Urządzenia służące do wzbudzania sztucznej fali nie zostaną jednak oddane na złom. Jak poinformował nas Piotr Zieliński, ostatni dyrektor „Fali”, a obecnie jeden z najstarszych pracowników Parku Śląskiego, będący naszym przewodnikiem, ten najcenniejszy element zostanie zachowany, zakonserwowany i należycie wyeksponowany. Agregaty wytwarzające sztuczną falę czekają na ten moment w dobrze zabezpieczonym pomieszczeniu, gdzie zainstalowano je przed laty i w którym pracowicie spędziły kilkadziesiąt lat.
Podczas naszej wycieczki zajrzeliśmy także do wciąż istniejącej hali, mieszczącej filtry wody basenów kąpieliska. To również oryginalne, eksploatowane od samego początku historii „Fali” elementy umożliwiające jej funkcjonowanie. Je też możecie zobaczyć na naszych zdjęciach i lepiej to zrobić, bo być może będą to ostatnie fotografie tego miejsca i tej maszynerii. Mocno i, niestety, nieuchronnie (wieloletni, ciągły kontakt z chlorem!) dotknięta zębem czasu, nie jest przewidziana do zachowania.
„Fala” nie straci też swego widocznego z daleka i powszechnie rozpoznawalnego symbolu. 10-metrowa wieża w kształcie łuku, wznosząca się nad 5-metrowej głębokości basenem do skoków, również zostanie zachowana. Skakać z niej nie będzie już można, jednak po renowacji pozostanie jako swego rodzaju pomnik przeszłości tego kultowego kąpieliska.
Tak było, tak jest. Zobaczcie
Zwiedzając „Falę”, skorzystaliśmy z okazji, by zrobić parę ujęć na wzór fotografii sprzed lat, gdy miejsce to tętniło życiem (oby wkrótce znów tak było!):
Inspiracje z Budapesztu
Przypomnijmy historię „Fali”. Architekci, którzy ją projektowali – Alojzy Wróblewski, Jan Kozub i Ryszard Koczy, współpracował z nimi Mieczysław Paneth, będący m.in. głównym projektantem zoo, a konstruktorem był Bohdan Boczkaj – szukali inspiracji ze wzoru aż w Budapeszcie, na Wyspie Świętej Małgorzaty. Projekt zrealizowano w latach 1964-1966. Z blisko 14-hektarowej powierzchni „Fali” około 3500 metrów kwadratowych zajmowały tereny wodne; resztę przeznaczono pod tereny zielone, na których powstały boiska sportowe, do koszykówki, siatkówki i piłki ręcznej. Na wodny raj składało się aż pięć basenów: olimpijski, mały do skoków, ze sztuczną falą, dla początkujących pływaków i dla osób nieumiejących pływać. Do tego dochodziły trzy dziecięce brodziki.
Niekwestionowanym hitem kąpieliska był basen ze sztuczną falą, imitującą morską, z której periodycznym uruchomieniem do wody rzucały się całe chmary jej amatorów. Kto przeżył to choć raz w czasach, kiedy o atrakcjach dzisiejszych parków parkach wodnych nikt na Śląsku (ani w całej Polsce) nie marzył – nie zapomni tego nigdy.
Trochę w cieniu obleganego basenu, który dał nazwę całemu kąpielisku, była inna z jego atrakcji, a też unikatowa i na pewno cenna: basen z podgrzewaną wiosenną i jesienną porą wodą.
Kąpielisko „Fala” było jednym z największych obiektów tego typu w Polsce. Obliczano, że baseny mogły jednocześnie pomieścić ok. 4 tys., a cały „kombinat” – 25 tys. osób. Miejsce cieszyło się olbrzymią popularnością. Były takie dni, że jednorazowo korzystało z niego ok. 25–30 tys. amatorów wody. „Fala” zyskała uznanie fachowców i dziennikarzy, którzy często nazywali ją jednym z najpiękniejszych obiektów tego typu w Europie – pisze Aneta Borowik w książce „Park Śląski w Chorzowie. Projekty i realizacje z lat 1950-1989”.
Falę chwalono też za jej architekturę. Przykładowo, specjaliści dostrzegali, iż wielofunkcyjny budynek mieszczący administrację, obsługę sportową, halę filtrów, przebieralnie i urządzenia sanitarne dla zawodników, pomieszczenia klubowe, pokoje dla sędziów i ratowników, a także kawiarnie, nawiązywały do modernizmu, zarówno tego z czasów II RP, jak i powojennego.
„Fala” czynna była do 2014 roku. Jej rewitalizacja to praktycznie budowa nowego obiektu, który powstanie w tym samym miejscu, czyli „Nowej Fali”. Potrwać ma to 500 dni. Robotnicy mają przystąpić do pracy w przyszłym roku, więc w 2025 r. serce „Fali” powinno zacząć bić ponownie i wtedy też kąpielisko w Parku Śląskim powróci wreszcie do życia. Oby ta nowa dała nam wiele radości – do starej zawsze pozostanie sentyment.