List otwarty do premiera Matusza Morawieckiego skierowali Łukasz Horbacz, prezes zarządu Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla oraz Zbigniew Krupski, prezes zarządu Stowarzyszenia Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej.
Podkreślają w nim, że ustawa o embargu na rosyjski węgiel to, z moralnego punktu widzenia, działanie ze wszech miar słuszne, ale będzie oznaczała ogromne problemy dla polskich gospodarstw domowych. Według sprzedawców węgla odcięcie od importu z Rosji rodzi trzy podstawowe problemy:
- brak ok 11 milionów ton węgla
- potencjał do ogromnych wzrostów cen węgla
- brak odpowiedniej jakości węgla dla sektora komunalno-bytowego w wystarczającej ilości
Sprzedawcy wskazują, że ubiegły rok Polska rozpoczęła z zapasami węgla na poziomie 5 mln ton. W ciągu 2021 r. do kraju zaimportowano 10 mln ton, a około 80 proc. importu to węgiel rosyjski. Dodają, że do zbilansowania rynku zabrakło około 2 mln ton, więc zapotrzebowanie było na poziomie 17 mln ton ponad roczną krajową produkcję. Ten rok – jak dodają – branża rozpoczęła prawie bez zapasów. Nie wierzą też, że polskie kopalnie są w stanie znacząco zwiększyć wydobycie, tak by zasypać dziurę po węglu z Rosji.
Czekają nas znaczne podwyżki cen węgla – alarmują sprzedawcy
Po wprowadzeniu embarga na rosyjski węgiel drogą kolejową mogłyby wjechać znaczące jego ilości z Kazachstanu. Jednak – jak zaznaczają w liście sprzedawcy – rynek spodziewa się, że Rosjanie zablokują tranzyt z Kazachstanu. Zakładają też, że drogą morską do końca roku można sprowadzić tylko około 4 mln ton węgla. Do tej pory do Polski zaimportowano 2 mln ton, co razem daje roczną podaż na poziomie 6 mln ton ponad krajową produkcję.
- Przy założeniu niezmienionego popytu daje to niemożliwy do uzupełnienia brak na poziomie 11 mln ton. Piszemy niemożliwy, gdyż musiałby on być uzupełniony drogą kolejową z południa lub zachodu (to nierealne) lub drogą lotniczą (to jeszcze bardziej nierealne) – podkreślają sprzedawcy węgla w liście do premiera.
Według sprzedawców z 11 mln ton w energetyce zabraknie 6 mln ton, co daje ok. 20% zużycia. Z kolei w sektorze komunalno-bytowym 5 mln, a to 40% całego rynku. Niedobór – jak piszą – będzie odczuwalny jak nigdy dotąd.
- Uważamy, że przy tak ekstremalnej przewadze popytu nad podażą ceny, które już w tym momencie oscylują wokół 2200 brutto za tonę w portach, w sezonie grzewczym spokojnie mogą przekroczyć poziom 3000 brutto – zaznaczają sprzedawcy.
Sprzedawcy węgla zaproponowali w liście do premiera dwa rozwiązania, które pozwolą zniwelować problemy z niedoborem węgla:
- obniżenie do zera stawki VAT na węgiel co najmniej do końca roku (przy cenie węgla na poziomie 2500 zł brutto VAT to niemal 500 zł)
- przekierowanie szerszego strumienia wysokojakościowych, tańszych krajowych węgli opałowych do sektora komunalno-bytowego poprzez sieci dealerskie. Gorsze jakościowo węgle importowane, mogłyby trafić do energetyki, która jest dużo lepiej przygotowana do spalania tego typu paliw w sposób bezpieczny dla zdrowia ludzkiego i środowiska
- Liczymy na to, że zauważone przez nas problemy zostaną przez Szanownego Pana Premiera potraktowane z należytą uwagą i starannością. Jednocześnie deklarujemy gotowość do konsultacji potencjalnych rozwiązań. Ostatecznie, najważniejsze w tym roku jest to, by Polacy nie doświadczali blackoutów i nie musieli marznąć w swoich domach czy to z przyczyn ekonomicznych, czy po prostu ze względu na brak węgla opałowego – podkreślono w liście do Mateusza Morawieckiego.