W październiku zeszłego roku, już po przegranych wyborach, odchodzący rząd wpisał Izerę do Krajowego Planu Odbudowy – „wsparcie dla gospodarki niskoemisyjnej” odbywałoby się poprzez Fundusz Elektromobilności. W tej sytuacji dla nowego rządu – zapowiadane od dłuższego czasu przez wielu przedstawicieli niedawnej opozycji – skasowanie jednego ze sztandarowych projektów PiS miałoby jednocześnie oznaczać rezygnację z unijnych pieniędzy. Tymczasem w lutym premier Donald Tusk ma otrzymać z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej do akceptacji „pakiet rewizji KPO do rozmów z Komisją Europejską”. Co to oznacza dla Izery?
Izera: czy to w ogóle opłacalne?
– Przygotowujemy pakiet rewizji KPO do rozmów z Komisją Europejską – w zakresie minimalnym i niezbędnym, żeby rozmowy nie trwały bardzo długo. I to będzie rozmowa o tym, które reformy warto zmodyfikować, ewentualnie relokować fundusze – powiedziała PAP Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Jak przyznała, projekt budowy Izery – kontekście rewizji KPO – wymaga „intensywnej refleksji”.
– To był projekt uznany za sztandarowy, dofinansowywany (przez państwo). I teraz powstaje poważne pytanie, czy to jest opłacalne, realizowalne, wpisujące się w strategię rozwoju Polski? – dodawała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Jej zdaniem, jeśli fundusze pożyczkowe zostały przeznaczone na rzeczy niepotrzebne, a ich finansowanie nie przyniesie państwu korzyści, to będzie „trzeba z tego rezygnować”. A celem nie jest wydanie wszystkich pieniędzy z UE, ale raczej zoptymalizowanie inwestycji. Jak stwierdziła, priorytetem w KPO pozostają projekty energetyczne. Niezwykle ważny jest też program Czyste Powietrze.
Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że na budowę fabryki Izery i uruchomienie produkcji potrzebne jest 6 miliardów złotych. Co najmniej. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter).
Turkom wystarczyły cztery lata
To wszystko nie wróży dobrze Izerze, ale z drugiej strony – niewiele przemawia też za tym, aby projekt mógł być kontynuowany. Przecież w tym roku minie osiem lat od założenia spółki ElectroMobility Poland, a jeszcze nie została nawet wbita łopata pod budowę fabryki polskiego samochodu elektrycznego (budowa, według ostatnich zapowiedzi, miała się rozpocząć w pierwszym kwartale 2024 roku, o ile wcześniej zostałby wybrany wykonawca). Choć w sumie nie do końca polskiego, bo projektowanego przez Włochów z Pininfariny i opartego na chińskiej technologii koncernu Geely.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Turcja ma już swojego elektryka – Togga T10X, chociaż firma Türkiye'nin Otomobili Girişim Grubu (TOGG) powstała dwa lata po EMP – w 2018 roku. Tymczasem w 2020 roku rozpoczęto budowę fabryki w Gemlik, w prowincji Bursa. Zakład został oficjalnie otwarty jesienią 2022 roku. Niedługo potem rozpoczęła się seryjna produkcja SUV-a, która – trzeba trafu – został zaprojektowany przez Pininfarinę i korzysta z chińskich technologii…
A co z terenem pod fabrykę?
Jest i druga strona medalu. Spółka ElectroMobility Poland jesienią sfinalizowała zakup 117-hektarowej działki znajdującej się w Jaworznickim Obszarze Gospodarczym (przeciągająca się niemal w nieskończoność wymiana gruntów między Lasami Państwowymi i Jaworznem, którą zakończyła kontrowersyjna uchwała Lex Izera pokazuje tylko, w jakim tempie „budowany” był do tej pory polski elektryk). 128 milionów złotych, które EMP otrzymało w formie pożyczki od Agencji Rozwoju Przemysłu, trafiło już do Jaworzna.
A co, jeśli fabryka Izery nie powstanie? Umowa przewiduje możliwość zwrotu nieruchomości w ciągu pięciu lat. Wtedy jednak miasto musiałoby zwrócić pieniądze. Jest jeszcze inna opcja – działkę mogłaby przejąć Agencja Rozwoju Przemysłu.
W Jaworznie na razie nie biorą pod uwagę takiej możliwości.
– Decyzji żadnej jeszcze nie ma – podkreśla Filip Szatnik, rzecznik UM Jaworzno. – Fakty są takie, że kilka miesięcy temu sprzedaliśmy grunt pod fabrykę Izery i na razie nie mamy sygnałów, że zakład nie miałby tam powstać. Liczymy, że ElectroMobility Poland będzie prowadzić tam swoją działalność.
Jak dodaje, są też chętni na inne działki w JOG. Rozmowy z potencjalnymi inwestorami trwają.