Za „Rosomaki” dla Ukrainy zapłaci Unia Europejska i USA
- Armia Ukrainy kupi od nas 100 sztuk Rosomaków, które są produkowane w Siemianowicach Śląskich. Zapłata za ten zakup będzie z pieniędzy europejskich pozyskanych przez nas, ale także z pieniędzy amerykańskich pozyskanych przez Ukrainę – przekazał premier Mateusz Morawiecki podczas sobotniej wizyty w Wojskowych Zakładach Mechanicznych „Rosomak” w Siemianowicach Śląskich.
- Rosomaki to sprawdzona marka na różnych polach bitwy. Są naszą narodową wartością i marką polskiego przemysłu – komplementował premier produkowane w siemianowickich zakładach pojazdy.
Przypomnijmy, że „Rosomaki” produkowane są w siemianowickich zakładach (na fińskiej licencji) od połowy pierwszej dekady obecnego stulecia (wówczas nosiły jeszcze nazwę Wojskowych Zakładów Mechanicznych). Do roku 2022 fabryka dostarczyła w sumie ponad 900 KTO w różnych wersjach. Wozy zyskały bardzo dobrą renomę podczas działań polskiego kontyngentu w Afganistanie, choć ich charakter różnił się skalą od tego, co obecnie dzieje się za naszą wschodnią granicą.
Zdaniem
ekspertów zamówiona w siemianowickich zakładach liczba „Rosomaków”
może pozwolić na wyposażenie w te pojazdy jednej brygady
zmotoryzowanej.
Bumar Łabędy czeka na konkrety. Premier obiecuje, że będą niebawem
Przy okazji wizyty w „Rosomaku” Morawiecki stwierdził, że polska produkcja zbrojeniowa nabiera tempa i zapowiedział, że niebawem ogłosi w gliwickim Bumarze Łabędy informacje dotyczące „przeniesienia części produkcji i zwiększenia produkcji”. To druga w krótkim czasie deklaracja dotycząca zakładów w Łabędach.
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zapowiedział, że w fabryce może powstać hub serwisowo – remontowy dla dostarczanych Ukrainie czołgów Leopard podkreślając, że ma ona odpowiednie warunki do tego, żeby zajmować się remontem oraz serwisem tych maszyn. Związkowcy z Bumaru bez entuzjazmu przyjęli te deklaracje zwracając uwagę, że przy braku zabezpieczonych części zamiennych dla tego sprzętu zakład może stać się „kozłem ofiarnym” w razie kłopotów z podołaniem temu zadaniu. Wskazują ponadto, że choć fabryka w Łabędach jest jedynym przedsiębiorstwem w Polsce wyspecjalizowanym w wytwarzaniu sprzętu pancernego, ma kadry, infrastrukturę oraz 70 lat doświadczenia, to zakupione przez Polskę koreańskie czołgi K2 mają być produkowane w poznańskich Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych.
- Zabrano nam rozwój. Poza tym, co będzie z nami kiedy w końcu kiedyś zakończy się wojna w Ukrainie? - odpowiadał nam Zdzisław Goliszewski, szef „Solidarności” w Bumarze-Łabędy kiedy pytaliśmy, go, czy ewentualny hub serwisowy może zrekompensować ulokowanie produkcji koreańskich maszyn w stolicy Wielkopolski.
Może Cię zainteresować: