Napisać, że dotychczasowa kilkuletnia batalia o to miejsce była kuriozalna, to nic nie napisać. Zaczęło się od konferencji prasowej pod koniec 2017 roku, gdzie wojewoda Jarosław Wieczorek (PiS) ogłosił dekomunizację i zmianę nazw kilkunastu ulic oraz placów w regionie, ale o tym, że pl. Wilhelma Szewczyka ma zostać pl. Marii i Lecha Kaczyńskich, nie wspominał. Oficjalnie: decyzja została podjęta później. Nieoficjalnie: bał się to ogłosić przed kamerami.
Następnie były protesty, wymiana pism z Urzędem Miasta Katowice, aż wreszcie wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zobligował miasto do wymiany tabliczek. Ostatecznie na pl. Wilhelma Szewczyka przyszły dwie osoby z atrapami tablic System Informacji Miejskiej i przymocowały napis „Pl. Marii i Lecha Kaczyńskich” na trytytkach. Choć brzmi to śmiesznie, to nie zamierzam się czepiać, bo magistrat sam korzysta z podobnych rozwiązań.
Doceniam ekwilibrystykę, jaką przez ostatnie lata popisywał się prezydent Katowic Marcin Krupa. Nawet wyrok NSA nie zmusił go do wymiany tabliczek. Kolejne pisma odbijał jak piłeczkę do ping-ponga, choć nie z zamiłowania do literatury i osiągnięć Wilhelma Szewczyka, ale z jednego prostego powodu: „Nie można nic zmieniać bez wiedzy i decyzji mieszkańców”, a tak było w tym przypadku. Wojewoda podjął decyzję autorytarnie, bo politycy PiS masowo przypisywali wówczas Marię i Lecha Kaczyńskich ulicom i placom na podstawie przepisów dekomunizacyjnych.
Wybory zbliżają się wielkimi krokami, więc Jarosław Wieczorek musiał dopiąć swego. Zrobił to po cichu. Znów nie stanął przed kamerami, choć miałby okazję, aby zmierzyć się z pytaniami dziennikarzy i protestującymi mieszkaniami. Panie Wojewodo, nieśmiało przypominam, że w Katowicach jest jeszcze m.in. rondo im. Jerzego Ziętka. Próba usunięcia mało znanego w regionie Wilhelma Szewczyka zajęła grubo ponad pięć lat. Szczerze mówiąc, wciągnęło mnie to bardziej niż wszystkie seriale Netflixa razem wzięte, w związku z tym chciałbym zobaczyć zmagania z postacią większego kalibru w drugim sezonie „Dekomunizacji”.
Na koniec. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że jeszcze spotkamy się na pl. Wilhelma Szewczyka i zrobimy selfie pod tablicą z jego prawdziwą nazwą.
PS Pl. Marii i Lecha Kaczyńskich w Katowicach był jednym z pierwszych "spontanicznych" wybuchów patriotyzmu za czasów dobrej zmiany. Dziś - jako ostatnia stacja - mógłby wieńczyć powstałą w równie absurdalnych okolicznościach Aleję Polskiego Dziedzictwa Śląska. Jak mawia klasyk, byłaby to "truskawka na torcie".
Może Cię zainteresować:
Pl. Wilhelma Szewczyka zdekomunizowany. Na nowej tabliczce Lech i Maria Kaczyńscy
Może Cię zainteresować: