Zimą 2023 roku Jakub Kiwior został wykupiony ze Spezii Calcio za prawie 20 milionów euro. Polskiego obrońcę pozyskał Arsenal FC. Zakładając, że sportowiec z Tychów w niedalekiej przyszłości na tyle się rozwinie, że na lata będzie kluczową postacią defensywy. Niebawem miną równo dwa lata od transferu wychowanka Chrzciciela Tychy. A 24-latek chyba sam nie wie, w jakim jest miejscu.
Jest tylko rezerwowym
W pierwszym sezonie Jakub Kiwior w Premier League rozegrał siedem spotkań i strzelił jednego gola w barwach Arsenalu. Jak na pierwsze pół roku było całkiem nieźle. Kolejne rozgrywki rozbudziły nadzieje, że polski defensor idzie w dobrym kierunku. Dwadzieścia ligowych meczów, jeden gol i trzy asysty! To był obiecujący dorobek.
Latem jednak pojawił się wyraźny sygnał, że trener Mikel Arteta nie do końca ufa Polakowi. Londyńczycy sprowadzili Riccardo Calafioriego. Czyli zawodnika o bardzo podobnej charakterystyce. To także defensor grający lewą nogą, który może grać na boku lub w środku defensywy.
Włoch błyskawicznie wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce. Kiwior z kolei wylądował na ławce rezerwowych. Na lewej obronie przyszło mu rywalizować z Calafiorim. A w środku defensywy jego głównymi konkurentami są Gabriel i William Saliba. To czołowi obrońcy w angielskiej ekstraklasie i rzadko popełniają błędy.
Efekt jest taki, że reprezentant Polski w tym sezonie tylko raz wyszedł w pierwszym składzie w meczu ligowym. Stało się to w minioną środę. A to za sprawą kontuzji Gabriela. Tyszanin został rzucony na głęboką wodę, bo szansę dostał w hicie z Manchesterem United. Arsenal FC wygrał 2:0 i nasz rodak pokazał się z bardzo dobrej strony.
Czy dzięki temu będziemy go częściej oglądać w wyjściowej jedenastce "Kanonierów"? Na to raczej nie ma co liczyć. Bo jeżeli Gabriel wyzdrowieje, to pewnie Kiwior błyskawicznie wróci na ławkę i są bardzo małe szanse, że stanie się pierwszym wyborem Artety. A to z kolei sprawia, że 24-latek musi na poważnie się zastanowić, czy chce być wiecznym rezerwowym.
Giganci cenią jego talent
Kiwior jest w takim wieku, że powinien grać jak najwięcej, aby zbierać doświadczenie. Wiadomo, że w przypadku obrońców to właśnie liczba spędzonych minut na boisku ma ogromne znaczenie. Jakub wprawdzie jest w jednym z najlepszych klubów w Europie, trenuje z gwiazdami. Ale powinien chcieć czegoś więcej.
W styczniu będzie okazja, aby zmienić swoją sytuację. Kiwior cały czas jest uważnie obserwowany przez wiele klubów. Szczególnie we Włoszech cenią jego talent. I pewnie nie zabraknie propozycji, aby wrócić na Półwysep Apeniński.
Kilka dni temu media obiegła informacja, że reprezentantem Polski interesuje się aż dziesięć klubów. Ich nazwy robią wrażenie i tylko pokazują, że mamy do czynienia z obrońcą o wielkim potencjale. Są to: Inter Mediolan, AC Milan, SSC Napoli, Juventus FC, Sevilla FC, Villarreal CF, Atalanta Bergamo, Fiorentina, Bologna FC, Olympique Marsylia. Wielu piłkarzy marzy, aby mieć aż taki wybór przy zmianie klubu.
Problem w tym, że część klubów bierze pod uwagę tylko wypożyczenie Kiwiora z Arsenalu. Transfer definitywny dla większości jest poza zasięgiem, bo londyńczycy podobno oczekują ofert na poziomie 40-50 mln euro. Nie wiadomo też, którą opcję wolałby sam zawodnik, choć są przypuszczenia, że odejście na kilka miesięcy, a następnie powrót do Londynu niezbyt go interesuje.
Wielkimi krokami jednak zbliża się moment, w którym będzie musiał zdecydować, w którą stronę iść. W Londynie się zadomowił. Ale nie zapowiada się, że nagle stanie się podstawowym obrońcą. Z kolei zmiana klubu może sprawić, że będzie grać regularnie. A to jest bardzo ważne nie tylko dla niego, ale także dla reprezentacji.
W kadrze dostaje po głowie
Reprezentacja Polski w ostatnich miesiącach notorycznie zawodziła. Skończyło się spadkiem z Dywizji A w Lidze Narodów. Nasza drużyna narodowa najgorzej wyglądała w obronie i traciła bardzo dużo bramek. To nie napawa optymizmem przed eliminacjami mistrzostw świata 2026, które rozpoczną się w przyszłym roku.
W Lidze Narodów często obrywało się od ekspertów właśnie Kiwiorowi. Trzeba szczerze przyznać, że przeważnie krytyka była w pełni zasłużona. Jakub Kiwior popełniał wiele błędów. Kilka straconych bramek można zapisać na jego konto i nie był on pewniakiem, dzięki któremu koledzy z ofensywy mogli spać spokojnie.
Na pewno wpływ na to miał fakt, że w klubie grał niewiele. Dodatkowo nie pomagał mu Michał Probierz. Selekcjoner uparcie stosuje taktykę z trójką obrońców i w tej formacji tyszanin grał po lewej stronie. Z kolei Arsenal gra czwórką defensorów, a Polak jest tam ustawiany w centrum bloku obronnego.
W drużynie narodowej od dłuższego czasu brakuje klasowych obrońców. Dlatego tak ważne jest, aby Kiwior zaczął regularnie grać w klubie. Rytm meczowy z pewnością sprawi, że nabierze pewności siebie i zredukuje liczbę błędów indywidualnych.
Wszystko jest w jego rękach. Jest duża szansa, że jeżeli w Arsenalu postawi sprawę jasno i zgłosi gotowość do zmiany klubu już zimą, to dostanie zielone światło na odejście. Podczas styczniowego okna transferowego przekonamy się, co wybierze wychowanek Chrzciciela Tychy.