Planetarium Śląskie jak baza kosmiczna
Górny Śląsk, a szczególnie Górnośląski Okręg Przemysłowy, były miejscem szczególnym. Nie bez przyczyny powtarzano tu urban legend (chyba) o tym, jakoby satelity badawcze przeskanowawszy GOP zebrały dane, z których wynikało, że niemożliwe jest tu występowanie organizmów żywych. Na wielu z archiwalnych zdjęć z zasobów APK widać, w jak niesprzyjającym, postindustrialnym terenie powstawało Planetarium Śląskie. Na tym tle kopuła planetarium i obserwatorium astronomicznego wielu ludziom musiały kojarzyć się z wizjami pierwszych stacji naukowych i baz kosmicznych na odległych, jałowych planetach. Astronomowie ostrzegali: nawet w olbrzymim Wszechświecie nie tak łatwo o drugą Ziemię (szczególnie z jej zasobami wody i tlenu, a za sprawą pola magnetycznego i atmosfery bezpieczną przed groźnym kosmicznym promieniowaniem), Wenus może być gorącym piekłem, a Mars pustynią (misje sond badawczych miały to potwierdzić). Ludzie, jeżeli w końcu tam dotrą, to by przeżyć, początkowo będą musieli mieszkać w sztucznych obiektach. Takich, jakie będzie można zabrać ze sobą i łatwo zbudować. Lekkich, a zarazem odpornych. Kształt kopuły narzucał się sam i tak też najczęściej wyobrażali sobie bazy Ziemian na obcych planetach pisarze i filmowcy SF (kiedyś, w bardzo odległej galaktyce, kopuły wyrosną też na pustynnej plancie Tatooine i lodowej Hoth). Swoją drogą, zainspirowało to również architektów i tak narodził się nurt Space Age. Projektem Planetarium Śląskiego śmiało (i z dumą) możemy się szczycić, jako jednym z jego prekursorów.
Park Śląski science fiction
Futurystyczne kopuły ponad rodzącym się do życia Wojewódzkim Parkiem Kultury i Wypoczynku stanowiły więc widok szczególny. Spustoszony, poprzemysłowy teren (widoczny w tle niejednej fotografii z początków Parku Śląskiego), z wolna przemieniający się w oazę zieleni, przywodził na myśl najbardziej szalone wizje transformacji obcych, nieprzyjaznych człowiekowi światów w nowe, idealnie zbilansowane ekologicznie Ziemie. Kiedy powstawało Planetarium, wokół niego coraz bardziej nabierał kształtu Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, dzisiejszy Park Śląski. Rodząc się na poprzemysłowych w większości terenach, jak najbardziej mógł przywodzić na myśl planety dalekiego Kosmosu, kolonizowane przez ludzi i przekształcane na wzór naszej ojczystej Ziemi. A raczej jej idealnego wyobrażenia. Błękitno-biało-zielonej planety pełnej życia. Edenu (skądinąd tak nazywa się tytułowa planeta jednej z powieści Lema).
Termin terraformacja miał dopiero powstać, ale przecież chodziło dokładnie o to! Powstający na Czarnym Śląsku WPKiW przypominał poligon takich właśnie, gigantycznych, bo zakrojonych na planetarną skalę projektów.
Patrząc w ten sposób, do naszego dziedzictwa Space Age śmiało możemy zaliczyć nie tylko prekursorskie Planetarium, Kapelusz, czy (zmarnowany niestety) Ośrodek Postępu Technicznego, ale też cały Park Śląski. Wyjątkową oazę życia pośrodku jałowego świata.