Wspominamy budki, czyli kioski
Budki otwierano zwykle o 6 rano, by można było kupić gazetę, bo w niektórych, prócz ideologicznego chłamu, zamieszczano w odcinkach powieści. Kioski były czynne także w niedziele, więc nie raz były ostatnią deską ratunku do zakupu np. środków higienicznych. Przez lata nie zachwycały architekturą, były niskie, drewniane, czasami sprzedawca musiał się wychylić przez małe okienko, żeby zobaczyć i usłyszeć klienta, a szyby wystawowe z przodu i boków na noc zasłaniano mocną siatką. W większych miastach pojawiły się potem bardziej obszerne kioski o nieco futurystycznym kształcie.
Oczywiście mowa o kioskach „Ruchu”, które podlegały pod firmę „Ruch” Spółka Akcyjna, czyli przedsiębiorstwu handlu detalicznego, które założono w 1918 r. w Warszawie.
Wtedy to Jan Stanisław Gebethner i Jakub Mortkowicz podpisali – 17 grudnia 1918 r. - akt notarialny powołujący do życia Polskie Towarzystwo Księgarni Kolejowych RUCH Sp. z o.o. „Ich spółka opierała się na nowoczesnym wówczas formacie „trafik” – kiosków dworcowych, oferujących prasę, tytoń i inne drobne artykuły. Towarzystwo stawiało sobie za cel misję rozpowszechniania czytelnictwa w odradzającym się po wojnie społeczeństwie.”
Kioski w polskiej części Górnego Śląska pojawiły się już w 1922 r.
Na Górnym Śląsku zaczęły się pojawiać po roku 1922, na polskiej części tych ziem. Założyciele z pewnością nie spodziewali się, że dali początek jednemu z największych przedsiębiorstw w Polsce, które funkcjonowało po rok 2024. Pierwszy kiosk został otwarty w styczniu 1919 na peronie Dworca Głównego (Wiedeńskiego) w Warszawie, a pół roku później było już ponad 60 kiosków i księgarń.
RUCH szybko się rozwijał. W 1935 roku stał się jedynym kolporterem ogólnopolskim, posiadał 700 różnej wielkości punktów sprzedaży. W czasie okupacji nadal kioski były w użyciu, a po wojnie stały się powszechnie dostępne nawet na wsiach, często jako jedyny punkt sprzedaży w danej miejscowości.

Po 1945 roku firma przechodziła szereg zmian: 17 listopada 1949 utworzono Państwowe Przedsiębiorstwo Kolportażu „Ruch”, włączone w strukturę resortu Poczty i Telegrafów, w 1955 r. w Centralny Zarząd, a nieco później w Zjednoczenie Przedsiębiorstw Upowszechniania Prasy i Książki, które w 1973 r. weszło w skład Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej (RSW) "Prasa-Książka-Ruch". W okresie PRL przedsiębiorstwo było monopolistą w kolportażu prasy. Zmiany w 1989 roku spowodowały rozwiązanie spółdzielni 1 kwietnia 1990 roku, więc w roku 1991 powstało Przedsiębiorstwo Kolportażowo-Handlowe „RUCH”, zaś po roku przekształcono je w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa pod nazwą „RUCH” S.A. Według stanu na 31 grudnia 1998 r. przedsiębiorstwo posiadało 198 hurtowni i 31 313 punktów sprzedaży detalicznej, w tym 15 227 punktów w ramach sieci własnej. Budki, na gęsto zaludnionym Śląsku, zawsze były szczególnie liczne.
W następnych latach firma przechodziła szereg wzlotów i upadków. „Specjaliści wśród przyczyn kryzysu przedsiębiorstwa wymieniają m.in.: złe zarządzanie po dokonaniu prywatyzacji (w tym bardzo duże koszty restrukturyzacji i promocji), utratę monopolu na rynku, spadek czytelnictwa prasy drukowanej, wzrost cen tytułów prasowych, rozwój Internetu oraz dostęp za jego pośrednictwem do prenumerat gazet i czasopism lub wybranych artykułów w formie elektronicznej”.
Schyłek Ruchu
W 2023 roku spółka wstrzymała przyjmowanie zamówień na prenumeratę gazet na 2024 rok, rozpoczynając proces wygaszania tej usługi. Z końcem kwietnia 2024 roku Ruch zrezygnował z dostarczania prasy do punktów sprzedaży, a 17 grudnia 2024 r. został zamknięty ostatni kiosk Ruchu, gdyż w ostatnich latach te punkty zaczęły coraz gorzej radzić sobie finansowo i ostatecznie spółka postanowiła z nich zrezygnować. Jeszcze w 2019 roku w Polsce działało 1300 punktów sprzedaży Ruchu, a w 2021 roku było ich 1000, by pod koniec listopada 2024 gazety można było kupić tylko w 66 kioskach w całym kraju. Przedsiębiorstwo ujawniło, że po likwidacji Ruchu około 60 kiosków przetrwa, ponieważ ajenci postanowili prowadzić je na własny rachunek.
Z sentymentem wspominamy niebieskie, zielone, żółte lub brązowe kioski, wykonane z drewna lub blachy. Budki cieszyły się niezwykłą popularnością. Stały w miastach niemal na każdym rogu, a ciemniejsze ulice rozświetlał o zmroku żółtawy blask ich oświetlonego wnętrza.

