27-latek pojawił się w Katowice Airport na początku roku. Przyleciał do Pyrzowic z Leeds Bradford 1 stycznia. – Następnego dnia miał udać się w dalszą podróż z Katowice Airport do Abu Zabi, jednak ze względu na brak środków finansowych na opłacenie bagażu rejestrowanego, nie uczynił tego – wyjaśnia Piotr Adamczyk, rzecznik prasowy Katowice Airport. Jak się jednak okazało, Brytyjczyk miał pieniądze, nie chciał jednak zapłacić za nadbagaż. Później wynajął nawet pokój w pobliskim hotelu.
Groźby i zdemolowany pokój
Zamiast więc polecieć dalej 27-latek został. Niestety. Koczował na lotnisku, korzystał z tamtejszych łazienek, w których się mył. Po kilku dniach stał się agresywny zarówno wobec innych pasażerów, jak i pracowników lotniska. Wszczynał awantury, krzyczał… – W związku z powyższym kilkakrotnie wzywane były do niego służby, to jest Straż Graniczna i policja, zarówno na nasze wezwanie oraz na zgłoszenie pracowników lotniskowego hotelu. Policja za każdy razem zatrzymywała go na 48 godzin – informuje Piotr Adamczyk. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter).
Tarnogórska policja potwierdza, że wielokrotnie interweniowała w Pyrzowicach z powodu 27-latka. W sumie było to czternaście interwencji.
– Większość dotyczyła zakłócania ładu i awantur. Dyscyplinowaliśmy go, aby zachowywał się w odpowiedni sposób – mówi st. sierżant Kamil Kubica, rzecznik tarnogórskiej policji. Jak dodaje, na tym się jednak nie skończyło. Brytyjczyk raz został zatrzymany jako podejrzany o groźby karalne, zaś kolejnym razem – za zniszczenie mienia w pobliskim hotelu. Zdemolował pokój, który wynajął…
– Nie wiemy o co mu chodzi, bo ma pieniądze. Płacił za pobyt, jadł, zamawiał drinki, ale zachował się agresywnie i musieliśmy wezwać policję – cytuje hotelowego recepcjonistę wyborcza.pl. – W obu przypadkach – gróźb karalnych i zniszczenia mienia prowadzone jest postępowanie – wyjaśnia rzecznik tarnogórskiej policji. 27-latek nie został jednak osadzony w areszcie, ponieważ nie było ku temu przesłanek.
Problemu już nie ma?
W Pyrzowicach chcieli się pozbyć uciążliwego „gościa”, zaczepiającego, często w agresywny sposób, pasażerów i personel.
– O sytuacji poinformowaliśmy ambasadę Wielkiej Brytanii w Warszawie, która zaoferowała możliwość zakupu biletu dla swojego obywatela na lot powrotny do ojczyzny. Mężczyzna nie przyjął tej propozycji – relacjonuje Piotr Adamczyk.
Sprawą zajęła się też Straż Graniczna. Jak powiedział nam ppor. Szymon Mościcki, rzecznik prasowy Śląskiego Oddziału Straży Granicznej, Brytyjczyk wleciał do Polski legalnie, na podstawie paszportu biometrycznego. Pyrzowice miały być dla niego tylko przystankiem. Straż nie miała podstaw do interwencji, sprawdzono jednak, czy nie posiada narkotyków. – Wykorzystaliśmy do tego szkolonego psa. Sprawdziliśmy zarówno jego, jak i jego bagaż. Okazał się czysty – zaznaczył Szymon Mościcki.
Co dalej? Wygląda na to, że problem „rozwiązał się sam”. 27-latek nie przebywa już bowiem na terenie lotniska. Gdzie zatem jest?
– Z naszych informacji wynika, że dwa dni temu wsiadł do autobusu linii metropolitalnych, który odjeżdżał do Katowic – mówił nam we wtorek, 23 stycznia, rzecznik prasowy Katowice Airport.
Może Cię zainteresować:
