Minister Michał Wójcik chciałby decydować o tym, kto rządzi w Katowicach. Bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry stwierdził na Twitterze, że w stolicy województwa śląskiego powinien być inny prezydent. Wójcikowi nie spodobało się, że Marcin Krupa, podobnie jak samorządowcy w wielu miastach w Polsce, sprzeciwił się decyzji MSWiA dotyczącej uruchomienia syren alarmowych rano 10 kwietnia. Syreny miały zawyć w związku z 12. rocznicą katastrofy smoleńskiej.
Do bojkotu tej decyzji przyłączyli się prezydenci m.in. Rudy Śląskiej, Bytomia, Piekar Śląskich czy Gliwic.
Syreny w Katowicach. Wycie słychać do dzisiaj
Nie wszędzie jednak w niedzielę rano była cisza, bo chociażby w Katowicach syreny i tak zawyły, bo zostały uruchomione przez służby wojewody śląskiego.
- W Katowicach Ukraińcy, którzy uciekli do nas przed wojną, niestety usłyszeli dziś w kilku punktach miasta syreny alarmowe. Była to dla nich ogromna trauma i powrót najgorszych wspomnień, gdy sygnał alarmowy zwiastował bomby spadające na ich domy i śmierć wielu ludzi - napisał w niedzielę Marcin Krupa. - To bardzo przykre, że doraźne interesy polityczne stały się ważniejsze niż tragedia blisko dwóch milionów Ukraińców - dodał Krupa.
Sygnał syreny alarmowej w Katowicach był słyszalny w Katowicach około 3 minut, ale wycie ministra Wójcika słychać aż do dzisiaj. Były wiceminister sprawiedliwości, a obecnie minister-członek rady ministrów skrytykował Marcina Krupę.
- Pogubił się Pan i zawiódł wielu Mieszkańców tego wyjątkowego miasta. W Katowicach powinien być inny prezydent, tyle w temacie - napisał Wojcik.
Bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry jeszcze w sobotę atakował wszystkich samorządowców, którzy nie chcieli włączenia syren.
- Rozumiem, że nie będzie wolno też włączyć w rocznicę Powstania Warszawskiego. Chore. Ludzie was rozliczą - grzmiał były wiceminister sprawiedliwości.