Wojewoda Jarosław Wieczorek (Prawo i Sprawiedliwość) 13 grudnia 2017 roku podczas konferencji prasowej przedstawił dziennikarzom kilkanaście miejsc w całym regionie, których nazwy zmienił „w trybie zarządzenia zastępczego” na mocy tzw. ustawy dekomunizacyjnej, zakazującej propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych i pomocniczych gmin, budowli, obiektów oraz urządzeń użyteczności publicznej.
Placu Wilhelma Szewczyka, który znajduje się w ścisłym centrum Katowic, Jarosław Wieczorek przed kamerami nie wymienił. Dopiero później okazało się, że przemianował go na plac Marii i Lecha Kaczyńskich. Rzeczniczka Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego Alina Kucharzewska tłumaczyła wówczas, że dokumenty z Instytutu Pamięci Narodowej dotarły do wojewody po konferencji i wtedy zapadła ostateczna decyzja.
Tak zaczął się spór pomiędzy Śląskim Urzędem Wojewódzkim a Urzędem Miasta Katowice, który trwa już prawie sześć lat (Interesujesz się śląsko-zagłębiowskimi sprawami? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newslett...).
Tabliczkę zwrócono do urzędu wojewódzkiego
Magistrat przyjął stanowisko, że nie zamierza usuwać Wilhelma Szewczyka z przestrzeni publicznej. Wcześniej zmieniono patronów sześciu ulic, co poprzedziły konsultacje społeczne, ale Wilhelm Szewczyk został wpisany na listę osób objętych tzw. ustawą dekomunizacyjną, kiedy te już trwały.
– O nazwach ulic i placów w Katowicach powinni decydować sami mieszkańcy. W tym przypadku nikt mieszkańców o zdanie nie pytał – powtarzała wielokrotnie Ewa Lipka, a teraz robi to Sandra Hajduk – kolejne rzeczniczki Urzędu Miasta Katowice.
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który przyznał rację samorządowi. Śląski Urząd Wojewódzki odwołał się jednak do Naczelnego Sądu Administracyjnego i tam wygrał. Następnie wysyłał liczne pisma i wezwania, a mimo to tabliczek z imieniem i nazwiskiem patrona placu nie usunięto.
W czasie prac nad nowym Systemem Informacji Miejskiej zniknęła tylko jedna tabliczka, która prowadziła w to miejsce. W kuluarach słyszeliśmy, że samorząd chciał zwlekać tak długo, aż zmieni się układ sił w parlamencie oraz wojewoda. Oznakowanie wymieniono za to na dworcu kolejowym, którym zarządzają Polskie Koleje Państwowe, kontrolowane przez Prawo i Sprawiedliwość. Dopiero 19 kwietnia 2023 roku na miejsu pojawili się pracownicy Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, którzy zdjęli starą tabliczkę i zawiesili nową z napisem „Plac Marii i Lecha Kaczyńskich”.
– Wszczęliśmy postępowanie egzekucyjne i sami wymieniliśmy tabliczkę. Staraliśmy się, aby jak najbardziej odwzorować System Informacji Miejskiej. Występowaliśmy nawet pisemnie z prośbą o udostępnienie odpowiednich parametrów, ale ich nie uzyskaliśmy – przekazała Alina Kucharzewska.
Z kolei pracownicy Miejskiego Zakładu Ulic i Mostów w Katowicach nową tabliczkę zdemontowali i odnieśli, ponieważ nie odpowiadała wyznaczonym standardom (Interesujesz się śląsko-zagłębiowskimi sprawami? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newslett...).
„Zmieni się narzucona siłą nazwa placu”
Jarosław Wieczorek w wyniku niedawnych (15 października 2023) wyborów parlamentarnych został posłem, natomiast Prawo i Sprawiedliwość straciło większość w Sejmie RP. Nowy rząd utworzy Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga oraz Lewica, a to oznacza, że dojdzie do zmiany wojewody.
W związku z tym samorządowcy Koalicji Obywatelskiej zapowiadają, że wkrótce Wilhelm Szewczyk wróci na swoje miejsce.
– Zmieni się władza i zmieni się narzucona siłą nazwa placu. Musimy jeszcze uzbroić się w cierpliwość, poczekać na utworzenie rządu i zmianę wojewody, a wówczas podjęta zostanie odpowiednia uchwała Rady Miasta Katowice – mówi Łukasz Borkowski, radny Koalicji Obywatelskiej.
Problem stanowi jednak „bezpiecznik” zapisany w ustawie, który mówi o tym, że „w przypadku nadania nazwy w trybie zarządzenia zastępczego (...) jej zmiana przez jednostkę samorządu terytorialnego (…) wymaga uprzedniej zgody Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu oraz właściwego miejscowo wojewody”.
– Zobaczymy, jak nowy rząd podejdzie do tej ustawy. Katowice nie są jedynym miastem, które ma ten problem. Być może nad każdym przypadkiem będzie trzeba pochylić się indywidualnie, ale pewne jest jedno – decyzja o tym, jak mają nazywać się ulice, place etc., musi należeć do samorządów – podkreśla Łukasz Borkowski.
– W tej chwili Rada Miasta Katowice nie zajmuje się żadnym wnioskiem w tej sprawie. Jeśli taki się pojawi, to podejdziemy do niego z uwzględnieniem obowiązujących przepisów prawa – ocenia Maciej Biskupski, przewodniczący Rady Miasta Katowice, który reprezentuje Forum Samorządowe.
Jeśli patron placu wróci do Katowic, to samorząd będzie musiał przygotować nowe tablice, a na dworcu kolejowym wystarczy... zerwać naklejki z napisem „Plac Marii i Lecha Kaczyńskich”, którymi zakryto Wilhelma Szewczyka (Interesujesz się śląsko-zagłębiowskimi sprawami? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newslett...).
Naukowcy w obronie Wilhelma Szewczyka
W opinii Instytutu Pamięci Narodowej na temat Wilhelma Szewczyka wskazano między innymi, że po II wojnie światowej pracował w Wydziale Informacji i Propagandy Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, skąd został tymczasowo usunięty w 1949 roku w ramach czyszczenia szeregów partii z przedwojennej inteligencji.
– W pierwszej połowie lat 50. Wilhelm Szewczyk był inwigilowany przez Urząd Bezpieczeństwa jako „reakcjonista”, „klerykał”, „nacjonalista” oraz „separatysta śląski”. W listopadzie 1956 roku zapadła ostateczna decyzja o zaniechaniu jego rozpracowania. Aparat bezpieczeństwa uznał bowiem, że był w pełni „lojalny wobec ustroju” – napisali eksperci Instytutu Pamięci Narodowej.
Wspomnieli także o tym, że współpracował „z pismem kulturalnym o socrealistycznym profilu” – „Śląskiem Literackim”, był redaktorem naczelnym „należących do nurty październikowej »odwilży«” „Przemian”, redaktorem działu kultury partyjnej „Trybuny Robotniczej”, redaktorem naczelnym „zajmującego proreżimowe stanowisko” dwutygodnika „Poglądy”, a także dziennikarzem Polskiego Radia.
– Autorzy z Instytutu Pamięci Narodowej nie odnotowali tego, że (…) był również dziennikarzem, autorem kilku tysięcy tekstów opublikowanych na łamach około 150 czasopism, reprezentujących różne kręgi polityczne. Że swoją wiedzę śląskoznawcy i historyka kultury prezentował także w Telewizji Polskiej. Że znacząco kształtował świadomość i wrażliwość mieszkańców regionu, a pisma, którymi kierował, stały się ważnym miejscem wymiany myśli i debaty nad problematyką śląską - i szerzej, dotyczącej tzw. ziem zachodnich – napisał prof. Maciej Fic z Uniwersytetu Śląskiego dla „Gazety Wyborczej”.
– Nie zapisali też, że (...) prezentował jednoznacznie polską postawę narodowościową i prosił o usunięcie z Volkslisty, co jednoznacznie należy ocenić jako przejaw ogromnej odwagi. (…) Autorzy z Instytutu Pamięci Narodowej nie odnotowali tego, że Wilhelm Szewczyk w 1946 roku został z powodów politycznych wyrzucony z pracy w katowickiej rozgłośni Polskiego Radia, a w 1981 roku odsunięty z funkcji redaktora naczelnego „Poglądów” – wypunktował (Interesujesz się śląsko-zagłębiowskimi sprawami? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newslett...).
W obronie Wilhelma Szewczyka stanęła także Rada Instytutu Literatury Polskiej im. Ireneusza Opackiego Uniwersytetu Śląskiego, która wskazała, że: – Tendencyjny sposób opracowania opinii przez Instytut Pamięci Narodowej wyraźnie wskazuje, że osoby odpowiedzialne za ich przygotowanie nie przeprowadziły żadnej kwerendy lub przeprowadziły ją niewłaściwie (…) Sposób oceny pisarzy oraz ich twórczości, ograniczony wyłącznie do ich deklaracji światopoglądowych, przynależności partyjnej lub pełnionej przez nich funkcji w czasie PRL, jest niedopuszczalną redukcją i otwiera pole do manipulacji, które mogą prowadzić do zubożenia polskiej tradycji kulturowej o dorobek, który nie może ulec zapomnieniu.
Nie wystarczyło odwagi na Jerzego Ziętka
W ciągu trzech lat wojewoda nakazał zmianę nazw 110 ulic i placów w całym województwie śląskim. Nie odważył się jednak podnieść ręki na jedną bardzo ważną dla regionu i rozpoznawalną postać, która zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej powinna zostać zdekomunizowana. Ba! W gmachu Sejmu Śląskiego gości nadal wita jego wizerunek. Mowa o Jerzym Ziętku.
– Nie zgadzam się na zmianę nazwy ronda im. Jerzego Ziętka, ani na likwidację, bądź przeniesienie pomnika Jerzego Ziętka z Parku Powstańców Śląskich w Katowicach – zakomunikował Marcin Krupa w 2017 roku.
Na wszelki wypadek niewielki fragment Parku Powstańców Śląskich wraz z pomnikiem przekazano Muzeum Historii Katowic, aby uchronić Jerzego Ziętka przed dekomunizacją. Pomnik ma bowiem prawo stać w placówce muzealnej.
Radni Sejmiku Województwa Śląskiego, kiedy większość miało w nim Prawo i Sprawiedliwość, usunęli Jerzego Ziętka z oficjalnej nazwy Parku Śląskiego. Przymierzali się także do tej samej operacji w Górnośląskim Centrum Rehabilitacji „Repty”, ale nie wystarczyło im czasu. Jerzy Ziętek ma nadal swoje osiedle w Bytomiu. Jest także upamiętniony w Urzędzie Miasta Radzionków.
Z kolei Wilhelm Szewczyk ma w Katowicach dwa popiersia – na Placu Grunwaldzkim oraz w Bibliotece Śląskiej. Został także doceniony przez autorów Panteonu Górnośląskiego, gdzie dla Jerzego Ziętka miejsca nie wystarczyło (Interesujesz się śląsko-zagłębiowskimi sprawami? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newslett...).