Dwa ulubione kioski
Są kioski, które i ja mile wspominam. Np. w centrum Świętochłowic, przy obecnej ulicy Katowickiej zwracał uwagę kiosk u wylotu tej ulicy w Bytomską. Prowadził go pan Uszczyk, podobno potomek jednego z Italoków, czyli Włocha, który osiadł na Śląsku na początku XX wieku. Tak twierdzili mieszkańcy Świętochłowic. Uszczyk prowadził w latach 60. ładny punkt, który wyróżniał się właśnie nowoczesną architekturą i dobrym zaopatrzeniem, co podkreślało rangę tego centralnego miejsca w gminie.
Kolejna budka, którą wspominam, była tuż przy dawnej siedzibie straży pożarnej. Z tym miejscem wiąże się też wspomnienie ppłk. Henryka Przybyloka – dawnego Komendanta Zawodowej Straży Pożarnej w Świętochłowicach.
„Na terenie straży – frontem do chodnika ul. Armii Czerwonej ustawiony był kiosk. W tym kiosku kupowaliśmy papierosy „na metry”, bo papierosy w paczkach trudno było zdobyć. W pewnym momencie papierosy zostały objęte systemem kartkowym. A powiedzieć należy, że wtedy prawie wszyscy palili. Osoba niepaląca była w towarzystwie wręcz podejrzana. Nie to co dzisiaj, gdy palący są w sporej mniejszości. Pani kioskarka otrzymywała „sporty” na metry z tzw. odrzutu, w odcinkach 5-10 metrów. Pobieraliśmy je od strony zaplecza, tak więc osoby czekające na nie w kolejce na chodniku nawet się nie zorientowały, że była dostawa. Kupowało się np. 5 metrów, a następnie nożyczkami cięło na odpowiednie odcinki. Mieliśmy ten przywilej, że zaraz po dostawie strażacy „rekwirowali” gros tej dostawy, korzystając z faktu, że kiosk stał na naszym terenie. U schyłku lat 70. – w czasach powszechnej biedy i braku czegokolwiek, wprowadzono system kartkowy. Zaczęto w 1976 r. od cukru, a następnie na mięso, papierosy, alkohol, wędliny, obuwie, paliwo i wiele, wiele innych.”
A ja w tym właśnie kiosku przez wiele lat miałem swą teczkę, do której uprzejma sprzedawczyni odkładała zamówione wcześniej czasopisma, gdyż z ich nabyciem też był problem.
Na zakończenie jeszcze o niewielkim epizodzie, jakim było w latach (jeśli dobrze pamiętam) 1995-1998 wspieranie finansowe przez Ruch S.A. piłkarzy chorzowskiego Ruchu. Prasa szumnie informowała, że nareszcie Ruch jest z Ruchem. Cóż – głośno się zaczęło, lecz szybko i cicho skończyło…

Może Cię zainteresować:
Jeden dzień w chorzowskiej szkole w marcu 1989 roku. Świetny dokument sprzed 36 lat! WIDEO

Może Cię zainteresować: