Panteon
Górnośląski, który 19 czerwca zostanie otwarty w katowickiej
archikatedrze, ma szanse połączyć Ślązaków, czy raczej podzieli
ich jeszcze bardziej?
Myślę, że
połączy, jestem o to spokojny. Nikt nikogo nie przymusi, żeby tę
wystawę oglądać, ale, jeśli ktoś się zdecyduje, zobaczy dobre
miejsce do debaty. Znajdzie wiele ciekawych postaci, które pokażą,
jak należy walczyć o polskość Śląska – nie dzieląc, tylko
łącząc. Wystawa pokaże drogę do tego, żeby tu było coraz
lepiej.
Śląsk był
wielonarodowy. Tymczasem w
panteonie opowiemy tylko
o tej części
Górnego Śląska, która po 1922 roku znalazła się w Polsce.
Henryk Mercik były członek zarządu
województwa śląskiego, przewodniczący
Śląskiej Partii Regionalnej mówi, że
pokażemy Górny Śląsk bez jednej nogi. Pan
nie podziela tego poglądu?
Nie! Panteon
Górnośląski ma pokazać tych Ślązaków, którzy przysłużyli
się polskości Śląska. Po raz pierwszy obchodzić będziemy 20
czerwca Narodowy Dzień Powstań Śląskich, w setną rocznicę
wkroczenie wojsk polskich na Górny Śląsk. Jestem Ślązakiem z
dziada pradziada. Mam w rodzinie powstańców, ale też osoby, które
mają korzenie i nazwiska niemieckie. Nie widzę w tym nic dziwnego.
Nikt nie „amputuje” Ślązaków, którzy czują się bardziej
Niemcami. Ale Panteon Górnośląski jest poświęcony tym postaciom,
które przyczyniły się do tego, aby Śląsk był z Polską.
To co robią
Niemcy wśród tam wyróżnionych?
Jacy Niemcy?
Ewa
von Tiele-Winckler czyli Matka Ewa, Maria Luiza Merkert, Jadwiga
Śląska.
Przecież nie ma w
kryteriach uwagi, że należy spojrzeć kandydatowi w akt urodzenia.
Takie kryterium w Panteonie Górnośląskim nie pojawiło się na
żadnym etapie. Jest natomiast zastrzeżenie, że tak wyróżnione
osoby pokazują Śląsk w dobrym świetle, a także w kontekście
polskości Śląska.
Zabrakło zatem
budzicieli tej polskości, bo pominięto nawet Karola Miarkę, który
zmarł w 1919 roku. Zabrakło konsekwencji organizatorom Panteonu
Górnośląskiego.
To prawda, zabrakło
konsekwencji, ale też czas naglił. Na przykład zrobiliśmy wyjątek
dla Jerzego Dudy Gracza i Kazimierza Kutza, bo choć nie są gotowe
ich biogramy, pojawią się ich nazwiska podczas otwarcia wystawy 19
czerwca. Lista osób wyróżnionych w Panteonie Górnośląskim nie
jest zamknięta, chcę to podkreślić z cała stanowczością.
Zaapelujemy do społeczności Śląska o zgłaszanie kolejnych
kandydatów.
Przypomnę, że
abp Skworc zapowiadał
już
trzy lata
temu: „Chcemy, żeby mieszkańcy regionu wskazali, kogo by widzieli
w Panteonie Górnośląskim”.
I nikt Ślązaków
dotąd nie spytał, kim są ich bohaterowie, kogo chcą
zobaczyć na tej wystawie.
Były
konsultacje środowiskowe, na przykład odpowiedziało środowisko
medyczne, aktywiści Ziemi Cieszyńskiej. Potrzebna
jest także aktywność samych mieszkańców. Nikt nic nie robi w
tajemnicy.
Jednak
można odnieść wrażenie, że prace nad tą wystawą nie są
transparentne. Nie wiadomo nawet, kto odpowiada za listę nazwisk,
które pojawiły się w „Leksykonie Panteonu Górnośląskiego”,
choć powstał on za publiczne pieniądze.
To ten „Leksykon…” miał
być przewodnikiem po wystawie, choć
dziś to już nieaktualne.
To nie tak.
Jednoosobową odpowiedzialność bierze na siebie dyrektor Panteonu
Górnośląskiego, podmioty, które tę instytucje tworzą, a więc
archidiecezja katowicka, minister kultury i dziedzictwa narodowego,
marszałek śląski i prezydent Katowic. Rada programowa pełni
funkcje opiniotwórczą. Ślązacy mieli prawo powiedzieć, kogo chcą
widzieć w tym panteonie i nadal mogą to uczynić. Temat nie jest
zamknięty. Każdy może zgłosić swojego kandydata.
Kto i dlaczego
wykreślił pisarza Wilhelma Szewczyka z
grona wyróżnionych? Jego nazwisko jest w
publikacji: „Leksykon
Panteonu Górnośląskiego”, ale
na wykazie, obowiązującym podczas otwarcia wystawy, już go nie ma.
To niewątpliwie
kontrowersyjna postać. Sama pani wie, że nie ma zgody na plac
Szewczyka w Katowicach i jest spór między wojewodą śląskim a
prezydentem Katowic. Rada programowa panteonu nie wykluczyła
Szewczyka. Była dyskusja, ale nie ma uchwały: za lub przeciw jego
obecności, więc sprawa jest ciągle otwarta.
A
Jerzy Ziętek, były wojewoda śląski, budowniczy katowickiego
Spodka, Parku Śląskiego, Ustronia
itd.? Od początku nie był mile
widziany na tej wystawie.
Na
żadnym etapie tworzenia
panteonu
nie pojawiło się
jego nazwisko, to
prawda.
Jeśli się pojawi, będziemy mieli problem. Mój ojciec
powiedział
do mnie: „Synu,
jeśli
nie będzie
Ziętka,
będę
miał ci to za złe”. Mam odmienne zdanie. Aktywność Ziętka w
strukturach PRL-u
jest obciążeniem, a ja jestem z tego pokolenia, które dla tej
aktywności nie ma zrozumienia. Trzeba dyskutować, postawić na
jednej szali jego zasługi, na drugiej – grzechy.
Nie należało
tej dyskusji przeprowadzić na forum rady programowej przed otwarciem
panteonu?
Żadne środowisko
dotąd nie zgłosiło Jerzego
Ziętka do panteonu. Nikt nie miał odwagi poddać jego kandydatury
pod dyskusję. Rada programowa też tego nie uczyniła. To
jest jakiś znak. Niech
się więc
znajdzie
środowisko, które to
uczyni. Osobiście
będę miał wątpliwości, co
zrobić.
Dziś
za
Ziętkiem bym nie
głosował,
ale może
zmienię zdanie, jak wysłucham sensownych
argumentów.
Kto
skreślił śląskich noblistów? Kurt
Alder,
Maria Goeppert-Mayer, Otto Stern byli
pewniakami na tej wystawie. Ich biogramy pojawiły się w „Leksykonie
Panteonu Górnośląskiego”, a
z aktualnej
listy
zniknęli.
W ogóle nie
dyskutowaliśmy
na
ich
temat. Nie
było takiego
kryterium:
grzanie
się w blasku Nobla.
To,
że ktoś dostał
tę
nagrodę
za działalność
niezwiązaną ze Śląskiem i niemającą
wpływu na to, co tu się dzieje, niekoniecznie
musi być dodatkowo
honorowany
w
panteonie.
W
ostatniej
chwili pojawiło się na liście wyróżnionych
sporo kobiet zaangażowanych w
pracy
dla Śląska, co cieszy: Zofia
Koniarkowa,
Maria
Kujawska, Halina Stęślicka. Wraz
z nimi znaleźli
się ludzie
uhonorowani chyba dlatego, że byli związani z obecną władzą:
Sławomir Skrzypek – szef NBP, Eugeniusz Wróbel – wiceminister
od transportu w
rządzie PiS.
Co ich tak wyróżniło?
Nie
dyskutowaliśmy szczególnie nad ich kandydaturami.
Sławomira
Skrzypka
zgłosiło do panteonu Stowarzyszenie Osób
Represjonowanych
w stanie wojennym i Śląsko-Dąbrowska „Solidarność”. Za
Eugeniuszem Wróblem wstawiła się Politechnika Śląska i Katowice
Airport.
Czym dla pana,
Ślązaka, będzie to miejsce?
Oprócz tego, że
jestem Ślązakiem, jestem także rzymskokatolikiem. Wszystkie te
piękne śląskie
wartości
pielęgnowałem i odkrywałem w kościele. Tam właśnie
odnajdywaliśmy polskość Śląska, abstrahując od tego, że w
kościele nigdy się nie modliliśmy po śląsku. Katowicka
archikatedra to dobre miejsce dla takiej prezentacji i olbrzymi
sukces metropolity katowickiego abpa Wiktora Skworca, inicjatora tego
przedsięwzięcia. Przekonał ministra kultury, nie-Ślązaka, by
wyłożył na tę inwestycję 40 mln zł publicznych pieniędzy.
Dobrze, że do tego sukcesu szybko dołączyli inni: marszałek
śląski i prezydent Katowic.
To może powinien
to być Panteon Górnośląski Kościoła katolickiego? Może nikogo
by nie wykluczał.
To
jest wystawa o tożsamości śląskiej, polskiej.
Oczywiście są środowiska, które chcą się przemknąć pomiędzy
polskością a śląskością. Mają do tego prawo. Mam wielu
znajomych, którzy się w ten sposób określają. Mam wśród
znajomych i swojej rodziny takich, którzy czują się Niemcami. Ta
wystawa nie wyklucza ani jednych, ani drugich. Jeśli
z tych środowisk pojawią się jakieś propozycje wybitnych postaci,
Ślązaków,
którzy z polskością mają lekki związek, ale nie są przeciwko
Polsce,
możemy
podyskutować nad ich kandydaturami.
Pewnie od razu by
wskazali na Ernesta Wilimowskiego, który strzelał gole dla Polski,
a potem dla III Rzeszy. I co Pan na to?
Kto
nie zna Wilimowskiego?!
Nikt
go jeszcze
nie
zgłosił do
panteonu,
ja
też
na to nie wpadłem.
Niech więc ktoś
to zrobi.
Będę
o
niego walczył,
choć
gwarancji nie daję.