W centrum Katowic na jedną scenę zaprosiliśmy tych najważniejszych. Marszałek Jakub Chełstowski, prezydent Katowic Marcin Krupa oraz szef Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii – Kazimierz Karolczak. Zabrakło tylko wojewody, ale trwał jeszcze Europejski Kongres Gospodarczy, czasu do manewru było niewiele. Będą następne okazje, bo spróbujemy z tej formuły korzystać cyklicznie. W maju – mamy nadzieję – w pełniejszym składzie.
"Im mniej państwowych spółek, tym lepiej"
Zaczęliśmy
od trzech tematów. Pierwszy, niejako narzucony przez premiera
Mateusza Morawieckiego, który zapowiedział przeniesienie na Śląsk
komórek Komisji Nadzoru Finansowego. Pół żartem-pół serio: więc
będziemy… nadzorować działalność prezesa NBP, Adama
Glapińskiego?
- Ja bym rozwinął tę obietnicę i nie tyle liczył na komórki instytucji nadzorującej prezesa Glapińskiego, tylko samego prezesa Glapińskiego. Gdyby Narodowy Bank Polski przeniósł się do Katowic, to byłby być może „gejmczendżer” dla Śląska. Tym bardziej, że w urzędzie wojewódzkim ostał się skarbiec z czasów międzywojennych. Może wynik finansowy NBP na Śląsku nie byłby tak zły jak w Warszawie, lepiej byśmy tego przypilnowali – żartował marszałek Chełstowski.
- Po ostatnich perypetiach byłego szefa KNF, a nie wiem, czy wyszedł już z więzienia, czy nie, prestiż tej instytucji – dodawał przewodniczący Karolczak. - A poważnie: cieszę się, jeśli coś wyjdzie z tej obietnicy, ale na pewno nie zmieni to naszej rzeczywistości. A województwu i Metropolii potrzebna jest merytoryczna debata, jak powinna wyglądać w przyszłości konkurencyjność regionu i co ma być motorem gospodarki.
- Wolałbym usłyszeć o 2 miliardach, które przeznaczymy na rozwój naszych uczelni wyższych. Musimy zmieniać oblicze Śląska, żeby zerwać ze stereotypem czarnego regionu górniczego. Mimo wielu starań, wydarzeń, inwestycji, promocji – ten wizerunek nadal pokutuje i nie zmieni tego jedna czy druga agenda rządowa. Mamy tu wojewodę i to nam wystarczy – powiedział prezydent Krupa.
Obietnica
premiera wielkiego entuzjazmu nie wywołała, podobnie jak zresztą
wcześniejsza, podobna – ta o przeniesieniu ministerstwa przemysłu
na Śląsk (Donald Tusk). - Każda realizacja idei deglomeracji czy
dekoncentracji jest słuszna, ale po paru latach w samorządzie
jestem raczej zwolennikiem liberalnej gospodarki i hasła: „Im
mniej spółek Skarbu Państwa, tym lepiej dla państwa” –
komentował Chełstowski.
- Te spółki nie przynoszą takiego owocu, jak oczekiwaliśmy. Kryzys pokazał, że spółki energetyczne zarabiają wielkie pieniądze, nikt nie przejmuje się rachunkami i podwyżkami, a na koniec minister Sasin informuje o jakimś specjalnym podatku od zysków. Nie tak powinno działać państwo, że najpierw stwarzamy problem, a potem rozwiązujemy go osłonami – mówił marszałek.
"2-milionowa metropolia Katowice"
Drugi
temat to „wielkie Katowice”. Otwierając Europejski Kongres
Gospodarczy, przewodniczący Karolczak witał gości „2-milionowej
metropolii… Katowice”. Ile kosztował ten city placement
prezydenta Katowic?
- Nic (śmiech), ale cieszę się, że w końcu mówimy wspólnym językiem. Tej dyskusji zabrakło, kiedy tworzyła się Metropolia i pewne decyzje trzeba było szybko podejmować, choć Metropolia powstała w drodze konsensusu i był to wielki sukces – wyjaśniał prezydent Krupa. - Dziś dążenie do jednego miasta jest słuszne, trzeba stworzyć nowe prawo dla niego, coś na kształt „ustawy warszawskiej”. Podobne procesy, na mniejszą skalę kiedyś zaistniały w Katowicach, w dużej skali w Nowym Jorku i dało się to zrobić z korzyścią dla całej społeczności.
- Moje przemówienie było trochę prowokacją, by wzbudzić zainteresowanie tym tematem. Kilka lat doświadczeń dało nam odpowiedzi na wiele pytań dotyczących funkcjonowania Metropolii. I wszyscy wiemy, że obecna ustawa, choć dobrze, że jest, nie jest wystarczająca. Transport publiczny jesteśmy w stanie organizować tak, jak byśmy żyli w jednym mieście, ale na inne kluczowe wyzwania obecna ustawa nie pozwala – mówił przewodniczący Karolczak. - Ostatnio na targach nieruchomości w Cannes przedsiębiorcy mieli do nas sporo pretensji, że nie potrafimy pokazać pełnego potencjału Metropolii. To nie jest łatwe, choćby przy naszej nazwie i formule.
Karolczak
przypomniał, że razem z prof. Tomaszem Pietrzykowskim GZM pracuje
nad nowymi projektami ustawy metropolitalnej. „Jeden poprawia
obecne mankamenty. Drugi, bardziej przyszłościowy, mógłby dać
nam szansę działać w podobny sposób, jak działa ustrój miasta
stołecznego Warszawa, czyli z poszanowaniem tożsamości miast" - tłumaczył szef GZM.
