Szacuje się, że każdego dnia z niedoborem lub brakiem prądu boryka się około 6-9 milionów odbiorców energii elektrycznej w Ukrainie. Odbiorców, czyli mieszkań i domów. Jak to wygląda w praktyce? Każda gmina ma grafik wyłączeń pewnych i możliwych. Zwykle prąd jest włączany na 3-4 godziny, po czym następuje 6-8 godzinna przerwa i znów prąd jest. A właściwie może być. Miejsc, gdzie z tego dobrodziejstwa cywilizacji można korzystać tylko cztery godziny na dobę jest bez liku. I to nie zawsze wtedy, gdy domownicy mogliby z niego skorzystać. Taka sytuacją występuje w ciągle atakowanym rakietami Kijowie. Mieszkańcy stolicy mają prąd tylko 4-6 godzin na dobę w dwóch "turach" po 2-3 godziny.
Brak prądu nie jest straszny?
Dla żyjących w bezpiecznym kraju ludzi wydaje się niezrozumiałym, jak wielce dolegliwy może być brak energii. To nie awaria bezpieczników w bloku czy w domu. Prądu nie ma w całej gminie czy obwodzie. A to oznacza, że okolica pogrąża się w absolutnej ciemności. Nie ma nie tylko światła. Nie ma też ciepła, wody, internetu, nie można nic kupić, bo nie funkcjonują elektroniczne kasy i terminale płatnicze. Lodówki przestają chłodzić, nie działa telewizja, radio... W Ukrainie zapada mrok i cisza. I Ukraińcy sobie radzą jak mogą. Świąteczną fryzurę można przecież zrobić przy świetle "czołówki", elektryczną maszynką naładowaną zawczasu...
Przygotowania w ciemnościach
- Żeby przygotować potrawy na święta musiałam rozłożyć pracę na kilka dni i polować na te krótkie okresy, gdy była energia - mówi Olga, mieszkanka Dniepru. - Plus zimy jest taki, że jedzenie trzyma się na balkonie, bo przecież w lodówkach nie można. Święta spędzimy przy świecach, a jedzenie podgrzeje się na palniku turystycznym.
Palniki gazowe i turystyczne butle, to dziś dobro pierwszej potrzeby w Ukrainie. Bez tego trudno zjeść ciepły posiłek. Choć każdy sobie radzi, jak może. Kawę można podgrzać na świecy. A choinka? Energooszczędny sznur lampek zasilany z powerbanku lub baterii to jedyne, poza świecami źródło światła. Przy świecach powstają obrazy na świąteczne prezenty. Przy świecach Ukraina zasypia i budzi się.
- Ludzie nie narzekają. W całym kraju przygotowano „punkty niezłomności”. Jest ich ponad cztery tysiące. Są w szkołach, urzędach, a nawet w namiotach. W takich punktach są generatory prądu. Można się tam grzać, napić gorącej herbaty, naładować telefon czy powerbanki - mówi nam ksiądz Andrzej z Krysowic.
W kościele w Krysowicach, ale i wielu innych świątyniach w całej Ukrainie - zimno i ciemno. Kilka świec rozprasza mrok.
- Na msze przed świętami i te świąteczne przychodziło sporo wiernych. Robiłem z nimi spotkania po 20 minut, bo przecież lepiej żeby siedzieli w domu pod kołdrą, niż jeszcze się przeziębili w zimnym kościele - mówi krysowicki proboszcz. - Pomodlić mogą się w cieple.
Ta sama sytuacja w innych miejscowościach. Parafie i kościoły nie są żadnym wyjątkiem. Nawet mając mały agregat - trzeba się zdecydować - mieć światło i ciepłą wodę, czy włączone lodówki i ogrzewanie.
- Zimą lodówki są zbędne, więc jakoś to godzimy. Ale pieniądze na paliwo do generatorów też się wkrótce skończą. Tu w koło same biedne wsie, więc i parafie biedne - mówi proboszcz z sąsiedniej gminy.
Wigilia przy świecach
Jak kraj długi i szeroki - Ukraińcy obchodzili święta w mroku. Dodatkowo przerywanym wyciem alarmowych syren.
- Świąteczny barszcz odgrzewaliśmy na świecach i turystycznym paliwie w tabletkach - mówi Jurij z Kijowa. - W niektórych blokach zainstalowano generatory i kto może - przedłużaczem próbuje pociągnąć prąd do mieszkania. Ale mocy wystarcza dla niewielu. Próbujemy się jakoś dzielić na "dyżury".
W obwodzie chmielnickim, we wsi Bałyń, działa rodzinny dom dziecka. Dziewięcioro dzieci w wieku od 3-15 lat. Dla nich święta w ciemności są szczególnie smutne. Prezenty będzie widać dopiero następnego dnia, gdy nastanie świt.
Podobnie było na froncie. Świece, latarki. I ten pseudo radosny nastrój. Dla wszystkich to pierwsze święta spędzone na wojnie. I w ciemności.
- Mieliśmy uroczystą kolację w jednostce. Na początku chwilę był prąd, potem światło zgasło i zrobiliśmy sobie "nastrojowe" oświetlenie - opowiada Maksym. - Żołnierzom to aż tak nie przeszkadza, najbardziej współczujemy cywilom i dzieciom. Bo dla nich to dramat i smutek.
Kraj od ponad 300 dni pogrążony jest w wojnie. Od blisko 80-ciu - w ciemnościach. Zdaniem ministerstwa energetyki - zasilanie uda się przywrócić w marcu. Pod warunkiem, że Rosjanie znów nie uderzą w elektrownie.