Po wejściu na górę trzeba zetrzeć pot z czoła i wyrównać oddech. Prowadzi tam około 150 schodów. Dostrzegalnia przeciwpożarowa Lasów Państwowych mierzy 40 metrów i znajduje się na najwyższym naturalnym wzniesieniu Katowice – Wzgórzu Wandy, którego wysokość to 352 metry nad poziomem morza. Porównywalną wysokość ma tylko wieżowiec KTW II, którego wierzchołek sięga około 400 metrów nad poziomem morza.
To jedna z dwóch takich wież w Nadleśnictwie Katowice, która współpracuje ściśle także z sześcioma innymi w Nadleśnictwach Kobiór i Chrzanów.
– Wieże znajdują się na całym terenie Lasów Państwowych, tworząc system wykrywania pożarów. To stąd w pierwszej kolejności wychodzi sygnał, że coś złego dzieje się w lesie – tłumaczy leśniczy Artur Sosiński.
Może Cię zainteresować:
Cud w Mikołowie. Osiedle "poza czasem i regionem", gdy bankrutowała PRL i konała architektura
Kryptonim 1-15-06. Tak zgłasza się pożary
Sezon trwa zazwyczaj od połowy marca do połowy października, a dyżury na dostrzegalni przeciwpożarowej trwają od 8 do 12 godzin, w zależności od długości dnia. Zdarza się, że bywają krótsze, z powodu opadów deszczu i wysokiej wilgotności, kiedy nie ma zagrożenia pożarowego. Pełni je na zmianę troje obserwatorów, czyli Renata Sosińska – żona leśniczego – i jej dwóch synów.
– Można powiedzieć, że to rodzinna wieża – śmieje się Renata Sosińska. – Synowie, jeszcze jako nastolatkowie, przychodzili tutaj, żeby dorobić. Teraz obaj pracują w Państwowej Straży Pożarnej i dyżurują w dniach wolnych. Ja pracuję od pięciu lat.
Każdego ranka pokonuje kręte schody i na końcu po drabinie wchodzi do przeszklonej kabiny. Rozstawia sprzęt, odnotowuje początek dyżuru i… obserwuje.