Akcja ratownicza przebiegać będzie dwuetapowo. 4 lutego rozpoczął się jej pierwszy etap. Przed godziną 6.00 w rejon ściany N-6 zjechały pierwsze zastępy ratowników górniczych. W pierwszej kolejności ratownicy skupią się na zawężeniu wielkości zatamowanego rejonu, poprzez wybudowanie nowych tam.
Zastępy ratownicze, które zjechały w rejon prowadzonej akcji ratowniczej, założyły już bazy ratownicze i rozpoczęły prace w zatamowanym rejonie.
Dopiero po przewietrzeniu wyrobisk i uzyskaniu atmosfery umożliwiającej bezpieczne wejście w rejon, ratownicy rozpoczną penetrację wyrobisk i budowę nowych tam izolacyjnych z pian chemicznych w rejonie ściany N-6.
Po wybudowaniu tam zakończy się akcja ratownicza, która jest pierwszym etapem akcji poszukiwawczej zaginionych siedmiu górników. Na każdej zmianie w akcji będzie brać udział 9 zastępów ratowniczych. W sumie w akcji ratowniczej, która zgodnie z planem ma zakończyć się w najbliższy poniedziałek, weźmie udział 90 zastępów ratowniczych, głównie z Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz 4 zastępy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Pierwszy etap akcji ratowniczej pozwoli ocenić sytuację w rejonie ściany N-6 i podjąć decyzję o realizacji drugiego etapu akcji poszukiwawczej. Kopalnia rozważa wariant wykonania nowego, 350 metrowego wyrobiska, które pozwoli ratownikom bezpiecznie dotrzeć do zaginionych górników. Może to potrwać nawet od czterech do sześciu miesięcy.
Przypomnijmy, że w wyniku dwóch wybuchów metanu, do jakich doszło , w kopalni „Pniówek” 20 kwietnia 2022 roku, śmierć poniosło (na miejscu, bądź później wskutek oparzeń) 16 górników i ratowników, a kilkunastu innych odniosło obrażenia. Siedmiu z tragicznie zmarłych do dziś dnia pozostaje zaginionych.
Akcję ratunkową prowadzono w bardzo trudnych warunkach. W podziemnych wyrobiskach ciągle utrzymywało się bardzo duże zagrożenie metanowe (w jednym z kolejnych wybuchów poszkodowanych zostało 10 ratowników). W końcu dwa dni po wypadku, po serii nocnych wybuchów metanu, sztab podjął decyzję o odstąpieniu od akcji ratowniczej i skupieniu się na odizolowaniu zagrożonego rejonu (wraz ze znajdującymi się tam zaginionymi), gdyż bez tego kontynuowanie pracy przez ratowników uznano za zbyt niebezpieczne.
Może Cię zainteresować:
Tam było tysiąc stopni, tego się przeżyć nie da - Jerzy Markowski o wypadku w kopalni Pniówek
Może Cię zainteresować: