Pozornie projekt nowelizacji uchwały w sprawie nadania statutu Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji w Rudzie Śląskiej nie miał szansy stać się sprawą wywołującą polityczne emocje. A jednak, po czwartkowej sesji wiadomo już, że stało się inaczej. I wcale nie poszło o to, co było istotą samej uchwały tj. o wprowadzenie do struktury rudzkiego MOSiR-u stanowiska wicedyrektora.
Owszem, w kontekście celowości tego kroku jednomyślności nie było. Część radnych wskazywała, że przez ostatnie lata MOSiR zastępcy dyrektora nie posiadał i jakoś się od tego nie zawalił. Radni pytali ponadto, czy wprowadzenie nowej funkcji przy niezmienionym funduszu płac jednostki (a że ten się nie zmieni, to wprost potwierdził naczelnik wydziału Wydziału Kultury Fizycznej i Sportu ratusza) pozostali pracownicy nie stracą szansy na premie.
W
odpowiedzi usłyszeli od prezydenta miasta Michała Pierończyka, że
zmiana ta
nie odbędzie się kosztem
innych pracowników, a
Ośrodek, ze względu na liczbę zarządzanych przez siebie obiektów
i rosnącą liczbę zadań wymaga kogoś, kto może
zastąpić dyrektora w całości i wydawać polecenia „nie tylko na
upoważnieniu”. Do tego
jednak Pierończyk się nie ograniczył (Interesujesz się śląsko-zagłębiowską polityką? Zapisz się i bądź na bieżąco – https://www.slazag.pl/newslett...).
Prezydent mówi o bierności dyrektora. A w odpowiedzi „To kłamstwo”
- Brakowało i brakuje mi w działalności MOSiR-u pozyskiwania środków zewnętrznych. Tu jest pole do popisu, żeby zwiększyć środki, które są w MOSiR-ze. Brakowało mi tego, że ten dyrektor nie zabiega o to, żeby ci pracownicy mieli większe wynagrodzenia. A są przykłady i są możliwości – stwierdził podczas wystąpienia na sesji Pierończyk.
Żadne nazwisko wprost z ust prezydenta nie padło, lecz nie trzeba wielkich umiejętności śledczych, by sprawdzić, że przez ostatnie pięć lat rudzkim MOSiR-em kierowała Aleksandra Poloczek, od kilku tygodni wiceprezydent sąsiednich Świętochłowic, a w czasie zeszłorocznych, przyśpieszonych wyborów prezydenckich w Rudzie Śląskiej członkini drużyny Krzysztofa Mejera, który - podobnie jak Pierończyk - przez lata był jednym z wiceprezydentów za rządów Grażyny Dziedzic. Aleksandraę Poloczek oficjalnie przedstawiono wówczas jako kandydatkę na wiceprezydent miasta w razie, gdyby Mejer zdobył prezydenturę. Dziś sama stwierdza, że opowiadając się po stronie byłego pierwszego zastępcy Grażyny Dziedzic naraziła się tym, którzy stanęli po stronie przeciwnej.
- Gdy Michał Pierończyk został prezydentem, to jako dyrektor MOSiR nie zostałam dopuszczona do żadnych rozmów z nim jako przełożonym. Zastępcy też ze mną nie rozmawiali. Zostałem odizolowana od wszystkiego, wyrzucona z rady sportu, nie dołączano nas do organizacji imprez – mówiła Poloczek na antenie Radia Piekary. Sugestię, że nie zabiegała o większe wynagrodzenia dla pracowników rudzkiego MOSiR-u w czasie kiedy nim kierowała określa krótko:
-
To kłamstwo. Nikt nie mógł
mi nigdy zarzucić tego, że bagatelizowałam lub nie walczyłam o
środki dla moich pracowników. Przedkładałam ich losy nad moje –
stwierdziła Poloczek.
Odbiła też zarzut o brak
aktywności w pozyskiwaniu środków zewnętrznych wskazując, że
MOSiR nie mając
osobowości prawnej nie może
tego czynić i stąd przymiarki (ostatecznie niezrealizowane) do
przekształcenia go
w spółkę (Interesujesz się śląsko-zagłębiowską polityką? Zapisz się i bądź na bieżąco – https://www.slazag.pl/newslett...).
Wiceprezydentowa celuje w prezydenturę? Nie potwierdza, nie zaprzecza
Oczywiście całej sprawie dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że na mieście „ptaszki ćwierkają” jakoby była dyrektor rudzkiego MOSiR-u miała wystartować wiosną przyszłego roku pod szyldem Trzeciej Drogi w wyborach prezydenckich w Rudzie Śląskiej. A jeśli wziąć pod uwagę jej wynik z październikowych wyborów do Sejmu, to nie jest bez szans. Dość powiedzieć, że debiutująca w polityce Poloczek zdobyła ponad 16 200 głosów i mało brakowało, by zamiast w wiceprezydenckim gabinecie w Świętochłowicach siedziała dziś w sejmowych ławach. Dla porównania, kiedy we wrześniu 2021 roku Michał Pierończyk (mający za sobą już wówczas wiele lat pracy w samorządzie) sięgał po prezydenturę zdobył niespełna 18,5 tys. głosów. Pierończyk już wcześniej zapowiedział, że będzie ubiegał się o reelekcję. Aleksandra Poloczek ani nie potwierdza, ani też nie zaprzecza scenariuszowi ze swoim startem.
- To coś, co do mnie dochodzi, o czym ludzie informują, o co proszą, ale na dzisiaj chciałabym się spełnić w roli, którą mi nadano, dobrze pracować dla Świętochłowic i prezydenta, który mi zaufał. Jeśli będzie decyzja, to ja to ogarnę bardzo szybko. Na dziś nie jestem w stanie określić swojej pozycji na kwiecień – stwierdziła Aleksandra Poloczek.
Może Cię zainteresować:
Aleksandra Poloczek zmienia barwy... miasta. Została wiceprezydentem Świętochłowic!
Może Cię zainteresować: