? Już spieszę z podpowiedzią. Jest idealnie bo… Niebieski szlak turystyczny ze Ślemienia przez Kocoń mija właśnie rzeczony skansen. Następnie po zdobyciu Wielkiego Gibasowego Gronia w Beskidzie Małym możemy zejść do Ślemienia szlakiem czarnym i wrócić do samochodu.
Ambitny projekt w Wiśle Łabajowie
Czy to jakaś Szwajcaria? Czy to gotowa scena do kolejnej części “Mission Impossible”. Nie, to tylko (lub aż) wiadukt kolejowy w Łabajowie. Owszem, jest piękny i spektakularny. W dzielnicy Wisły - Łabajowie - mam wrażenie, że życie czasami płynie nieco wolniej, nawet w środku sezonu, bo jest najdalej od turystycznego jądra. Tu pociągi Kolei Śląskich pokonują jeden z najpiękniejszych polskich wiaduktów, by dotrzeć do górskiej stacji kolejowej Głębce. Wznosząca się na wysokość około 25 metrów ponad dnem doliny potoku Łabajów murowana budowla o charakterystycznych łukach jest trzecią najwyższą tego typu w Polsce.
Fakt ten jest o tyle interesujący, gdyż ze względów czysto ekonomicznych nasuwa się myśl, iż linia kolejowa powinna zostać zakończona nieco wcześniej, bez konieczności stawiania tak dużego i kosztownego wiaduktu. Pomyłka? Nic bardziej mylnego. Zobaczyć to można z bliska, idąc zielonym szlakiem tuż obok nasady wiaduktu i widząc perspektywę na Beskid. Realizowana w latach międzywojennych linia kolejowa planowana była znacznie dalej oraz z jeszcze większym rozmachem. Według ambitnych zamierzeń tory miały przechodzić tunelem pod przełęczą Kubalonka i dochodzić do niedalekiej Istebnej, a nawet dalej, w stronę Zwardonia, który posiadał od dawna, bo od 1884 roku, połączenie kolejowe. Inwestycję pokrzyżował wybuch wojny, nie sprzyjała jej też epoka PRL.
Dziś przełęcz Kubalonka, z jedną z moich ulubionych karczm i zabytkowym drewnianym kościółkiem (miejsce niekoniecznie nieoczywiste), pokonuje się tylko samochodami. Wyobraźmy sobie, jak genialny potencjał turystyczno-wycieczkowy miałaby taka pętla kolejowa z tunelami i wiaduktami w tym rejonie.
Szlaki, które zaproponuję, to także mniej oblegane, spacerowe oblicze Wisły. Po drodze jesteśmy w stanie zobaczyć aż dwie wychodnie skalne. Jedna to zespół skałek piaskowcowych Kobyla Skała przy szlaku z Dziechcinki (również stacja kolejowa) na Mały Stożek a druga na granicy z Czeską Republiką pomiędzy Krkavicą a Kycerą. To szlak czerwony po którym od Przełęczy Łączecko możemy wrócić do Wisły, nomen omen, Głębce właśnie.
Artykuł powstał we współpracy ze Śląską Organizacją Turystyczną zarządzającą portalem informacji turystycznej www.slaskie.travel
Może Cię zainteresować:
Niezapomniany weekend w Krainie Górnej Odry. Propozycje Ślązaga na każdą porę roku
Może Cię zainteresować: