Zespół Szkolno-Przedszkolny w Orzechu to jedna z wielu placówek,
które włączyły się w pomoc dla mieszkańców ogarniętej wojną
Ukrainy. Za pośrednictwem rodziców szkoła zorganizowała zbiórkę
darów, ale dołączyła do nich coś specjalnego…
- Akurat miałam zastępstwo z klasą w świetlicy i wpadłam na pomysł, żeby przygotować z dziećmi kartki. Nie było ważne to, gdzie trafią, byle zrobić komuś radość, wyrazić wsparcie i dodać otuchy - wyjaśnia nauczycielka z Orzecha Alicja Czura-Musialik.
Ostatecznie dary
spakowano i dołączono do nich kilkadziesiąt kartek, które dzieci
przygotował w szkole oraz w domach. Całość ruszyła w drogę i
dotarła do Ukrainy. Trafiła do żołnierzy, którzy rozwiesili
kartki na ścianie i podziękowali za wsparcie. - Ogromne podziękowania od żołnierzy dla dzieci za ich najważniejszą paczkę! To niesamowite - napisała na Facebooku Ukrainka, która pośredniczyła w przekazaniu darów. Załączyła też zdjęcia.
Może Cię zainteresować:
Nie ma chętnych na budowę kąpieliska Fala w Parku Śląskim. Przetarg został unieważniony
Przeciwieństwo „mądry”? Putin!
Alicja Czura-Musialik na co dzień rozmawia z dziećmi w szkolnej świetlicy. Pilnie obserwuje i słucha, w jaki sposób rozmawiają o wojnie w Ukrainie.
- Dzieci najczęściej powtarzają to, co mówią w domu rodzice. O sytuacji w Ukrainie najchętniej rozmawiają starsi uczniowie, pytają o to nauczycieli, chcą słuchać i dowiadywać się z różnych źródeł - opowiada.
- Bawiliśmy się w przeciwieństwa. Rzuciłam dziewczynce piłkę i powiedziałam: „Mądry!”, a ona jako przeciwieństwo odpowiedziała: „Putin!”, czyli głupi. To pokazuje, jak szybko pewne rzeczy są przyswajane - mówi Alicja Czura-Musialik.
Dzieci z Orzecha mają w sobie dużo różnych emocji związanych z wojną w Ukrainie. Niektóre z nich mają tam przyjaciół, ponieważ kilka lat temu do ich szkoły przyjechała klasa z Ukrainy. Razem bawili się podczas pikniku w parku, chodzili na lekcje i zwiedzali okolicę.
Może Cię zainteresować:
Kłótnia dyrektora i rzeczniczki śląskiego pogotowia skończyła się w prokuraturze
Dzieci nie mają lekcji. Plotą siatki maskujące
Romana Nykytiuk to nauczycielka, która kilka lat temu przyjechała ze swoimi uczniami do Orzecha. Uczy języka polskiego w Stryju, czyli gdzieś w połowie drogi pomiędzy Lwowem a Iwano-Frankowskiem.
- Obecnie nie ma lekcji, szkoły są pozamykane. Dzieci mają przedłużone wakacje wiosenne. Nie wiemy, jak to będzie od 14 marca - wyjaśnia nauczycielka.
Po wybuchu wojny przyjechała do Polski, żeby pomagać swoim rodakom jako tłumaczka.
- W naszej szkole mieszkają uchodźcy z innych części Ukrainy, rozstawiono łóżka. Uczniowie nie mają lekcji, ale dużo pomagają. Plotą siatki maskujące, gotują obiady. Każdy chce coś robić - opowiada Romana Nykytiuk.