We wtorek, 26 kwietnia, przed godz. 10.00 w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł 37-letni górnik z Kopalni Węgla Kamiennego "Pniówek" w Pawłowicach.
- Stan pacjenta był skrajnie ciężki. Miał oparzenia 80 proc. powierzchni ciała, w tym 45 proc. III stopnia, a także dróg oddechowych - informuje Wojciech Smętek, rzecznik prasowy CLO.
W Centrum Leczenia Oparzeń wciąż przebywa 20 górników z "Pniówka". Stan wszystkich określany jest jako ciężki. Trzech na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii.
- Dzisiaj zaplanowane są kolejne trzy zabiegi operacyjne związane z oczyszczeniem ran oparzeniowych i aplikacją opatrunków. Pracownia hodowli komórek i tkanek prowadzi obecnie trzy hodowle komórek skóry dla poszkodowanych górników - dodaje Wojciech Smętek.
Może Cię zainteresować:
Kibice Ruchu Chorzów pożegnali z trybun kolegę, który zginął w KWK "Zofiówka"
Niebezpieczny rejon "Pniówka" jest odcinany
W KWK "Pniówek" doszło do co najmniej dziewięciu wybuchów metanu. Podczas pierwszego z nich w zagrożonym rejonie przebywało 42 górników. Podczas drugiego tysiąc metrów pod ziemią znajdowali się ratownicy... Po kolejnych wybuchach, z uwagi na niebezpieczeństwo, podjęto decyzję o wstrzymaniu poszukiwań i odcięciu tego rejonu kopalni. Za zaginionych wciąż uznaje się siedmiu pracowników "Pniówka".
- Ratownicy pracują nad zabudową dwóch tam przeciwwybuchowych, które czasowo odizolują zagrożony rejon od pozostałej części kopalni. Jedna tama jest już zalewana spoiwem cementowo-mineralnym. W przypadku drugiej tamy gotowa jest konstrukcja. Dzisiaj (25 kwietnia - przyp. red.) ratownicy rozpoczną jej zalewanie. Zalewanie jednej tamy trwa około dwie doby - poinformowało biuro prasowe Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Może Cię zainteresować: