Film pulapka

Wakacje z filmami, część 1: „Pułapka” to najmroczniejszy film o Śląsku, jaki powstał

Jest źle. „Pułapka” Andrzeja Piotrowskiego to kolejna produkcja po „Skąpanych w ogniu”, która ubiera górnośląską historię w dolnośląskie szaty. Film opowiada (chyba) o konflikcie dwóch kuzynów Ślązaków, gdzie jeden został żołnierzem Armii Ludowej, a drugi trafił do SS. W roli główniej jeszcze nieczterdziestoletni Andrzej Kopiczyński oraz wypożyczony z NRD Hogler Mahlich. A tak poza tym „Pułapka” to jeden z najgorszych filmów o Śląsku, jakie powstały.

Tak złe, że aż niedobre

Po seansie „Pułapki” z 1970 jest mi po prostu przykro. Chciałbym tu napisać, że to po prostu jeden z filmów tak tragicznych, że oglądanie go sprawia perwersyjną radość, ale nie. Pisałem też nieraz, że uwielbiam oglądać złe filmy równie mocno jak te wybitne. Takie „Jak pokochałam gangstera” widziałem już cztery razy i za każdym razem bawi tak samo. Filmy Kawulskiego przypominają laurkę trzylatka dla kina, który naoglądał się Martina Scorsese, ale bez najmniejszego zrozumienia co u niego działało. Filmy Kawulskiego czy Vegi to po prostu czysta groteska, ale niestety nie mogę tego napisać o „Pułapce”. Dawno już nie czułem tak zmarnowanych 98 minut życia. I chociaż nie jest to specjalnie długi film, to nudzi do tego stopnia, że myślałem, że spędziłem przed ekranem czas równy seansowi „Dawno Temu w Ameryce” czy „Lidze Sprawiedliwości Zacka Snydera” (oba filmy mają po 4 godziny).

„Pułapka” to też film, o którym trudno powiedzieć, o czym jest. Teoretycznie jest o zmaganiach Armii Ludowej z Werwolfem, a w tle (albo na pierwszym planie, nie potrafię określić) rozgrywa się historia konfliktu Jana Rajnera i Williego Reinera - kuzynów stojących po dwóch stronach barykady. Ale tak film wygląda w teorii, bo w praktyce trudno powiedzieć, o czym jest, bo żaden z wątków nie wybrzmiewa, a jedna scena jest gorsza od drugiej. Szkoda.

Scenopisarski majstersztyk

„Pułapka” to przeciwieństwo „Skąpanych w ogniu”. Tam były wybitne dialogi Żurkowskiego, a tu…. Żeby nie być gołosłownym, po prostu dam próbkę pióra Bohdana Czeszko:

- Dlaczego wyszłaś za niego za mąż?

- Była zima...

Ewentualnie możemy zapomnieć o używaniu synekdoch czy podtekstów. Bohaterowie mówią wszystko wprost i bez emocji. Nad aktorami znęcać się sensu nie ma, bo nawet najlepsi aktorzy potrafią przy złym reżyserze zgubić się w produkcji. Niech przykładem będzie odtwórca Williego - Holger Mahlich. W 1966 roku dał świetny występ w „Bumerangu” Leona Jeannota (o filmie jeszcze usłyszycie), a tutaj… lepiej nie mówić wcale. O Kopiczyńskim nie da się nic powiedzieć poza tym, że to najstarszy 35-latek świata (spróbujcie wrócić do „Czterdziestolatka”, tam wszyscy wyglądają na co najmniej dychę starszych), bo głos podkłada mu inny aktor.

Ogólnie wszystkie kwestie są dostarczane w sposób skrajnie pozbawiony emocji, tak jakby w aktorzy w studio nagrań nie pamiętali jak grali na planie oraz nie widzieli co grali. Może tak było, ewentualnie wszyscy byli na relanium. „Pułapka” to też najmroczniejszy film o Śląsku, ale w bardzo prozaiczny sposób. Przez około 35 proc. filmu nie widać nic co się dzieje, bo najwidoczniej nie dojechały na plan lampy oświetleniowe. I to nie jest żart. Sceny akcji przypominają bardziej słuchowisko, bo nic nie widać. Finał jest z kolei dość zagadkowy, bo musimy się domyślić, kogo zabija Jan Rajner. I znowuż to nie jest świadomy zabieg niczym z finału „Rodziny Soprano”. Tam po prostu jest tak ciemno, że nic nie widać.

Andrzej Kopiczyński w filmie
Andrzej Kopiczyński w filmie "Pułapka"

Karlik z SS

Skończmy już znęcanie nad „Pułapką”, bo nie ma to większego sensu. Mimo wszystko jest to film, który może być ciekawym punktem wyjścia do dyskusji. Rok 1946, jedno ze śląskich miasteczek. Wraz z Armią Ludową trafia tu Ślązak, który odkrywa, że jego kuzyn jest więźniem w kopalni (tak w zasadzie to niewolnikiem), a rzeczony kuzyn nosił w czasie wojny czarny mundur. I gdyby tak się zastanowić, to taka historia na Górnym Śląsku mogła się wydarzyć zbyt wiele razy. Aby Ślązak trafił do Armii Ludowej, musiałby (w najprostszym scenariuszu) zostać objęty mobilizacją w sierpniu 1939, następnie trafić do niewoli (tak w zasadzie to obojętne czy radzieckiej, czy niemieckiej w kontekście możliwego rezultatu), a następnie zaciągnąć się do Armii Ludowej rekrutującej jeńców.

Z kolei ze służbą w Waffen-SS jest kilka możliwości. Do wybuchu wojny należało wyrobić dowód aryjskości tzw. Ahnenpass, wstąpić do partii i zgłosić się na ochotnika do SS. Nie było to coś specjalnie trudnego dla większości Ślązaków, ponieważ aryjskość w rozumieniu prawnym była brakiem żydowskich korzeni. Większość Ślązaków mogła udowodnić, że w ciągu ostatnich 80 lat nie mają przodków wiary mojżeszowej. Trudniej było się dostać do SS od 1940 roku, gdy nieco zaostrzono reguły, ale od połowy 1942 Himmler rozpoczął nabór do SS. Także sama przynależność do którejś z tych formacji nie mówi nam za dużo o człowieku. I choć nigdy członkowsko w SS nie powinno być powodem do dumy, tak niektórzy ludzie mogli mieć pecha. Po prostu.

Ponadto mamy też wątki urzędników z SS, którzy przez całą wojnę nie nosili karabinu. I choć w Polsce ten wątek jest nieobecny (bo nie ma też powodów ku temu), tak zarówno NRD jak i RFN pod czujnym okiem aliantów pamiętało o tym i nie stosowało domniemania winy, a czekało na konkretne przewinienia, chociaż całościowo organizacje uznano na zbrodnicze. Tyle z dygresji, bo może akurat komuś wyjaśni to historię „ujka z SS”.

Żeby nie szukać daleko, to w moich rodzinnych Tarnowskich Górach mamy też historię tego rodzaju. W latach 20. do Państwowego Gimnazjum męskiego im. Jana Opolskiego (dziś Staszic) do jednej klasy chodziło dwóch chłopców: Erich Otto Georg Scholz i Gerard Karol Ranoszek. Obaj rocznik 1911. Gdy nastała wojna, to Scholz jako członek SS pracował w Ministerstwie Uzbrojenia Rzeszy, Ranoszek jako członek RAF-u brał udział w nalotach na Drezno, a jego kuzyni z Lublińca walczyli w szeregach Wehrmachtu. Wojenna codzienność.

***

„Pułapka” wzięła na tapet historie, których na Śląsku było więcej, niż byśmy mogli tego chcieć. Odnalezienie paraleli czy też inspiracji nie jest zadaniem trudnym, ale Piotrowski potraktował historię po macoszemu. Nie było w niej niejednoznaczności. Rajner był dobrym Polakiem śląskiego pochodzenia, lecz sam był krystalicznie czystą postacią. Reiner był z kolei zły do szpiku kości i nawet po wojnie nie poddał się. Chociaż dywersja w Werwolfu w Zagłębiu Wałbrzyskim w filmie przypomina bardziej dokonania francuskiego ruchu oporu z serialu „Allo Allo", tak skupmy się na samym zamyśle. „Pułapka” miała oswajać polskiego widza z autochtonami śląskimi, pokazując, że ci mieli przed wojną wybór: być dobrym Polakiem albo stać się złym Niemcem. Nic pomiędzy nic innego i nic później. Film Piotrowskiego nie ma w sobie za grosz zrozumienia tematu, jakim wykazał się Żurkowski w swoich "Skąpanych w ogniu". Film dziś jest zapomniany i nie radzę go oglądać, bo nie ma to celu. Ot, ciekawostka z podjęcia tematu, lecz wykonana w tragiczny sposób.

Jest jednak inny film, który opowiedział podobny wątek i dał sobie radę z niejednoznacznościami. Tym filmem jest „Obława” Marcina Krzyształowicza z 2012 roku. I chociaż „Obława” nie jest do końca o konflikcie Ślązaków z AK (Armii Krajowej, nie Afrika Korps) ze Ślązakami z SS, tak realizuje ten wątek o niebo lepiej niż „Pułapka”, która miała to robić.

I tak, „Pułapka” Andrzeja Piotrowskiego to jeden najgorszych i przy okazji najmroczniejszy film o Śląsku, jakie powstały. Niestety, nie da się zawsze pisać o dobrych produkcjach, ale obiecuję, w tegorocznych Wakacjach z Filmami nie będzie już gorzej. Kilka tygodni temu pisaliśmy o świetnym filmie, a kolejne produkcje będą już o wiele lepsze niż „Pułapka”. Zaczynamy najniżej jak się da, a skończymy we wrześniu najwyżej jak się da.

Za dwa tygodnie przeczytacie z kolei jak to nie bracia Lumiere w Lyonie, ani nie Thomas Edison w West Orange, a Prusak na Śląsku nakręcił pierwszy na świecie film.

Diuna film

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: "Diuna", czyli historia o kolonializmie i fedrowaniu. Nie węgla, a przyprawy

Autor: Roman Balczarek

01/03/2024

Adolf hitler platz

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Zbrodnicze państwo. Skąd więc na Śląsku wziął się mit, że wtedy ludziom żyło się dobrze?

Autor: Roman Balczarek

31/05/2024

„Zapomniany żołnierz” to także historia wielu śląskich starzików

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: „Zapomniany żołnierz” to także historia wielu śląskich starzików, którzy trafiali do Wehrmachtu, a potem na front wschodni

Autor: Roman Balczarek

05/05/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon