Niech żyje Wolne Miasto Górnicze!
Kilka słów wprowadzenia: w ubiegły weekend Tarnowskie Góry celebrowały swoje święto. Gwarki odbywają się już od wielu dekad. Nawiązują do dawnych jarmarków miejskich, a także ponownego odkrycia złóż w XVIII wieku. Inspiracją towarzyszącą podczas tworzenia Gwarków było też zielonogórskie Święto Winobrania. Tarnogórskiej imprezie towarzyszy tradycyjny pochód. Odbywa się on w ostatni dzień wydarzenia, niedzielę. W pierwszej części korowodu pojawiają się historyczne postacie związane ze Srebrnym Miastem. Niektóre z nich mogą zaskakiwać.
Warto wybrać się na pochód z kimś spoza Tarnowskich Gór czy w ogóle spoza Śląska. Łatwo przywyknąć do germańskich akcentów, kiedy żyje się w miastach, które niemiecka społeczność współtworzyła. Ostatni pochód oglądałam z towarzyszem nie-Ślązakiem. Widzieliśmy przechodzące kolejno przed publicznością wojska. Uczestnicy wojny trzydziestoletniej, husaria, prusacy... W pewnym momencie pojawiła się bryczka z cesarzem Wilhelmem II i księciem Wilhelmem Hohenzollernem. Jeden z panów trzymał kojarzącą się raczej złowrogo czerwoną flagę z czarnym krzyżem i orłem. Jakby tego było mało, uszy gości dobiegł okrzyk "Wiwat Kaiser!".
Dla Ślązaków to w dużej mierze nic nowego. Warto jednak spojrzeć na całość z perspektywy narracji podręcznikowej, a nie lokalnej, żeby się co najmniej zaskoczyć. Zbulwersować? Wcale niekoniecznie. W odpowiedzi na występ tych wszystkich reprezentantów wojsk obcych usłyszałam, że to wygląda tak, jakby kraje przychodził i odchodziły, a Ślązacy po prostu pozostawali sobą.
Co ma wspólnego bitwa pod Wiedniem z Tarnowskimi Górami? Jana III Sobieskiego, a tak dokładniej...
Habsburżanka czy Sobieska? Obie!
Niemiecki cesarz to niejedyny składnik pochodu mogący wywołać emocje. Zobaczymy tam także sporo przedstawicieli innych narodowości. Od lat wielką popularnością cieszy się postać Marii Kazimiery d'Arquien (Francuski), żony Jana III Sobieskiego. Standardowe pytanie po pochodzie, które dobrze pamiętam, to czy Marysieńka ładnie się prezentowała. W tym roku zachwyty nad polską królową mogły zagłuszyć wieści o nowych sukniach przygotowanych dla monarchiń... austriackich: cesarzowej Eleonory Gonzagi i arcyksiężniczki Eleonory Habsburżanki. Inna piękność o zagranicznych powiązaniach to z kolei Blanka de Paiva. Jej mąż, Guido Henckel von Donnersmarck, także pojawia się w pochodzie. Po tej wyliczance nikogo nie zdziwią już chyba zamorscy dudziarze. Tak. W swojej historii Tarnowskie Góry miały też epizod z Regimentem Szkockim (The Black Watch).
Pochód gwarkowski to jednak nie tylko różnorodność narodowościowa. Jednym z piękniejszych symboli podczas pochodu gwarkowskiego byli trzej duchowni. Obok siebie szli przedstawiciele trzech wyznań: pastor protestancki, ksiądz katolicki oraz żydowski rabin. W Tarnowskich Górach obok siebie żyli na co dzień wierni odwiedzający i Kościół Zbawiciela, i świątynię pw. Ap. Piotra i Pawła, i synagogę.
O przeszłości Srebrnego Miasta. Do korzeni, czyli... pod ziemię
Historia bez poprawek?
Historyczna część pochodu gwarkowskiego rozpoczyna się od postaci legendarnego Skarbnika i mniej legendarnych premonstratensów z Rept, a kończy na prezydencie Stanisławie Wojciechowskim z biskupem Augustem Hlondem oraz Wojciechem Korfantym. Mówi się, że to żywa lekcja historii. Warto dodać - historii lokalnej. Takiej, w której można odejść o uogólnień i bardziej skupić się na szczegółach. Gwarki snują opowieść, gdzie znajdzie się miejsce na wątki polskie, niemieckie, żydowskie, austriackie, śląskie. Pochód nie musi też pomijać mniej wygodnych epizodów, bo każdy z nich wpłynął jakość na losy miasta. Uczy przyjęcia historii w całości, spojrzenia na nią z perspektywy samych mieszkańców, ich interesów, punktu widzenia, pojmowania rzeczywistości.
Pierwsza część urywa się na dwudziestoleciu międzywojennym. Po nim przyszedł jeden z najtrudniejszych okresów dla Górnego Śląska. II wojna światowa odcisnęła swoje piętno także na Tarnowskich Górach. Tak samo jak dekady PRL-u. Nawet one nie trwały jednak wiecznie. Dlatego nieodłącznym elementem pochodu jest także część współczesna. Biorą w niej udział lokalne organizacje, służby mundurowe, muzycy czy uczniowie szkół. Ich obecność świadczy o tym, że w Tarnowskich Górach tradycja nie jest jakimś zasuszonym w muzealnej gablocie eksponatem, ale - jak najbardziej żywa - paraduje sobie jakby nigdy nic ulicami miasta.
Na zakończenie warto wspomnieć, że pochód gwarkowski otrzymał w tym roku niemałe wyróżnienie. Trafił na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Dziecko Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, obecnie pod opieką Tarnogórskiego Centrum Kultury przy wsparciu Urzędu Miasta zostało zauważone na arenie ogólnopolskiej. To nie tylko zaszczyt dla organizatorów tego dużego przedsięwzięcia, ale także szansa na popularyzację wartości, które ono z sobą od lat niesie.
Może Cię zainteresować:
Gwarkowie, Marysieńka i Korfanty w Tarnowskich Górach. Jak w tym roku prezentował się pochód?
Może Cię zainteresować: