W niedzielę, 5 marca, grupa przyjaciół miała wylecieć z Międzynarodowego Portu Lotniczego w Pyrzowicach na wakacje do Meksyku. Podczas odprawy biletowo-bagażowej dwoje z nich powiedziało, że w walizkach mają... broń, narkotyki i inne niebezpieczne przedmioty. Nie spodziewali się, że na miejsce wezwany zostanie Zespół Interwencji Specjalnych Straży Granicznej.
- Funkcjonariusze szczegółowo skontrolowali 27-letnią kobietę, 34-letniego mężczyznę oraz ich bagaże. Mundurowi nie ujawnili żadnych przedmiotów niedozwolonych. Podróżni tłumaczyli się, że to był tylko żart, jednakże swoim zachowaniem popełnili wykroczenie, za co oboje zostali ukarani mandatem w wysokości 500 złotych - informuje st. chor. szt. Szymon Mościcki.
Może Cię zainteresować:
PLL LOT chce latać z Pyrzowic do Stambułu. To zablokowało debiut Turkish Airlines
Na tym jednak nie koniec. Kapitan nie wpuścił ich na pokład samolotu. Zostali w Polsce.
- Straż Graniczna traktuje bardzo poważnie wszelkiego rodzaju zgłoszenia o podłożeniu bomby, jak również żarty dotyczące rzekomego posiadania przez podróżnych w bagażu broni lub materiałów wybuchowych, które są następnie skrupulatnie weryfikowane. Konsekwencją nieprzemyślanych działań może być nałożenie na osobę mandatu karnego, utrata biletu lotniczego, zatrzymanie, jak również zarzuty prokuratorskie - podkreśla st. chor. szt. Szymon Mościcki.
- Przebywając na terenie portu lotniczego, należy zachować rozwagę oraz wykonywać polecenia służb i pracowników obsługi, ponieważ naruszenie tych zasad będzie skutkowało karą finansową - dodaje.