Katowice mają plac Wolności. Jest to jeden z głównych placów miasta, więc wydaje się, że wolność w stolicy Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii jest należycie doceniana i honorowana. Co jednak ciekawe, kiedyś na terenie obecnych Katowic Wolności było więcej. I to za Niemca!
O likwidacji Wolności w Katowicach
Plac Wolności otrzymał swoją obecną nazwę po przyłączeniu Katowic do
Polski w 1922 roku, wcześniej nazywał się Wilhelmsplatz na cześć
niemieckiego cesarza Wilhelma I.
Niedługo później, bo w roku 1924, Katowice powiększono o okoliczne gminy. Ubocznym efektem operacji, mającej polityczny cel wzmocnienia żywiołu polskiego w stolicy województwa śląskiego (gdzie podczas plebiscytu przytłaczająca większość uprawnionych głosowała za Niemcami), była... likwidacja Wolności w Załężu. W tej włączonej do Katowic gminie istniała już nie tylko ulica, ale i plac o tej nazwie. I tak Wolności w Załężu (wcześniej Freiheitstrasse) stała się ulicami (przy okazji ją podzielono) Franciszka Anioła i Wincentego Janasa, a plac Wolności - placem Józefa Londzina.
Analogiczna sytuacja zaistniała po włączeniu do Katowic Podlesia w 1975 roku. Tamtejszej Wolności też nie dane było przetrwać i po paru miesiącach nadano jej spokojną nazwę Mieczyków. Nie tak szybkim refleksem popisała się władza w przypadku ulicy Wolności w Szopienicach, włączonych do Katowic z końcem 1959 roku. Ulicę Wolności w Janowie (od 1951 r. należącego do powiatu miejskiego Szopienice) przemianowana została (wprawdzie nie bez kreatywności) na Oswobodzenia dopiero w roku 1963.
Ciekawa jest tez historia obecnej katowickiej ulicy Walerego Wróblewskiego w Bogucicach. Powstała jako Tiele Winckler Strasse, a w II RP stała się ulicą Wolności. W roku 1924 gminę Bogucice-Zawodzie włączono do Katowic. Jednak w kontraście do likwidacji Wolności w Załężu, władzom nie przeszkadzało widać, iż poza placem Wolności istnieje też ulica o tej nazwie. Bogucicka Wolności przetrwała (z przerwą w latach 1939-1945, kiedy to nazywała się Zeppelinstrasse) do czasów PRL.
Wolności na Śląsku i w Zagłębiu
Powiedzieć, że ulica Wolności w Chorzowie to jedna z głównych ulic w centrum miasta - to nic nie powiedzieć. Wolka to chorzowski, wielkomiejski deptak. Powstała w Königshütte jako Schwientochlowitzerstrasse, później przemianowano ją na Kaiserstrasse. Wolności stała się w 1922 roku. Wolność zniknęła w 1939 roku w sposób cokolwiek symboliczny - do 1945 roku ulica nosiła imię Adolfa Hitlera. Wolność wróciła w 1945 roku, wprawdzie na kilkadziesiąt lat jedynie na tablice na rogach i numery domów.
Wolności w Świętochłowicach szukalibyście długo. To skromna ulica w Chropaczowie. Mysłowice wolność cenią bardziej, mając plac Wolności w samym centrum miasta. Gliwicka Wolności jest w Łabędach. Ulicą Wolności w Zabrzu (dawną Kronprinzenstrasse) miasto może się wręcz szczycić - licząc 8,85 km długości, należy ona do najdłuższych ulic w Polsce.
Wolności nie brakuje też w Zagłębiu. Sosnowiec ma aleje Wolności, Dąbrowa Górnicza plac Wolności (to przy nim wznosi się Pałac Kultury Zagłębia), Wolności to długa ulica w Będzinie, biegnąca z jego centrum do dzielnicy Grodziec.
Dlaczego nie ma Wolności w Bytomiu?
Natomiast w Bytomiu Wolności nie ma. Owszem, była - ale znikła w początkach lat 90. Cóż za paradoks! Dziś to ulica Piłsudskiego, przemianowana tak w roku 1991 na wniosek radnego Jana Skalskiego. Nawiasem mówiąc, istniały propozycje, by imię Piłsudskiego nadać innym miejscom - ulicy Świerczewskiego w Stolarzowicach, a nawet Rynkowi (radni przegłosowali to, ale później zmienili zdanie). Dlaczego jednak padło na ulicę Wolności?
Co ciekawe, w 1968 r. stanął przy bytomskiej Wolności pomnik Wolności, który przyozdobiły śląski krzyż powstańczy, krzyże grunwaldzki i oświęcimski, a do tego rodło oraz - o ironio - sierp i młot. Pomnik miał bowiem upamiętniać żołnierzy Armii Czerwonej. Jako wyzwolicieli, a starzy bytomianie na temat prawdziwego charakteru tego "wyzwolenia" mogliby długo opowiadać. Być może dlatego bytomskim entuzjastom Piłsudskiego, poszukującym należytej ulicy dla jego uczczenia, w oko wpadła akurat Wolności.
Trudno też do końca zgodzić się, by wcześniejsza nazwa tej ulicy była wolna od wydźwięku politycznego, ważny jest kontekst jej powstania - uważał były prezydent Bytomia Piotr Koj.
W latach PRL-u to nadużywano tego pięknego słowa właśnie w kontekście rzekomego wyzwolenia przez sowietów. Tymczasem przejście frontu wschodniego pod wieloma względami było zastąpieniem jednej okupacji inną (z punktu widzenia Ślązaków nierzadko koszmarną) i wstępem do wieloletniego podporządkowania Polski moskiewskiemu reżimowi. W Bytomiu nazwę Wolności bezrefleksyjnie potraktowano więc tak samo, jak rozmaite ulice Armii Czerwonej, Bohaterów Stalingradu (wiadomo których), Wyzwolenia (wiadomo jakiego) czy Zwycięstwa (nad hitleryzmem, lecz koniecznie u boku Armii Czerwonej).
Zawłaszczone przez komunistów piękne pojęcie wolności do tego stopnia wbiło się w głowy zmieniających, że nie wiedzieli, co czynią, bo... nazwa ulicy Wolności nie miała nic wspólnego z komunistyczną propagandą. Powstała poprzez zwyczajne przetłumaczenie swojej pierwotnej nazwy, ta zaś brzmiała Freiheitstrasse. No chyba, że zawadzała komuś Wolność... niemiecka. Jak było, tak było - dziś w Bytomiu Wolności nie ma.
Cieszymy się, że przeczytałeś nasz tekst do końca. Mamy nadzieję, że Ci się spodobał. Przygotowanie takich materiałów wymaga mnóstwo pracy i czasu od autorów. Chcemy, żeby zawsze były dostępne dla Was za darmo, jednak aby mogło tak pozostać, potrzebujemy Twojego wsparcia. Zostań patronem Ślązaga na Patronite.pl i dołóż swoją cegiełkę do rozwoju dobrego dziennikarstwa w regionie.