Uważa pani, że Władimir Putin zostanie osądzony lub chociaż
uznany zbrodniarzem wojennym?
Musimy pamiętać, że czym innym jest uznanie za zbrodniarza, a czym
innym osądzenie. W zasadzie świat już uznał Władimira Putina za
zbrodniarza wojennego, odpowiedzialnego za to, co dzieje się na
Ukrainie. Wielokrotnie mówił o tym Joe Biden, a także inni
światowi przywódcy. Oczywiście nie wszyscy.
Osądzenie i ukarania zależy od wielu czynników, a nawet jeśli do niego dojdzie, to zapewne nie nastąpi to szybko. W przypadku ludobójstwa w Srebrenicy, dokonanego przez Serbów, na osądzenie zbrodniarzy czekano prawie 20 lat. Ostatecznie wyroki zapadły, a sprawcy (Ratko Mladić czy Radovan Karadzić) zostali skazani na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Miejmy nadzieję, że tutaj będzie podobnie. Nawet jeśli do odpowiedzialności nie zostanie pociągnięty Władimir Putin, to przed wymiarem sprawiedliwości powinni stanąć inni, bezpośrednio odpowiedzialni za zbrodnie na narodzie ukraińskim. Są możliwości ukarania sprawców, ale ostatecznie wszystko zależy od woli i konsekwencji polityków Zachodu.
Jakimi instytucjami, mogącymi oskarżyć i skazać zbrodniarzy
wojennych, dysponujemy?
Wkroczenie wojsk rosyjskich na Ukrainę to agresja, czyli zbrodnia
zabroniona przez prawo międzynarodowe. Międzynarodowy
Trybunał Sprawiedliwości w Hadze, organ Organizacji Narodów Zjednoczonych, wydał postanowienie
nakazujące Rosji powstrzymanie tej agresji. Inną sprawą jest to,
że Rosja nakaz Trybunału zignorowała, co będzie znów przedmiotem
debaty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Trzeba dodać, iż skoro
Rosja odpowiada za agresję, to odpowiada za nią także jej
prezydent, Władimir Putin, który stoi na czele tego kraju.
W Hadze mamy również Międzynarodowy Trybunał Karny, przed którym są sądzone nie państwa, ale konkretni zbrodniarze. Świat zobaczył, jak okrutnie żołnierze rosyjscy potraktowali mieszkańców Buczy. Rosjanie próbują „umywać ręce”, twierdząc, że nie oni odpowiadają za to ludobójstwo. Dobrze, że Amerykanie przygotowali zdjęcia satelitarne, na których widać, co wydarzyło się podczas okupacji miasta. Dlatego tak ważne dla celów dowodowych jest rejestrowanie wszystkich zbrodni, których dopuścili się poszczególni dowódcy i żołnierze. Wszystko należy dokładnie udokumentować, aby móc pociągnąć sprawców do odpowiedzialności.
Istnieje również możliwość powołania specjalnego trybunału do spraw osądzenia zbrodni popełnionych na Ukrainie przez wojska rosyjskie. Podobne trybunały powoływano już w przeszłości, to one - jak mówiłam wcześniej - sądziły sprawców zbrodni w byłej Jugosławii czy w Rwandzie.
Kto zajmuje się dokumentowaniem rosyjskich zbrodni w Ukrainie?
Dzisiaj technika daje niemal nieograniczone możliwości. Tak naprawdę zbrodnie Rosjan widzi i dokumentuje niemal cały
świat. Na Ukrainie już pojawił się prokurator z Międzynarodowego Trybunału
Karnego w Hadze, pracują prokuratorzy z Ukrainy, a pomaga zbierać i
zabezpieczać dowody zbrodni także Polska.
Źródeł jest wiele, uchodźcy z Ukrainy są w całej Europie i to oni mogą dać prawdziwe, niekwestionowane świadectwo tych zbrodni. Wszędzie tam, gdzie żołnierze rosyjscy je popełnili, należy zabezpieczyć ślady i przesłuchać świadków, opisać stan faktyczny. Potrzebna jest rzeczowa i drobiazgowa dokumentacja - zeznania świadków, zdjęcia, filmy, dowody rzeczowe.
Niestety sprawy dotyczące Srebrenicy i Rwandy przed trybunałami
ciągnęły się latami...
Trwało to bardzo długo. Na początku trzeba było znaleźć
sprawców, którzy się ukrywali. Później, w przypadku Srebrenicy,
Serbowie długo nie chcieli wydać podejrzanych
o dokonanie zbrodni. Kiedy to już się udało, rozpoczęto
wieloletnie procesy, ale wyroki ostatecznie zapadły. Przed
trybunałem ds. zbrodni popełnionych w Rwandzie stanęło prawie 70
osób i większość z nich usłyszała wyroki skazujące.
Nie działo się to, co prawda, tak szybko, jak w Norymberdze, kiedy wyroki zapadały w błyskawicznym tempie, a egzekucje odbywały się niemal natychmiast. Pamiętajmy jednak, że proces norymberski toczył się tuż po II wojnie św. (1946), była wtedy odpowiednia wola polityczna oraz powszechna zgoda na ukaranie sprawców ludobójstwa, o które teraz będzie zdecydowanie trudniej.