Jak najprościej określić tę muzykę? Black metal/punk - tak mówią. Wszyscy, którzy pamiętacie szczyty Iron Maiden albo thrashową rewoltę, myślicie może, że to granie dla weteranów, którzy tęsknią za czasami, gdy wbijali się w czarne gumy (takie wąskie gacie) i białe sofixy (białe polskie "adidasy"), a na dżinsowej katanie mieli naszywki Sodom albo Kreator. Na Truchło Strzygi (ta nazwa!) od debiutu w 2018 ("Pora umierać") roku patrzono jak na retro wygłup, akt "post-ironiczny" (ktoś tak powiedział), ale powiem Wam tylko tyle: gdyby Roman Kostrzewski żył, dziś byłby na koncercie tego zespołu w Katowicach.
"Niektórzy mówią, że mogliby grać w cyrku i pewnie tego doczekamy. Na razie grają metal dla młodzieży w przedziale 14-54 l. Pięć lat temu w Raszynie kilku typa sobie wymyśliło, że będą Iron Maiden, Venom i Katem w jednym" - ciekawe?
Muzycznie to zacier wściekły i surowy. W dodatku wypełniający na polskiej scenie pewną lukę. W jednym z wywiadów (Soundrive.pl) ktoś zauważył, że to zespół, o którym nastoletni metalowiec powie dziś, że w końcu ma coś swojego. "Wydaje mi się, że metal nas kocha, ale również nienawidzi. To dosyć trudna relacja, bo sam jestem kucem, lecz mogę przyznać, że czasami uwielbiam metalowców, ale również czasami szczerze ich nienawidzę" - mówił P., gitarzysta Truchła. Takie to właśnie niejednoznaczne. Ale liryka jak w Kacie z najlepszych czasów: "Ze stalaktytów kapie krew. Zgniła woń rozpływa się. Destrukcja. Choroba. Sodoma. Gomora". Świat płonie, nadziei brak, za to jest muzyczna apokalipsa. To wszystko dziś, już za moment.
Dzisiejszy koncert w Katowicach jest przedostatnim trasy „Żarty się skończyły Tour 2022”. Jutro finał w warszawskiej Progresji. Trasę, podczas której Truchłu towarzyszy Siksa oraz goście, dziś to Wij i Armagh. Tak to tournée reklamowano:
Ta trasa była kultowa, zanim pomysł na nią się narodził. Dowcip? Żarty się skończyły. Słynna unia metalu z punkiem? Raczej współczesność i codzienność, w której przyszło Wam żyć, przyzwyczajajcie się. Truchło Strzygi i Siksa na tej wycieczce położą kamień węgielny pod scenę jakiej nie chcecie znać albo zetną wasze ukochane drzewko dobrych życzeń. Nic nie jest Wasze – wszystko będzie nasze. Krótko: trasa „Żarty się skończyły” to coś jak ballady Kata śpiewane szczurom przez przedszkolankę na jakiejś umieralni, na ścianach wiszą plakaty Crass, trochę śmierdzi szlugami, ale przynajmniej jesteśmy wolni.
Bilety kosztują 80 zł. Start o 18. Miejsce: P23 w Fabryce Porcelany w Katowicach, ul. Porcelanowa 23.
Może Cię zainteresować: