Jordan L. Rodgers jest przykładem nomady XXI wieku. Pochodzi z północno-zachodniej Anglii. Skończył sztuki piękne na uniwersytecie w Lancaster. Specjalizował się w rysunku, digitalu, animacjach, mappingu.
Przed Polską mieszkał na Litwie, w Niemczech, w Rosji i w Holandii. W Katowicach - już i aż 2,5 roku. Wcześniej - zaczepił się w Kędzierzynie-Koźlu, Opolu, Poznaniu. Do Polski przybył klasycznie, jako nauczyciel angielskiego.
- Gdy mieszkałem na Opolszczyźnie, często przyjeżdżałem do Katowic. Tak odkryłem to miasto i sąsiednie. Spodobały mi się i zdecydowałem osiąść w waszym mieście, konkretnie w dzielnicy Zawodzie - mówi Jordan. Nieklasycznie za to jest bardzo zadowolony z miejsca, gdzie mieszka. - Dużo tutaj jest starszych osób, mówią mi "dzień dobry". Czasami pokazuję im moje prace w szkicowniku i słyszę "pięknie" - opowiada.
Zafascynował go przemysłowy Śląsk
Teraz Jordan już nie pracuje często jako nauczyciel. Poświęca się sztuce. - Dla mnie najlepszym sposobem poznawania miejsc, w których jestem, jest rysowanie ich. Wtedy zatapiam się kompletnie w nich. Poznaję też ludzi i przy okazji - siebie - mówi Jordan, który przybrał pseudonim "Węglowy artysta" - tak też nazywa się jego profil na Facebooku.
Ze swoim szkicownikiem przemierza (komunikacją publiczną!) ulice i place miast aglomeracji śląskiej. Rysuje za pomocą węgla biało-czarne prace, przedstawiające budynki mieszkalne - szczególną estymą darzy familoki (mówi na nie "familoky"), zabytki poprzemysłowe, zabudowę modernistyczną. Często bywa na Nikiszowcu, ale też na Osiedlu Tysiąclecia (narysował m.in. kukurydze). Lubi rysować Spodek i wieżowce, które wyrosły przy nim. W poszukiwaniu ciekawych "familoky" przemierza też Chorzów i Świętochłowice. W Bytomiu za to nie mógł nie naszkicować Elektrociepłowni Szombierki. - Byłem nawet w środku, na zwiedzaniu z okazji 99. rocznicy powstania. Pozwolili nam myszkować wszędzie, co mnie zdziwiło, bo w Anglii pewnie pilnowaliby wszystkich dokładnie. A tak sam sobie pochodziłem po tym wielkim budynku - opowiada.
Jednak mimo surowej formy, jego rysunki mają w sobie dynamikę, jakby te budowle miały zaraz gdzieś odjechać. - Często rysuję moją własną techniką, którą wypracowałem przez lata szkicowania. Używam węgla drzewnego - wyjaśnia.
- Dla mnie wszystko tutaj jest fascynujące. Wiem, że wielu osobom miasta Górnego Śląska mogą wydawać się niezbyt atrakcyjne, ale dla mnie są pełnie ciekawych miejsc. Na każdym rogu jest dla mnie coś nowego. W Anglii mamy pojedyncze miasta otoczone wioskami. Nuda. Tu jedno miasto przechodzi w drugie - zachwyca się Jordan.
Album i wystawa w Kawiarni Fotograficznej
Z zebranych przez lata rysunków stworzył niedawno własnym sumptem nieduży album, który - chyba niesłusznie - skromnie sam nazwał "broszurą". Album pod tytułem "Śląsk Węglem Szkicowany" liczy 30 stron, w tym 25 zdjęć w wysokiej rozdzielczości rysunków węglem architektury Śląska, historii oraz dziedzictwa górniczego Śląska. Opisy są w języku angielskim i polskim. Kosztuje 35 zł, można go kupić bezpośrednio u autora albo obejrzeć w różnych knajpkach w Katowicach, m.in. w Kawiarni Fotograficznej przy ul. Teatralnej 4 albo w Cafe Byfyj na Nikiszowcu. Jest też dostępny w formie e-booka na Amazonie za 12 zł: www.amazon.com.
Szkice węglem autorstwa Jordana można też będzie zobaczyć na żywo w Kawiarni Fotograficznej. 26 marca wernisażem rozpocznie się tam wystawa prac Jordana pt. "Spacer z węglem przez Śląsk". Potrwa do 29 kwietnia 2022 r.