W 1987 r. to właśnie w Spodku zagrała swój pierwszy w historii koncert w Polsce Metallica, a 5 lat później to tam odbył się legendarny koncert Dżemu, podczas którego zespół nagrał "Wehikuł czasu". Ponadto jak Spodek, to przecież i Rawa Blues! Liczby rozgrywanych w Spodku mistrzostw Europy i świata w siatkówce, koszykówce, piłce ręcznej czy hokeju chyba utraciliśmy już rachubę.
Jednak Spodek to również imprezy polityczne - wiece, partyjne zjazdy i rozmaite show ze znanymi politykami swoich czasów.
I to od samego początku. Taka była już inauguracyjna impreza Spodka.
Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter
Wielki dzień "Jorga"
Pierwszym wydarzeniem w dziejach katowickiej hali była masowa uroczystość "W 50-lecie III Powstania Śląskiego i 26 rocznicę Zwycięstwa nad faszyzmem", zorganizowana 8 maja 1971. Rocznica trzeciego powstania przypadała 3 maja, ale wojewoda Ziętek i towarzysze uznali zapewne, że ta data zanadto kojarzyłaby się z reakcyjnym świętem 3 Maja. Dlaczego więc nie 9 maja, kiedy kraje bloku sowieckiego świętowały oficjalną (bo uznawaną przez Moskwę) datę kapitulacji hitlerowskich Niemiec? Może dlatego, że 8 maja przypadał w piątek, zaś partyjni oficjele nazajutrz rytualnie wizytowali śląskie zakłady pracy. W niedzielę mieliby z tym kłopot.
Po raz pierwszy tego dnia ożył największy w kraju obiekt, będący wspaniałym świadectwem umiejętności polskich architektów, projektantów, inżynierów i robotników. W olbrzymim amfiteatrze spotkanie wyznaczyła sobie cała Polska: do tysięcy przedstawicieli klasy robotniczej Śląska, Zagłębia i Opolszczyzny za pośrednictwem telewizji i Polskiego Radia przyłączył się cały kraj - opisywała "Trybuna Robotnicza".
Następnie gazeta wyliczała cała plejadę obecnych w Spodku dygnitarzy. Listę towarzyszy otwierał rzecz jasna I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Edward Gierek, po nim następowali przewodniczący Rady Państwa PRL Józef Cyrankiewicz i premier Piotr Jaroszewicz. Wśród gości w wojskowych mundurach był sam marszałek Iwan Koniew, a nie zabrakło ministra obrony narodowej Wojciecha Jaruzelskiego. Naturalnie była i władza lokalna, na czele z I sekretarzem KW PZPR w Katowicach Zdzisławem Grudniem i przewodniczącym Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej Jerzym Ziętkiem.
Spod imponującej kopuły na wskroś nowoczesnej architektonicznie hali spływają flagi biało-czerwona i czerwona. W głębi nad honorową trybuną rozpięty biały orzeł. Obok pamiętne daty 1919 - 1920 - 1921oraz rok 1945. W amfiteatrze zrywa się burza oklasków, wszyscy powstają z miejsc. Rozlega się gromki okrzyk - Przewodnia siła narodu polskiego. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza niech żyje! Zebrani z entuzjazmem podejmują ten okrzyk. I znów pada hasło - Nasza ukochana Ojczyzna - Polska Ludowa, niech żyje! Odpowiedzią jest gorący i żywiołowy aplauz sali.
Spod korony amfiteatru rozlegają się fanfary powitalne. Przy ich uroczystym dźwięku na salę wkraczają poczty sztandarowe.
I tak dalej, i tym podobne. Spodek by nie powstałby bez woli i uporu, a także odwagi "Jorga" (który wobec mnożących się wątpliwości, czy nowatorski projekt hali nie zawali się z hukiem i to dosłownie, przeciął spory fachowców i po prostu kazał budować), jemu też oddano zaszczyt wygłoszenia pierwszego przemówienia w nowej hali. To był jego wielki dzień.
Gierek przytupywał do rytmu
Niewiele ponad rok później, bo 7 czerwca 1972, w Spodku był Castro. Znów wielki wiec (przyjaźni, rzecz jasna) i wypełniona po brzegi Hala Widowiskowo-Sportowa (nazwa Spodek dopiero zaczynała się przyjmować w oficjalnym obiegu), jednak uważni obserwatorzy mogli dostrzec (a z perspektywy czasu widać jasno), że Ziętek, bez którego Spodka by nie było, zaczynał być powoli spychany na margines przez żądnego władzy i najwyższych honorów Grudnia. I sekretarz po swojemu też ustawiał już lokalne media. W gazetach, radiu i telewizji to on i tylko on miał występować w roli głównego dysponenta władzy na Śląsku. Widać to na zdjęciach z tego dnia. Podczas spotkania w Spodku "Jorg", mimo iż zasiadał w prezydium, to już na uboczu. To "Decymber" robił tego dnia za gospodarza, to on witał Fidela i on wygłaszał pierwsze przemówienie. A Ziętka nienawidził tak, że wręcz nakazywał wykadrowywać go z publikowanych zdjęć. Z czasem też Grudzień zawłaszczył niemal całkowicie Spodek na potrzeby propagandowych imprez.
W 1978 r. w "Spodku" odbyły się wielkie uroczystości barbórkowe. Było to wydarzenie bez precedensu, gdyż do tej pory Barbórkę obchodzono w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca. Na pomysł wpadł ponoć ówczesny prezes Radiokomitetu Maciej Szczepański, wcześniej redaktor naczelny "Trybuny Robotniczej", a wówczas główny demiurg gierkowskiej propagandy.
Oj, udała się impreza - pisał nieodżałowany Michał Smolorz w swojej książce o Zdzisławie Grudniu i Śląsku epoki propagandy sukcesu, czyli kultowym "Cysorzu" - Zaraz potem, gdy Gierek obwieścił o decyzji wprowadzenia ststemu czterobrygadowego w górnictwie, rozległy się długo nie milknące owacje przeplatane raz za razem wiwatami w stylu "Partia - Gierek". Tuż po części oficjalnej wybiegły na estradę Jarocka, Rodowicz, Sośnicka i Jantar i wesoło podrygując śpiewały:
"Zagłębianki my se,
Zagłębianki my se,
Chociaż my nie ładne,
Ale pracowite."
Realizator telewizyjny pokazywał na całą Polskę, jak I sekretarz KC przytupuje do rytmu nogą, a tuż obok błyszczy głupkowatym uśmiechem mój szef (czyli "Decymber" - przyp. T.B.).
Zaraz potem zespół "Śląsk promieniście schodził się w stronę loży honorowej wyśpiewując:
"Niech ci gwiazda pomyślności
nigdy nie zagaśnie!
Blaskiem szczęścia i radości
świeci coraz jaśniej!"
Już wtedy dla przynajmniej co poniektórych wszystko to wyglądało i brzmiało żenująco, lecz Gierek i jego ekipa w 1978 r. wciąż jeszcze przeżywali to , co Józef Tejchma nazwał (a biograf Gierka Piotr Gajdziński trafnie skojarzył ze stanem ducha swego bohatera) orgazmem władzy.
Gierek rad występował w Spodku, np. to tam podejmował uroczyście Breżniewa i Ceaușescu. Rzecz jasna z Grudniem u boku.
Brak sportu w Spodku
Spodek od czasu swego powstania w dyscyplinie wielkie spędy z precyzyjnie reżyserowanymi owacjami (jak to zwięźle ujął Smolorz) z miejsca stał się konkurencją nawet dla Stadionu Śląskiego. Nie wspominając już o DMiT-cie, Pałacu Kultury Zagłębia, Hali Parkowej czy halach zakładowych (jak hala Huty "Baildon"), które wyraźnie nie grały w tej samej lidze co katowicki gigant.
Natomiast z rzadka tylko gościł w tamtych latach duże imprezy sportowe.
Ilekroć przechodzę obok Wojewódzkiej Hali Sportowej (czyli popularnego "Spodka"), zawsze widzę ogłoszenia o odbywających się tam najrozmaitszych różnego gatunku... z wyjątkiem sportowych! Prężne kierownictwo "Spodka" czyni udane wysiłki, aby pozyskiwać atrakcyjnych artystów zagranicznych, zespoły, przedstawienia, imprezy. Bywało, że na "Spodku" wisiały ogłoszenia o trzech niemal równocześnie urządzanych imprezach! Ale o imprezie sportowej - nie uświadczysz! Dyrekcja "Spodka", niestety zdana jest w tym na inicjatywę naszych organizacji sportowych, jak również na ich zdolności dyplomatyczne. Że zaś są to zdolności raczej znikome, efektem brak sportu w Spodku”. Pełen najróżniejszych imprez "Spodek", sportowo jest... pusty; niestety.
Cytowany autor "Trybuny Robotniczej" marzył, by w Spodku odbywały się chociażby mistrzostwa Europy w łyżwiarstwie figurowym, mistrzostwa Europy czy świata w siatkówce; mistrzostwa w koszykówce; atrakcyjny turniej tenisowy. Faktem jest, że marzenia o wielkim, widowiskowym sporcie po latach się spełniły - i na szczęście! Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że kompletnie beznadziejnie wtedy nie było - Spodek był m.in. areną Mistrzostw Europy w Zapasach (1972), Mistrzostw Świata w Zapasach (1974), Mistrzostw Europy w Boksie (1975) czy Mistrzostw Świata w Hokeju na Lodzie (1976). Ale faktycznie na pierwsze koszykarskie MŚ (kobiet) czekaliśmy aż do 1999 r.