- Przede wszystkim, musimy przestać ze sobą konkurować, bo nasi mieszkańcy głosują nogami. Nie wiążą swojej przyszłości z naszym regionem. Tym bardziej więc potrzebujemy nowych rozwiązań, poważnych, a nie takich, jakie oferowano nam w programach dla Śląska, które okazały się tylko pr-owymi zabiegami – dodawał przewodniczący Karolczak.
- Trzeba mówić językiem korzyści dla mieszkańców, jakości życia, jakości i cen usług, miejsc pracy. Wiele miast Metropolii, jak Świętochłowice czy Mysłowice nie mają dziś większej siły przyciągania. Nie zarzucam samorządowcom braku troski o miasta, ale pewne procesy rozgrywają się ponad miastami i ich władze nie mają na nie żadnego wpływu – mówił marszałek Chełstowski. - Duże organizmy miejskie mogą dziś więcej. Firmy, szukające dziś miejsc do inwestowania, patrzą na duże miasta.
O
tym wspominał również prezydent Krupa: „Dopiero 2-milionowy
potencjał daje szanse realnego rozwoju i możliwości przyciągania
dużych inwestycji”. Karolczak: „Brutalna prawda jest taka, że
adres katowicki jest atrakcyjny dla inwestorów, nie chorzowski czy
mysłowicki. To powinno nam dać do myślenia”. Chełstowski
sugerował także, by starania o przyciąganie kapitału połączyć
z partnerującym woj. śląskiemu czeskim krajem morawsko-śląskim.
- Nasza bliskość i dobre skomunikowanie sprawia, że razem możemy być skuteczniejsi niż ze sobą konkurując. Stąd też np. pomysł wspólnej oferty województwa śląskiego, Metropolii z Katowicami oraz czeskiego regionu np. na kolejnych targach w Cannes. To pokazuje trend w łączeniu potencjałów przy pozyskiwaniu partnerów biznesowych. A my do Ostrawy dojeżdżamy autostradą szybciej niż do Częstochowy w godzinach szczytu – mówił marszałek.
Chełstowski
podkreślał konieczność łączenia sił marszałkowskich Kolei
Śląskich z polityką transportową GZM.
- To konieczność, zarówno jeśli chodzi o sprawność transportu, jak i koszty. Dziś w zarządzie toczymy debatę o tym, jak ma wyglądać budżet Kolei Śląskich na przyszły rok. Inflacja, koszty energii i pracy sprawią, że poziom dofinansowania dojdzie niebawem do kwoty 500 mln zł. Straszne pieniądze. I zadajemy sobie pytanie, czy to wciąż rozwój, czy utrzymywanie pewnej masy na niezbędnym poziomie – mówił marszałek.
"Tereny poprzemysłowe do samorządów"
Ostatnia
kwestia. Potencjał inwestycyjny poszczególnych miast i całej tak
Metropolii, czy województwa ukryty jest od lat w… Spółce
Restrukturyzacji Kopalń. Prezydent Katowic podawał co prawda
przykłady udanej współpracy z SRK: na gruntach po przemyśle
powstała przecież Strefa Kultury, Silesia City Center, a kopalnię
Wieczorek zastąpi niebawem hub gamingowo-technologiczny. W przypadku
innych, często mniejszych miast, ten dialog nie wygląda tak dobrze.
-
Wielokrotnie, jeszcze w PiS, apelowałem o komunalizację terenów,
które dziś są w SRK, prostą ustawą - zaznaczał marszałek. - Ta spółka nie radzi sobie
z pozyskiwaniem inwestorów, a wiele obszarów poprzemysłowych
wymaga potężnych nakładów na rekultywację. Mocą umowy
społecznej kolejne kopalnie będą wyłączane z użytkowania.
Potrzebujemy więc poważnego programu i decyzji, żeby w te procesy
włączyć wreszcie samorządy.
- Tereny, o których mówimy zostały zdegradowane przez przemysł, który zasilał gospodarkę Polski. SRK nie ma pieniędzy na rewitalizację, próbuje zarabiać sprzedając to, co jest do sprzedania. To jest… powinienem chyba użyć brzydkiego słowa… - stwierdził Karolczak. - Takie pieniądze na przywracanie terenów poprzemysłowych miastom i mieszkańcom powinny płynąć z budżetu centralnego. I to jest postulat programu dla Śląska, o którym powinniśmy poważnie dyskutować.
Rozmawialiśmy
także o innych problemach, które – w roku wyborczym – powinny
zaistnieć w ogólnopolskiej agendzie politycznej. „Zwiększenie
pieniędzy europejskich, które mogłyby pracować w regionalnej
gospodarce, zwłaszcza w formie grantów” – mówił Chełstowski,
wspominając o oczekiwaniu na uruchomienie pieniędzy z KPO.
- Rewitalizacja terenów zdegradowanych oznacza oddanie nam, samorządom, tego, z czego do tej pory korzystał cały kraj, nierzadko rabunkową gospodarką – podkreślał prezydent Krupa – A postulaty? Cały czas wierzę w naukę i kluczowa są dalsze inwestycje w infrastrukturę naukową. Tak możemy ściągnąć młodych ludzi. Bo demografia wciąż jest problemem nie tylko Katowic, ale i całej Metropolii.
Może Cię zainteresować:
Mateusz Morawiecki chce przenieść część Komisji Nadzoru Finansowego na Śląsk
Może Cię zainteresować: