Związkowcy przedstawili swój plan minimum. Pensje w górę nieco ponad wskaźnik inflacji
Pod skierowanym do zarządu JSW oraz dyrekcji poszczególnych kopalń żądaniem ujęcia podwyżek wynagrodzeń w Planach Techniczno-Ekonomicznych spółki na rok 2024 podpisali się przedstawiciele Solidarności, Związku Zawodowego Górników w JSW oraz ZZ „Kadra” Pracowników JSW.
- Minimalnym wskaźnikiem, który powinien być ujęty w założeniach do Planu Techniczno – Ekonomicznego JSW powinien wynosić poziom inflacji za rok 2023 + 1 punkt procentowy – czytamy w piśmie związkowców.
Odnotujmy tylko, że wedle prognoz Narodowego Banku Polskiego średnia wielkość inflacji CPI w tym roku ma wynieść 11,9 proc. Większą jej skalę prognozują zarówno Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jak też Polski Instytut Ekonomiczny, które – odpowiednio – mówią o 12 proc. bądź też 12,6 proc. inflacji. Uwzględniając te liczby można zatem przyjąć, że związkowcy siądą do rozmów z propozycją ok. 13-proc. wzrostu pensji dla zatrudnionych w JSW (w tym roku płace w tym koncernie wzrosły o 15,4 proc. w stosunku do roku 2022).
Co to oznacza w przełożeniu na płacowe konkrety? Obecna średnia pensja w spółce, bez sobót, niedzieli oraz bez nagrody jednorazowej z zeszłego roku wynosi ok. 10 500 zł, natomiast z uwzględnieniem tych trzech elementów – 13 500 zł (takie dane przedstawił wiosną na forum sejmowej Podkomisji Stałej ds. Rynku Pracy Artur Wojtków, zastępca prezesa JSW ds. pracy i polityki społecznej). Zwiększenie tych kwot o ok. 13 proc. daje odpowiednio ponad 11 800, bądź ponad 15 200 zł.
Przebieg płacowych rozmów w JSW może być ciekawy biorąc pod uwagę możliwą wymianę kierownictwa w spółkach skarbu państwa po przejęciu władzy przez dotychczasową opozycję. Panuje powszechne przekonanie, że gdzie jak gdzie, ale w zarządzie JSW z Wojciechem Kałużą w składzie powyborcza wymiana kierownictwa jest pewna.
-
JSW
czekają ogromne wstrząsy, bo
ludzie nią zarządzający są po prostu nieudolni. Oni nie powinni
budki z hot – dogami prowadzić, a co dopiero największy koncern
koksowy w Europie – barwnie
komentował kilka dni temu na antenie Radia Piekary Bogusław Ziętek,
lider Sierpnia 80.
Lider Sierpnia 80 wieszczy ciężki czas dla górnictwa. Gotowy jest na protesty
Zdaniem związkowca PiS zostawia górnictwo w złym stanie, potrzebna jest kadrowa rewolucja w spółkach wydobywczych, a nowy resort, czyli słynne obiecane Śląskowi przez Donalda Tuska ministerstwo przemysłu, musi przejąć nadzór właścicielski nad nimi, by skutecznie te zmiany wdrożyć.
- Bo jeśli będzie minister przemysłu, a nadzór właścicielski będzie w Ministerstwie Aktywów Państwowych, to mamy do czynienia z kolejną fikcją. Będzie przyjeżdżał jakiś facio, który będzie z nami rozmawiał, a kto inny będzie podejmował decyzje – mówił Ziętek, który zresztą już zapowiedział związkowe protesty przed resortem przemysłu. Powód?
- Przed górnictwem jest bardzo ciężki czas. UE wymusza na nas pewne zmiany – stwierdził Bogusław Ziętek, który od pewnego już czasu ostrzega, iż po wyborach i zwyczajowo towarzyszących im obietnicach, że „wszystko będzie doskonale” nastąpi całkowita rewizja stanowiska wobec górnictwa.
Przy czym szef Sierpnia 80 zdaje się upatrywać zagrożenia wyłącznie w polityce klimatycznej Brukseli, przechodząc do porządku dziennego nad sytuacją na rynku węgla, cenami tego surowca, kosztami wydobycia i wpływu wszystkich tych czynników na kondycję spółek. Podczas gdy prezes PGG kilka dni temu otwarcie przyznał, że spadające zapotrzebowanie na węgiel „otworzy rozmowy” na temat harmonogramu zamykania kopalń związkowiec podpowiada spółce zmianę profilu produkcji na węgiel gruby (tj. dla odbiorców indywidualnych) i koksowy (w oparciu o dawne kopalnie „Bielszowice” i „Halemba”), a także nowe inwestycje w złoża, mogące jakoby wydłużyć fedrowanie przez KWK „Bolesław Śmiały” i KWK „Sośnica”.
Interesujesz się śląską gospodarką? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Może Cię zainteresować: