Wojciech Olszański, skrajnie prawicowy patostreamer i były aktor, został zatrzymany po zjeździe Kamratów - proputinowskich i faszyzujących narodowców, których jest liderem. Podczas przemówienia, które wygłosił pod Grunwaldem, obrażał i szczuł m.in. przeciwko Ukraińcom oraz Żydom. Atakował Andrzeja Dudę, Wołodymyra Zełenskiego, posłanki i posłów na Sejm RP. - Wydusimy te wszy, co do jednego (...) Mamy zamiar zgodnie z prawem boskim zabijać naszych wrogów! - krzyczał.
Jak się okazało, całe wydarzenie obserwowali funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy w niedzielę, 28 sierpnia, zatrzymali mężczyznę. Nie po raz pierwszy.
- Przedstawiono mu zarzut publicznego nawoływania do waśni na tle narodowościowym i znieważenia członków narodu żydowskiego z powodu przynależności narodowościowej - przekazał "Gazecie wyborczej" Sławomir Karmowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Elblągu.
Sąd Rejonowy w Ostródzie nie uwzględnił jednak wniosku śledczych o tymczasowe aresztowanie Wojciecha Olszańskiego i zdecydował jedynie o jego o objęciu go dozorem. Ten z kolei zapowiedział właśnie rejestrację partii politycznej i... start w wyborach do Sejmu.
Wojciech Olszański jak… Wojciech Korfanty
Po zatrzymaniu Wojciecha Olszańskiego na YouTube pojawił się film jego kompana - Marcina Osadowskiego, w którym ten wypowiada się z... butami swojego przyjaciela na biurku. Absurdalne? Tak, ale z czasem jest tylko gorzej.
- Wojciech Olszański, niezłomny polski patriota, dołączył dziś do dumnego szeregu rycerzy sprawy polskiej. Prześladowanych, mordowanych, gnębionych i więzionych przez zaborców oraz okupantów naszej ojczyzny. Nasz kamrat w jednym rzędzie stoi dzisiaj z Wojciechem Korfantym - mówi Marcin Osadowski na nagraniu.
Sprawdzaliśmy kilka razy i tak, dobrze usłyszeliśmy. Z wymówieniem pozostałych nazwisk "kamrat" miał spory problem, ale akurat o Wojciechu Korfantym wypowiedział się dość wyraźnie. No comment.
Przypomnijmy, że Wojciech Korfanty w wolnej Polsce, o którą przez lata walczył, został dwukrotnie więziony - w roku 1930 i 1939. Za pierwszym razem był dręczony i poniżany przez strażników. W 1939 r. zmarł krótko po wyjściu z więzienia, skąd został najprawdopodobniej zwolniony tylko dlatego, aby nie umarł w celi. W porównaniu z tym jego wcześniejszy pobyt w niemieckim więzieniu we Wronkach, gdzie w 1902 r. spędził cztery miesiące, był stosunkowo najmniej dokuczliwy.
Może Cię zainteresować: