Wycofujące się wojska
rosyjskie pozostawiają za sobą ciała pomordowanych cywili. Jak skomentować takie
obrazy jak te z podkijowskiej Buczy?
To
rosyjska zemsta za to, że nie potrafili zwyciężyć regularnych sił
ukraińskich. Rosjanie zorientowali się, że mimo posiadanej
przewagi w zasobach ani nie są w stanie pokonać Ukrainy, ani tym
bardziej nie byliby w stanie jej okupować.
Mordowanie
cywilów tylko jednak zmobilizuje Ukraińców do jeszcze bardziej
zaciętego oporu. Z wojskowego punktu widzenia to działanie tyleż
zbrodnicze, co bezsensowne.
Trudno
mówić o jakikolwiek wojskowym punkcie widzenia, gdy się ma do
czynienia ze zbrodniarzami. To armia bez jakichkolwiek zasad. Armia
barbarzyńców, których należy tępić wszelkimi możliwymi
środkami. Standardem cywilizowanych wojsk jest to, że wchodząc na
jakiś teren, stara się pozyskać jego ludność. Rosyjska armia
pokazała, że nie tylko odbiega od zachodnich pod względem
jakościowym, ale także pod względem standardów. To wojsko, które
gwałci, rabuje i morduje. Dla mnie czymś kompletnie niewyobrażalnym
jest, że można potem takie zrabowane rzeczy wysyłać jak trofea do
swoich rodzin. Przecież to przejaw braku szacunku nawet wobec tych
rodzin. Bandyci mają więcej honoru.
Jaki
pan przewiduje dalszy rozwój wydarzeń na froncie?
Najbliższy
miesiąc będzie kluczowy. Rosjanom nie udało się zdobyć Kijowa i
stąd z konieczności ograniczyli swoje cele. Putin spróbuje więc
przejąć kontrolę nad obwodem ługański i donieckim, a także
zająć Mariupol. Jeśli mu się to uda, będzie starał się
przedstawić ten fakt jako swój sukces, bo wie, że tę wojnę już
przegrał. Rosjanie mają ogromną przewagę w zasobach i tą masą
będą teraz oddziaływać na Ukraińców. To będzie trudny miesiąc
dla strony ukraińskiej. Spodziewam się niestety kolejnych mordów
na ludności cywilnej. Nawet jeśli uda się wynegocjować jakiś
rozejm, to nie będzie on trwały. Stąd też tak ważne jest
zachodnie wsparcie dla Ukrainy w każdym możliwym zakresie. Nawet
jeśli zdarzy się tak, że Rosja uchwyci jakiś teren, to nie można
dać temu międzynarodowej aprobaty. Żadnej „pełzającej
normalizacji”. Trzeba dobić Rosję sankcjami i pamiętać o tym,
że ta wojna będzie toczyć się także w sferze „miękkich
działań”.
I
co z tego ostatniego dla nas wynika?
Pamiętajmy, że ta wojna ma nie tylko wymiar wojskowy. O ile na początku rosyjskiej napaści na Ukrainę popierało ją ok. 70 procent rosyjskiego społeczeństwa, to dzisiaj jest to już ponad 80 proc. Taką postawę napędza m.in. wsparcie udzielane Putinowi przez rosyjskich sportowców. W tym kontekście najwyższy czas zlikwidować tą rusko – polską ligę hokeja. Bo co jeśli Unia Oświęcim, czy GKS Tychy wygra rozgrywki, a występujący w ich barwach rosyjscy zawodnicy ustawią się w kształcie litery Z? Mistrzostwo jest ważniejsze od honoru? To zresztą nie tylko problem Oświęcimia, czy Tychów, podobna sytuacja dotyczy też Krakowa. Formuła 1 w reakcji na rosyjskie zbrodnie w Ukrainie odwołała Grand Prix w Rosji, polscy piłkarze odmówili gry z Rosjanami w ramach eliminacji do Mundialu, a ruski team hokejowy GKS Tychy wciąż z Putinem. Każdy sportowiec reprezentuje nie tylko siebie i swój klub, ale także swój kraj, jego wartości i działania. Rosyjscy sportowcy w Tychach reprezentują swoje miasto, ale także rosyjskie społeczeństwo, które w ponad 80 proc. popiera agresję na Ukrainę. Absolutnym minimum w tej sytuacji jest jednoznaczne potępienie wojny, tak jak to uczynili odważni rosyjscy: Andriej Rublow, Larisa Kuklina, Fiodor Smołow, czy Daniił Miedwiedwiew. Nie wierzę w argument, że się boją, bo akurat w hokeju nie ma miejsca dla tchórzy.