"Boże coś Polskę" pod kopułą
20 października 1980 roku Telewizja Katowice nie transmitowała wydarzenia w Spodku, mimo iż organizator o to zabiegał. Tym jednak razem nie był nim KW towarzysza Grudnia, lecz MKZ NSZZ "Solidarność". Do Katowic przyjechał Lech Wałęsa. W Spodku towarzyszyli mu Andrzej Rozpłochowski, Kazimierz Świtoń, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz i Alina Pieńkowska. Mimo iż formalnie było to spotkanie z członkami "Solidarności", wstęp biletowano (w porównaniu z dzisiejszymi standardami rzecz nie do pomyślenia, lecz inne to były czasy, a związek chciał zasilić swoją niezbyt zasobną kasę - zebrano pokaźną sumę 145 tys. zł. , co stanowiło około trzech czwartych wpływów MKZ NSZZ „Solidarność").
(...) poruszano problemy związane z realizacją podpisanych na Wybrzeżu i Śląsku porozumień. Wiele pytań zadanych przedstawicielom NSZZ dotyczyło spraw związanych z rejestracją statutu "Solidarności". Lech Wałęsa odpowiedział, że istnieją jeszcze różnice zdań między Sądem Wojewódzkim w Warszawie, a działaczami NSZZ co do niektórych postanowień statutu, który w pierwotnej wersji okazał się niedoskonały. Lech Wałęsa wyraził też przekonanie, że równolegle z doskonaleniem statutu, nowy ruch związkowy powinien rozwijać swą działalność zgodnie z interesami ludzi pracy - oszczędnie informowała "Trybuna Robotnicza".
I tak cud Pański, że gazeta będąca oficjalnym organem KW PZPR w ogóle odnotowała obecność przywódcy "S" w Katowicach. W rzeczywistości spotkanie z Wałęsą stanowiło wydarzenie bez precedensu w historii Spodka. - Trzeba pokazać się w ogromnej hali, aby niedowiarkom udowodnić, że naprawdę jest nas wielu - pisała solidarnościowa z kolei prasa. W artykule zatytułowanym "Rehabilitacja Spodka", "Wolny Związkowiec" relacjonował:
Tego jeszcze w „Spodku" nie było. Wsławiona PARTYJNYMI ceremoniałami katowicka hala, tym razem stała się miejscem manifestacji naszej siły. Od razu rzucało się w oczy, że wiec wyglądał inaczej - nie było zaplanowanych oklasków, choć było ich dużo i co chwila ludzie wstawali z miejsca. Co innego znaczą brawa zaprogramowane, a co innego oklaski spontaniczne. (...) Wałęsa po prostu odpowiadał na pytania, odpowiadał rzeczowo i z dowcipem. Rozumie się - bez kartki. (...) Nie można pominąć atmosfery tego spotkania, dla wielu były to wzruszające chwile. Dwukrotnie odśpiewano hymn narodowy; w "Spodku" śpiewano już różne teksty, od „Międzynarodówki" do Maryli Rodowicz, lecz "Boże coś Polskę" po raz pierwszy rozbrzmiało pod kopułą.
Dwie teczki
Z kolei już za (prawie) wolnej Polski zawitał do Spodka Stanisław Tymiński, rywalizujący o fotel prezydencki z Lechem Wałęsą i Tadeuszem Mazowieckim. 23 listopada 1990 r. to właśnie w Spodku Stan finalizował swoją kampanię wyborczą i pokazywał słynną czarną teczkę (miała jakoby zawierać kwity na Wałęsę) swoim zwolennikom i nie tylko, bo wielu ludzi przyszło na spotkanie z oryginalnym kandydatem do Belwederu kierowanych ciekawością albo zwyczajnie dla beki.
W XXI wieku Spodek to przede wszystkim miejsce wydarzeń sportowych i muzycznych, ale polityka wciąż czasami wjeżdża do hali i to na pełnej. 23 września 2023 w Spodku odbyła się konwencja wyborcza Konfederacji. Wzięło w niej udział jakieś 2-3 tysiące osób, co nie było wynikiem jak na pojemność tej hali imponującym (przypomnijmy - Spodek jest w stanie pomieścić 11,5 tysiąca widzów). Zaś 1 października 2023 podczas konwencji wyborczej PiS znów widzieliśmy w Spodku reżyserowane owacje (konferansjerka: Prosimy o entuzjazm!) i kolejny polityk przechwalał się teczką. Tym razem był to Mateusz Morawiecki, zaś teczką - teczką Tuska. Jak widać, także historia Spodka lubi się powtarzać. Czasami ironicznie.
------------------------------
Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter